71🌼

1.8K 290 68
                                    

Tezeusz żył w bajce, co do tego miał pewność, zwłaszcza, gdy kończył jeść z Żanetą śniadanie, i to w jego łóżku. Po chwili jednak z magią poranka wygrało jego poczucie obowiązku, przez co z jednej strony był na siebie wściekły, a z drugiej wiedział, że nie mógł aż tak zaprzepaszczać swojej pozycji szefa.

- Cholera... Ja chyba jednak będę musiał iść do Ministerstwa. Ale tylko na godzinę, może dwie. Nie obrazisz się? - zapytał pospiesznie, a zanim zdążyła mu odpowiedzieć, ciągnął:
- No muszę im przekazać to, co wydarzyło się w Bhutan, rozdać zadania, nie mogę ich tak zosta...

- Tezeusz - przerwała mu stanowczo, łapiąc go za ręce. - Czy ty już zapomniałeś, że ja pracuję z tobą w tym samym miejscu? Przecież wszystko wiem i rozumiem. Mam iść z tobą?

- Nie, nie potrzeba, ja tylko chcę im przekazać to wszystko... I dać znać, że oficjalnie czy nie, musimy skorzystać z pomocy Dumbledore'a. Bez niego nie powstrzymamy Grindelwalda. Zajmie mi to tylko chwilkę, a potem... - Przyciągnął jej ręce do swoich ust, by złożyć pocałunek na jej knykciach. - Wracam do ciebie.

Mimo że Żaneta wciąż była naga, a za oknem sypał śnieg, ogarnęło ją takie ciepło, że mogłaby wyjść tak, jak siedziała i na pewno nie byłoby jej zimno. Co ten facet z nią robił... Wiedziała, że to głupie i szalone, ale mogłaby wyjść za niego nawet w tamtej chwili.

- To skoro poradzisz sobie sam, to może ja skoczę do domu w międzyczasie...

- A potem wrócisz tu? - zapytał z nieukrywaną nadzieją. - Nie musisz chyba meldować się u rodziców przed godziną policyjną, co?

Tamte dwa pytania wytworzyły w niej tyle bąbelków ekscytacji, że chciało jej się skakać po pościeli. Nie miała żadnych oporów, by spędzić u niego kolejną noc, bez względu na to, co będą robili - mogli się znowu kochać... A równie dobrze mogli tylko na siebie się gapić i pić herbatę.

- No, wiesz, za kilka miesięcy będę mieć trzydzieści siedem lat... Zdaje się, że nie muszę tłumaczyć się rodzicom, ale... - Przysunęła się do niego jeszcze bliżej, by krótko go pocałować. - Jak mi zabronią wyjść, to wymknę się oknem. I będę cała twoja.

Tezeusz zaśmiał się cicho, po czym zaczął z entuzjazmem odwdzięczać się za tamten krótki pocałunek. Byli spragnieni siebie jak nastolatki, dlatego rozmowy o wymykaniu się wydawały się adekwatne.

- Nie chcę cię zostawiać - powiedział Tezeusz, gdy niechętnie się od niej wycofał - ale jak zaraz wyjdę, to zdążę jeszcze na tę godzinę, na którą powinniśmy właściwie przyjść...

- Idź, idź, szefuńciu. - Zaśmiała się. - Ja w międzyczasie dam rodzicom znać, że żyję... I może wezmę trochę ubrań.

Tezeusz nie mógł nie ucieszyć się z tych słów - jawnie mu przecież sugerowała, że zostanie na dłużej, a on tylko tego wtedy chciał. Przebywanie przy źródle stałego szczęścia potrafiło być uzależniające, a on, choć miał silną wolę, przy niej zaczynał tracić wszystkie zasady.

- Wiesz co, skoro już też idziesz do tego Ministerstwa, to może weź obiad z kafejki? Tam zawsze jest coś dobrego.

- A ty zawsze masz najlepsze pomysły - odpowiedział, po czym złożył ostatni pocałunek na jej ustach przed wyjściem.

Ruszył więc do Ministerstwa, a Żaneta do domu, i to na miękkich nogach. To była przenośnia, ale też i prawda, bo jej uda zupełnie nie były przyzwyczajone do... Ćwiczeń.

- Cześć, mamo - powiedziała, zastawszy panią Majewską jak zwykle pracującą nad jakimś materiałem na stole kuchennym. - Gdzie tata? Jak się czuje?

- Tata już śmiga jakby znowu miał dwadzieścia lat, na zakupy go wysłałam.

- Mamo... - Żaneta westchnęła ciężko, po czym oparła się o blat, by łatwiej było jej stać i znosić zakwasy. - Mogłaś mnie poprosić, martwię się o niego.

- Nic mu nie jest, Żańcia, naprawdę. Poza tym, jak miałam cię poprosić, jak ty byłaś nie wiadomo gdzie?

Żaneta przygryzła wargę. Wiedziała, że w tych słowach znajdowało się podprogowe pytanie o to, co tak naprawdę robiła. Wolałaby spłonąć w piekle, niż przyznać się matce, że minioną noc spędziła wciskana w materac i z rozłożonymi nogami. O związku z Tezeuszem też nie chciała wspominać dla świętego spokoku, pragnęła się nim nacieszyć bez A nie mówiłam, bez przesłuchania oraz bez potencjalnego kazania. Irytowało ją, że musiała kłamać, choć była dorosła, ale taka już była jej matka...

- Ja... Spałam u Jenny, była tu, znasz ją - odparła ostatecznie. z Dziś też muszę tam zostać. I może jutro też, więc nie martw się o mnie - dodała, by potencjalnie się zabezpieczyć, bo kto wie, co mógł wymyślić Tezeusz. - Ale masz mi dać znać, jakbyście potrzebowali pomocy, jasne? Mogę tu być o każdej porze, naprawdę. Potrzebujesz jeszcze z czymś pomocy?

- Co ty możesz robić trzy noce pod rząd u kobiety?

Pewnie. To wyłapała z tego wszystkiego.

- Pracujemy nad czymś.

Pani Majewska uniosła wzrok znad materiału, a następnie posłała córce podejrzliwe spojrzenie.

- Żańcia, czy ty mi nie chcesz czegoś powiedzieć?

No i masz.

- Spakuję trochę ubrań i wychodzę. - Westchnęła, a następnie poszła do swojego pokoju, by właśnie tak zrobić.

- Czekaj, no a obiad? Ty coś tam jesz w ogóle?

Skończyło się na tym, że pani Majewska nie chciała żadnej pomocy, a interesowało ją tylko to, co też Żaneta mogła robić, że spędzała tyle czasu z inną kobietą. Blondynka stwierdziła, że nic tu po niej, i po upewnieniu się, że jej ojciec również niczego nie potrzebował oraz czuł się dobrze, wróciła do Tezeusza.

- Już się bałem, że nie przyjdziesz - powiedział, choć nie mógł czekać na nią dłużej niż pół godziny po swoim powrocie z pracy.

- Jak mogłabym nie przyjść? Ktoś obiecał mi masaż ud.

Od razu odpowiedział uśmiechem i pocałunkami, które prędko przenieśli do kuchni.

- I jak? Ministerstwo się zawaliło przez te parę dni, gdy cię nie było? - zapytała Żaneta w ramach droczenia się, siadając na blacie.

- Och, nawet ty? - Tezeusz popatrzył na nią z niedowierzaniem. - Zadania rozdane, wszystko jest pod kontrolą. Ale obawiam się, że jutro musimy oboje tam wrócić.

Przez kilka kolejnych dni oboje Aurorów chodziło więc sumiennie do pracy i tam zachowywali się jak najbardziej profesjonalnie, jednak po pracy nie mogli się od siebie oderwać. W końcu zgodnie zdecydowali, by Żaneta jednak przyjęła oferowane jej wcześniej drugie biuro nie tylko dlatego, żeby choć trochę za sobą zatęsknić, ale też po to, by nawet przez przypadek nikt nie zobaczył tych maślanych oczu, jakimi na siebie patrzyli.

Poza tym, nowe biuro stwarzało też... Nowe możliwości.

Średnio Na Jeża Ta Miłość • Tezeusz ScamanderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz