Rozdział 34

157 6 1
                                    

Zobaczyłam na wyświetlaczu 7 nieodebranych połączeń od Roberta. W pierwszej chwili się wystraszyłam i nie mogłam pojąć skąd aż tyle połączeń. Po chwili spojrzałam jednak na godzinę i się skapnęłam że jestem spóźniona do pracy już prawie 3 godziny.

Odłożyłam telefon i jak najszybciej pobiegłam się ogarnąć. Wstawiłam wodę w czajniku i poszłam do szafy. Kiedy już się ubrałam, zalałam herbatę i wypiłam parę łyków po czym wzięłam torebkę z krzesła. Szybko sięgnęłam po telefon z blatu i karteczkę ze stołu, wsadziłam te rzeczy do torebki i wyszłam z mieszkania upewniając się jeszcze czy mam klucze

Szybko wsiadłam do samochodu i pojechałam w kierunku pracy. Kierowanie ze skaleczoną ręką nie było łatwe ale dojechałam w miarę bezpiecznie pod firmę. Wbiegłam do budynku, najpierw udałam się do swojego gabinetu i odstawiłam torbę a następnie poszłam do szefa.

- Dzień dobry - powiedziałam wchodząc przez drzwi, po chwili szybko dodając - bardzo przepraszam za spóźnienie.

Robert odwrócił się w moją stronę i już widziałam że chciał mnie ochrzanić ale patrząc na moją rękę spytał:

- Co ci się stało?

- Rozcięłam się szkłem ale to nic takiego

- Na pewno?

- Tak dostałam bardzo dobrą pomoc

- To dobrze, tym razem wybaczę ci to spóźnienie

- Dziękuję - odpowiedziałam i wyszłam z jego gabinetu.

Idąc korytarzem zauważyłam że w tej rozmowie było coś dziwnego. Czułam się jakbym gadała z szefem a nie z osobą której się podobam. Może po prostu Robert rozróżnia sprawy prywatne od zawodowych.

Siadając na krześle poczułam dziwną ulgę. Włączyłam komputer i zaczełam przeglądać pocztę. Miałam w głowie przeczucie że o czymś zapomniałam. Nagle dostałam olśnienia. Karteczka od Adama. Wyjęłam ją pośpiesznie z torebki i przeczytałam:

Niestety musiałem rano iść do pracy ale obiecuję że następnym razem zostanę na dłużej.

Na dole kartki był mały dopisek:

Będę nadal czkać na twoją decyzję.

Na początku nie załapałam o co chodzi z tą decyzją. Ale nagle doszło do mnie że miałam wybrać między Adamem a Robertem. Wybór ten wydawał się trudny ale po ostatnich wydarzeniach wiedziałam co zrobię. Mimo że nie byłam jednak zbyt przekonana czy dobrze robię.

Nie miałam pojęcia jak im przekazać moją decyzję. Tak bardzo bałam się reakcji jednego jak i drugiego. Bitwę moich myśli przerwało pukanie do drzwi gabinetu. Spojrzałam w tamtą stronę a po chwili drzwi się otworzyły i wszedł jakiś pan z kwiatami. Wręczył mi szybko bukiet po czym wyszedł. Zauważyłam że w kwiatkach jest jakaś biała karteczka. Widniał na niej mały rysunek serduszka i napis:

Tylko tym razem nie skalecz się wkładając bukiet do wazonu.

Oczywiście od razu po przeczytaniu już wiedziałam od kogo są te kwiatki. Kiedy odkładałam kartkę na blat zobaczyłam że korytarzem idzie Robert. Szybko odruchowo schowałam bukiet pod biurko. Sama nie wiedziałam czemu tak zrobiłam. Tak jak myślałam szef wszedł do mojego gabinetu. Zainteresowało mnie że trzymał jedną rękę za plecami. Rzecz jasna ciekawiło mnie co tam ma. Niespodziewanie wyjął zza pleców różę. Jedną, czerwoną różę. Wręczył mi ją i powiedział:

- Przepraszam... powiedziałem ci że masz wybrać czy ja czy on... ale tak naprawdę nie zrobiłem nic by pokazać że zależy mi na tobie

Nie byłam w stanie nic powiedzieć patrzyłam na niego i słuchałam jak mówi dalej.

- Zakochałem się w tobie, od pierwszego spotkania starałem się ci to pokazać. Ale nie potrafiłem.

Tak bardzo chciałam mu powiedzieć o tym że on też mi się szybko spodobał. Chciałam mu tyle rzeczy powiedzieć ale miałam zbyt duży mętlik. W głowie przeplatały mi się jego słowa a także miałam przed oczami jak Adam przejął się moją ręką. To wszystko było tak skomplikowane. Miałam ochotę zniknąć by na chociaż na chwilę przemyśleć to. Nagle z moich ust wydobyły się słowa:

- Już przemyślałam ten wybór.

- I kogo wybrałaś?

O dwóch facetów za dużoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz