Od kilku dni Claire wykazywała się hipochondrią na takim poziomie, że gdyby tylko to ode mnie zależało, dostałaby Oskara. Z niemym podziwem przyglądałam się jej staraniom, by zwrócić na siebie uwagę James'a, który zdawał się powoli tracić cierpliwość...
- Blisko jesteś z ojcem? - zapytałam Noah, kiedy byliśmy w drodze do miejsca, którego nie chciał mi zdradzić.
- Skąd to pytanie?
- Bo wydaje mi się, że tak... A gdyby tak było, twoje zdanie o Claire powinien wziąć choćby pod uwagę... - powiedziałam, przyglądając się jego reakcji na te słowa.
Poprawił się na fotelu i założył rękę za zagłówek, uwydatniając wyrzeźbione ramię. Obiecałam sobie w duchu, że zakradnę się którejś nocy do jego sypialni, by przyjrzeć się z bliska tym tatuażom i rozszyfrować choć jeden z nich.- Fakt, do niedawna byliśmy dość blisko. Ale to właśnie moje zdanie o twojej matce popsuło trochę relację. Za każdym razem, gdy próbowałem przemówić mu do rozsądku, wściekał się. Mówił, że jemu też należy się od życia szczęście...
- Szczęście nawet nie stało obok Claire - prychnęłam, przewracając oczami.
- Będzie musiało się to zatem zmienić - powiedział cicho.
- O, nie. Nie ma mowy, żeby nasz plan się nie powiódł - zaoponowałam, prostując się na swoim fotelu, jakbym zagrzewała się do walki.
- Nie zrozum mnie źle, ale... Jak to możliwe, żeby aż tak nienawidzić własnej matki? - zapytał, a ja znów utkwiłam wzrok w najdalszym punkcie.
- To nie tak, że jej nienawidzę - westchnęłam ciężko. - Po prostu... Nie potrafię wykrzesać z siebie uczucia do kogoś, dla kogo równie dobrze mogłabym nie istnieć. Przez wiele lat próbowałam i choć było mi smutno, zawsze obok miałam tatę. On kochał mnie za dwoje. - Przełknęłam ciężką gulę i zamrugałam szybko, by odpędzić pieczenie pod powiekami.
- A jego... kochała?
- Im dłużej go nie ma, tym większą mam pewność, że tak... Czasami mam wrażenie, że to, co się z nią dzieje, jest spowodowane jego stratą. Że wciąż się z tym nie pogodziła, dlatego robi różne głupoty, by zagłuszyć ból. A potem... - zaśmiałam się ponuro. - A potem sprzedaje dom, który cały był nim, z mnóstwem pięknych wspomnień, i przeprowadza nas na drugi koniec kraju. Nie zabrała nawet jego zdjęcia.
- A Ty? Wzięłaś coś?
- Całą pieprzoną walizkę - odparłam, wydając z siebie niekontrolowany szloch.
Nie pamiętam, kiedy z kimkolwiek rozmawiałam o śmierci taty i moich relacjach z matką. Chyba... dotąd nie miało to miejsca, bo nawet będąc jeszcze w Oklahomie, zamknęłam się w sobie, i nie pozwoliłam swoim przyjaciołom dotrzeć do myśli, które skrzętnie skrywałam.
Opanowałam oddech i spojrzałam niepewnie na Noah, który ściskał teraz mocno kierownicę.- Tę walizkę? - zapytał w końcu, nie patrząc na mnie. Nie rozumiałam, o czym mówi, dlatego po dłuższej chwili ciszy odezwał się znów, spiętym głosem. - Tę, którą rzuciłem na środek Twojego pokoju?
- Och... - Zmarszczyłam brwi. - Na szczęście nie. Ta bezpiecznie czekała na dole, i wniosłam ją już sama.
Od naszego przyjazdu nie minęło dużo czasu, ale wiele się zmieniło. Potrafiliśmy spędzić razem całe popołudnie i się nie pozabijać... A to aż przepaść, w porównaniu z tym, jak działaliśmy sobie na nerwy o początku. Dziś wciąż się drażniliśmy, ale w nieco inny sposób.- Dalej tego chcesz? - zapytał, parkując auto pod salonem tatuażu.
Zatrzymałam wzrok na wielkim neonie "RonTattoo" i zagryzłam dolną wargę.

CZYTASZ
Nowy Brat - Tom 1.
RomantikSeria: Przypadek rządzi światem TOM 1 To nie pierwszy raz, kiedy hipochondryczna matka Agnes przedstawia jej nowego wybranka. Dotychczasowe uniesienia Claire nie robiły na niej większego wrażenia, choć nie rozumiała tego irracjonalnego zachowania...