74🌼

1.7K 265 59
                                    

- To jak ci się podobało w Polsce? - dopytywała Żaneta, kiedy po nieco niezręcznej kolacji z rodzicami znalazła się znowu u Tezeusza, a konkretnie na jego kanapie, a jeszcze konkretniej głową na jego kolanach. - Tylko szczerze.

Mężczyzna patrzył na ukochaną z góry i głaskał ją po głowie, co jakiś czas bawiąc się kosmykami jej włosów. To było jego ulubione zajęcie, jakaś taka niewinna fantazja, której w poprzednim związku nie mógł spełnić. Zwyczajnie uwielbiał mieć ją tak blisko i moć ją dotykać bez żadnego podtekstu, czując, jak przez takie momenty więzy pomiędzy nimi zacieśniają się jeszcze bardziej...

- Szczerze to za mało widziałem, ale już wiem, że morze piękniejsze niż tutaj, a te wszystkie ciasta... Delicje.

- To poczekaj, aż pokażę ci góry. Tam jest jeszcze piękniej moim skromnym zdaniem.

- Nie mogę się doczekać. - Tezeusz ucałował ją w czoło, uśmiechając się nieustannie. - Najbardziej się cieszę, że dzień się tak nam udał.

- No... - przyznała Żaneta, po czym nagle straciła uśmiech. - Tak w większości.

Te słowa od razu zmartwiły mężczyznę, który uniósł brew.

- To znaczy?

Żaneta westchnęła, a następnie podniosła się, by siedzieć obok niego.

- Powiedziałam moim rodzicom o nas. Znaczy, nie do końca... Powiedziałam po prostu, że kogoś mam. Liczyłam, że to ukróci pytania co do moich wyjść... A oni oczywiście zaczęli mnie przepytywać, jakbym miała piętnaście lat i pierwszy raz chłopaka za rękę trzymała.

- Pewnie martwią się o ciebie.

- Ja wiem, Tezeusz, ja wiem. Ale ja mam trzydzieści siedem lat zaraz. - Żaneta wypuściła ciężko powietrze, przejeżdżając dłonią przez swoje coraz dłuższe ostatnio włosy. - To wszystko się chyba nie skończy, póki się nie wyprowadzę.

Wtedy Tezeusz zamyślił się na moment, w głowie rozważając to, co chciał powiedzieć. Kolejne słowa o przeprowadzce przypominały mu o czymś, co już chciał jej zaproponować od kilku dni.

- Wiesz. Nie chciałem ci tego jeszcze proponować, bo obawiałem się, że cię to wystraszy... Ale... Może wprowadziłabyś się tutaj?

Usłyszawszy to, Żaneta rozdziawiła usta, kwestionując, czy na pewno dobrze rozumiała angielski. Zwyczajnie nie potrafiła uwierzyć w to, że Tezeusz zaproponował jej to, co zrozumiała, że proponował...

- Znaczy, posłuchaj mnie - powiedział Tezeusz z pewnym przerażeniem, gdy zobaczył jej minę i złapał ją za ręce. - Wiem, że może to teraz być dla ciebie niezręczne i tak dalej, dlatego zupełnie nie naciskam. Po prostu pomyślałem, że życie jest za krótkie na przejmowanie się konwenansami i... Znaczy, mimo wszystko też się trochę boję, ale z drugiej strony... Nie musisz mi teraz odpowiadać, zastanów się, ale skoro od dawna już chcesz się wyprowadzić, a ostatnio to prawie spędzasz więcej czasu tu niż tam, to...

Żaneta wysłuchała tego wszystkiego uważnie, lecz nie miała pojęcia, co powiedzieć, bo przeszło przez nią kilka różnych uczuć. Najpierw ogarnęła ją niewyobrażalna radość związana z tym, że Tezeusz w ogóle jej coś takiego zasugerował. Za moment zrobiło się jej trochę głupio, bo w końcu całkiem niedawno mieszkała tu Leta, a choć o niej starała się zapomnieć, to nie był to temat, który w pełni dało się ominąć. Wtem przyszły nerwy oraz strach, nieuniknione w sytuacji, gdyby ktoś się o jej przeprowadzce dowiedział... A na końcu żal, że swojego problemu mimo wszystko nie rozwiąże.

- Tezeusz... Ty wiesz, że ja bym chciała. Ale na razie to jest wykluczone. Nie chcę cię narażać na ostracyzm społeczny, gdyby to się jeszcze rozniosło... Wiesz, jak gazety rozpisywałyby się o tym, że masz panienkę do towarzystwa w domu? Że pewnie zdradzałeś narzeczoną, no i że ja awans dostałam tylko dzięki relacji z tobą... Jeszcze Travers wyrzuciłby nas oboje.

Średnio Na Jeża Ta Miłość • Tezeusz ScamanderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz