rozdział dziesiąty

3.5K 125 7
                                    

Thom uparł się, by po lekcjach odwieźć mnie do domu. Szczerze mówiąc, przez cały dzień przed oczyma miałam poranny pocałunek Noah i Monici, wolałam więc nie wchodzić im dziś w drogę. Tym bardziej, że na każdej przerwie mogłam mieć wątpliwą przyjemność obserwowania ich bezwstydnego migdalenia. Na myśl, że miałabym wsiąść z nimi do jednego auta, nadchodził ledwie kontrolowany odruch wymiotny.

Kiedy podjechaliśmy pod dom, Thom nachylił się do mnie i założył zbłąkany kosmyk włosów za moje ucho. To było miłe, choć znów przekraczał ustaloną granicę, ale tego właśnie chyba teraz potrzebowałam... Tego lekko palącego żołądek uczucia, gdy dotykał mnie w sposób, dzięki któremu moje myśli nie błądziły po zakazanych rewirach.

- Dziękuję - powiedział, a oczy mu błysnęły radością.

- To Ty odwiozłeś mnie... - przypomniałam ze śmiechem, wpatrzona w żywy błękit jego oczu. Gdy padało na nie słońce, były niemal lazurowe.

- Bo mi na to pozwoliłaś. I rozmawiasz ze mną... Naprawdę, Agnes... - Nachylił się do mnie, kładąc dłoń na moim karku.

Wziął głębszy wdech, jakby kolejne słowa miały wiele dla niego znaczyć, ale ostatecznie zamilkł, gdy głośny trzask dobiegł do naszych uszu. Oboje odwróciliśmy głowę, napotykając wzrokiem Noah. Długimi krokami przemierzał drogę od krzywo zaparkowanego pickupa do domu, a kiedy do niego dotarł, chwycił za klamkę, zamaszyście otworzył drzwi i z całej siły nimi trzasnął. Dziwne... Wydawało mi się, że wszystko tego dnia układało się po jego myśli.

Nie zauważyłam nawet momentu, w którym wjechał na podjazd. To mi uświadomiło, że na moment udało mi się skupić całą uwagę na chłopaku, który znów poświęcił mi swoje lazurowe spojrzenie.

- Thom... - Położyłam dłoń na jego ręce i przytrzymałam ją tam chwilę. - Nie przyspieszajmy, okej? Jest dobrze, jak jest.
         
Upewniwszy się, że mnie rozumie, wysiadłam z auta i pokuśtykałam do domu. Otwierając drzwi, niemal wypadła przez nie Claire, z drewnianą łyżką w dłoni.

- Co ty robisz? - zapytałam, marszcząc brwi.

- Umyj ręce do obiadu i musisz mi wszystko opowiedzieć! - zaszczebiotała, po czym wróciła do kuchni, nachalnie kołysząc biodrami.
         
Stanęłam jak wryta, próbując ogarnąć rozumem, co tu się właściwie dzieje. Dlaczego nagle zachowuje się tak, jakbyśmy były najlepszymi przyjaciółkami? Nigdy nie pytała o szkołę, stopnie, ani o cokolwiek związanego ze mną. Teraz tak bardzo ekscytuje się moim życiem? Ledwie naszła mnie ta myśl, odpowiedź przyszła sama, waląc mnie obuchem w łeb. Ona swojego życia już nie miała. Liczyła, że zaspokoję jej nudne, przewidywalne popołudnie, swoimi gorącymi opowiadaniami. Chryste... Miałam jej dość.
         
Doprowadziłam się do porządku i usiadłam do stołu, gdzie toczyła się właśnie żywa dyskusja, pomiędzy Noah, a jego ojcem.

- Wiesz, że poprę każdą Twoją decyzję - Powiedział James. - Chcę tylko, żebyś był jej pewien.

- Jestem, tato.

- I żadna inna już się nie pojawi? - dopytywał, nachylając się nad stołem.

- Tego przecież nie mogę obiecać. Na pewno będzie ich wiele, ale jestem pewien, że chcę tę.

- Rozumiem... Ale jeśli z czasem będziesz chciał coś zmienić, masz świadomość, że za sobą zostawisz kilka zmarnowanych lat?

- Wciąż jestem pewien. Nawet jeśli tak się stanie, to nie będę nazwać poprzednich lat zmarnowanymi. Każde doświadczenie czegoś uczy.

Na te słowa James wciągnął z sykiem powietrze i chwycił się stołu, jakby obawiał się, że bez solidnej podpory za chwilę upadnie. Zamilkł na dłuższą chwilę, przyglądając się synowi, jak gdyby zobaczył go po raz pierwszy.

Nowy Brat - Tom 1.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz