Z duszą na ramieniu przemierzałam długi korytarz nowej szkoły, starając się nie zwracać na siebie uwagi. Podobnie próbowałam zignorować przyglądające mi się obce twarze, jak gdybym była nowym okazem w rezerwacie przyrody.
James uprzedzał mnie wczorajszego wieczoru, że w nowym miejscu mogę zostać potraktowana jak maskotka, którą każdy chciałby poznać i najpewniej przypisze mi się kilka historii, niekoniecznie zgodnych z prawdą. Poświęcił mi dużo czasu, by upewnić się, że poradzę sobie pierwszego dnia szkoły, podczas gdy własna matka zajęta była leczeniem swojej wyimaginowanej migreny. Zrobiłaby wszystko, byleby nie sprzątać po kolacji.
Co prawda proponowała mi podwózkę, co samo w sobie było dziwne, bo nigdy dotąd sama z siebie nie interesowała się moją drogą do szkoły, niezależnie od kapryśnej pogody Oklahomy... Tym bardziej wolałam pieszą przeprawę, bo to tylko niespełna 3 kilometry, a mnie wysiłek fizyczny pomagał zapanować nad stresem. Poza tym... Ostatnie, do czego byłam chętna, to pomaganie jej w odgrywaniu troskliwej mamusi.
Teraz jednak, szukając w popłochu sali, w której od 10 minut trwają już moje pierwsze zajęcia, zaczęłam żałować, że nie przyjęłam tej propozycji. Lekko spocona przez panujący na zewnątrz ukrop i szybki przemarsz po labiryntach budynku, odnalazłam wreszcie salę nr 107. Nie przedłużając już swojego spóźnienia, weszłam do środka, próbując nie zwracać na siebie uwagi.
Tak, jakby to w ogóle było możliwe...
Pierwsze co zobaczyłam, to zadowolony grymas Noah, siedzącego na samym końcu sali, którego z całą pewnością bawiło moje zakłopotanie. Posłałam mu szybkie, mordercze spojrzenie i rozejrzałam się po sali w poszukiwaniu wolnego miejsca.
- Panna Agnes Thomas, jak sądzę? - zapytał profesor, siadając na krawędzi swojego biurka.
- Tak, przepraszam. Zabłądziłam... - zaczęłam, nerwowo skręcając pasek plecaka.
- Nie szkodzi, zdarza się najlepszym, a zwłaszcza na początku. Usiądź proszę obok Alex'a, i może... przedstaw się klasie.
- Tak, Ekhm... - Cholera, wszyscy na mnie patrzą. Nie cierpię tego. - Nazywam się Agnes Thomas, przyjechałam tu z Oklahomy, i... to wszystko.
- Wszystko? - ciągnął profesor, unosząc siwe brwi znad okrągłych okularów. - A co lubisz robić? Co Cię zajmuje?
Ciszę w sali przerwał niewyraźny szept, który jak zauważyłam, był sprawką Noah i tej samej blondynki, która przyssała się do niego na ognisku. Skończył szemrać jej coś do ucha, a ta, cały czas wpatrując się we mnie, zachichotała piskliwie. On oparł się plecami o swoje krzesło i spojrzał na mnie z wyraźnym znudzeniem.
Bóg jeden wie, jak bardzo nienawidzę tego typa. Nie chciałam nawet myśleć, co takiego odpowiedział jej w moim imieniu, choć patrząc na jej tępy wyraz twarzy, nie zrozumiała nawet połowy z tego, co jej wyszeptał. Noah przewiercał mnie wzrokiem, rzucając tym samym nieme wyzwanie. Nie do końca wiedziałam czym jest, ale byłam pewna, że zwiastuje wojnę.
Ponaglające pomruki przywróciły mnie do rzeczywistości, przez co odchrząknęłam i szepnęłam niepewnie:
- Lubię... zachody i... pływać.- No, to jesteś w idealnym miejscu, Agnes! - Profesor klasnął w dłonie, uśmiechając się do mnie serdecznie. - Jeśli będziesz czegoś potrzebowała, nie krępuj się prosić.
Skinęłam głową i zajęłam miejsce obok Alex'a, tuż przed ławką Noah. Wyjęłam podręczniki ze skórzanego plecaka i odwróciłam się do kolegi z ławki, z zamiarem przedstawienia, ale wówczas dotarło do mnie, że już się poznaliśmy.
CZYTASZ
Nowy Brat - Tom 1.
Любовные романыSeria: Przypadek rządzi światem TOM 1 To nie pierwszy raz, kiedy hipochondryczna matka Agnes przedstawia jej nowego wybranka. Dotychczasowe uniesienia Claire nie robiły na niej większego wrażenia, choć nie rozumiała tego irracjonalnego zachowania...