- To jednak nie był dobry pomysł - wyszeptałam drżącym głosem, gdy piercerka założyła mi zimną, stalową klamerkę na nos.
Kątem oka dostrzegłam, że zbliża się z długą, grubą igłą i zrobiło mi się słabo.- Poczekaj, stop! - zawołałam, podrywając się z krzesła.
Dłonie miałam spocone, a serce kołatało tak szybko, że niemal wyskoczyło mi z piersi.- Cholera, nie możesz tak reagować, bo zrobię ci krzywdę - Caroline westchnęła i opadła zmęczona na swój mały taboret obrotowy. - Noah, musisz ją przytrzymać.
- Długo się znacie? - Pytanie padło z moich ust szybciej, nim zdołałam je przemyśleć.
Nie wiem, co mnie do niego skłoniło, ale winna była chyba myśl, że pasowaliby do siebie. Dziewczyna była cała wytatuowana, choć w nieco delikatniejszy sposób, niż on. I miała mnóstwo kolczyków, które bynajmniej nie odbierały jej uroku. Oboje mieli nieziemskie sylwetki, jakby pracowali nad nimi całe dnie i noce. Na pewno zbliżenia musiałyby być grzechem wartym oglądania. I sfilmowania... Oczyma wyobraźni widziałam już gromadkę wydziaranych dzieci, które biegają po tym salonie, a następnie dwie pomarszczone, splecione dłonie, tuż nad bosymi stopami, gdy spokojnie stawiają kolejne kroki na złotym piasku, i...- Agnes, oddychaj. - Głos Noah przywołał mnie do rzeczywistości, a wizualizacja ich wspólnego, dopasowanego życia, pękła, jak bańka mydlana.
- Mówisz tak, bo to nie do ciebie mierzy z igły... - Syknęłam, zezując oczy na nos i cofnęłam głowę, gdy znów zbliżyła się do niego.
- Poddaję się - powiedziała w końcu, a ja odetchnęłam z ulgą. - Ona tego nie chce.
- Chcę! - krzyknęłam, zadziwiając samą siebie. - Naprawdę tego chcę, tylko...
Boję się.
Przecież nie przyznam tego na głos.- Ok, wstań. - Noah chwycił mnie za ramię i uniósł, po czym sam ułożył się na fotelu i klepnął w swoje kolana. - Siadaj.
- Chyba zwariowałeś. - Założyłam ręce na pierś. - Jak to ma niby pomóc?
- Usiądź, to się dowiesz.
Spojrzałam na Caroline, która przyglądała się nam ze znudzeniem.
- No... Posłuchaj starszego brata - poleciła, na co Noah się wzdrygnął. - Zamknę salon, żeby nikt nam już tu nie wlazł, zaraz wracam. - Rzuciła i wyszła z pomieszczenia, zostawiając nas samych.
Nie przedłużając, bo dziewczyna wyglądała, jakby chciała już wrócić do domu, usadowiłam się na jego kolanach, prostując plecy, by dotykać go jak najmniejszą częścią ciała. On jednak chwycił mnie za ramiona i przyciągnął do siebie. Moje plecy przylgnęły do jego klatki, a tyłek idealnie wpasował się w jego biodra. Drgnęłam lekko, gdy jedną dłonią chwycił mnie w talii, a drugą ułożył na głowie, unieruchamiając ją.- Nie rób tak - szepnął mi cicho do ucha, owiewając je gorącym powietrzem. Mimowolnie przesunęłam tyłkiem o kilka milimetrów, a on warknął. - Agnes... Nie wierć się.
- No dobra, gotowa? - Podskoczyłam na dźwięk głosu dziewczyny, a dłoń Noah zacisnęła się mocniej na mojej talii i jęknął cicho.
- Gotowa - wyszeptałam ochryple. Mój głos brzmiał... niemożliwie obco.
- Policzę do czterech i dopiero wbiję igłę, okej?
- Okej...
- Raz, dwa...
- Kurwa! - Spięłam się cała i wbiłam paznokcie w udo Noah. - Miało być do czterech!
- Zawsze działa - zachichotała, ściągając klamerkę. - Odpowiadając na Twoje pytanie... - Już o nim zapomniałam. - Znamy się dość dobrze. Jest moim jakby... Stałym klientem. - Puściła do niego oczko, a on zaczął rozmasowywać moje spięte ramiona.
- Nie jest jakoś specjalnie pokłuty - zauważyłam. - W języku jeden kolczyk i dwa tunele.
Dziewczyna spojrzała na mnie znacząco i poruszała brwiami, a kiedy do mnie dotarło, co chciała mi przekazać, wciągnęłam głęboko powietrze.- Nie... - Poderwałam się i bez namysłu spojrzałam na miejsce, które przyszło mi do głowy jako pierwsze, na co Caroline roześmiała się głęboko.
- Jak chcesz, tobie też mogę tam zrobić. Kolczyk na łechtaczce potęguje doznania. - Uśmiechnęła się dziko, a ja nie wiedzieć czemu, zatrzymałam wzrok na twarzy Noah, która wyrażała teraz kilka emocji na raz i każda podpowiadała mi, że lepiej nie drążyć tematu.
- Może... innym razem.
Upierałam się, by zapłacić za usługę, ale oboje stanowczo odmówili tłumacząc, że mają między sobą układ i rozliczają się bezgotówkowo. Udałam, że ta informacja nie związała mojego żołądka w ciasny supeł, tak samo, jak za chwilę ukryłam ulgę, z jaką się rozwiązał, gdy po Caroline przyszła jej dziewczyna i pocałowały się namiętnie, bez krępacji, na naszych oczach.
Całą drogę do domu starałam się myśleć tylko o tym, jak Claire zareaguje na mój nowy kolczyk, który, muszę przyznać... bardzo mi się spodobał. Nie mogłam jednak wyrzucić z głowy natrętnych myśli o tym, który nosił Noah.Cholera, czy Floryda zawsze jest tak gorąca?!
- Dałbym sobie odciąć rękę, żeby wiedzieć o czym myślisz - powiedział nagle, wpatrzony we mnie z zaciekawieniem.
Opuściłam dłoń, którą właśnie bezwiednie wachlowałam zaróżowione policzki i wciągnęłam dolną wargę, szukając naprędce sensownej odpowiedzi.- Nie chcesz wiedzieć - mruknęłam tylko, wchodząc po schodach do domu.
- A jednak... Myślę, że nawet bardzo chciałbym - odparł, nachylając się do mnie, gdy otworzył drzwi wejściowe.
Abym mogła przejść, musiałabym otrzeć się o niego całym ciałem.- Musisz przestać to robić - warknęłam.
- Co takiego?
- Naruszać moją przestrzeń.
- Kiedy ty chcesz, bym ją naruszał...
- Co każe ci tak sądzić?
- Sposób, w jaki na to reagujesz - odpowiedział, jak gdyby forma rozmowy nie była wcale w naszym przypadku nie na miejscu.
Staliśmy w progu i patrzyliśmy sobie w oczy, bez słowa, jakby ten, kto pierwszy odwróci wzrok, miał przegrać. Po chwili zorientowałam się, że jesteśmy zbyt blisko siebie. On się przysunął, czy ja? I kiedy? Moja szyja instynktownie wysunęła się do przodu, by dosięgnąć tego, co usta samowolnie wyznaczyły sobie na cel, a piersi zaczęły ocierać się o jego nagi tors. Tak jakby ciało straciło łączność z mózgiem.- Są i oni! - Na dźwięk uradowanego głosu Claire, odskoczyliśmy od siebie.
Usłyszałam coraz głośniejsze kroki, wyprostowałam się więc i czekałam na powitanie z matką.- Rozmawialiśmy właśnie o tym, jak to cudownie, że tak się polubiliście - powiedziała z szerokim uśmiechem, wychodząc nam na przeciw. Po chwili jednak zmrużyła oczy i podeszła bliżej, chwytając mnie za brodę. - Co to ma być? - syknęła.
- Ładny, prawda? - zapytałam, a ona ścisnęła mnie mocniej, wbijając pazury w policzki. Zdusiłam jęk, gdy Noah chwycił ją za rękę.
- To tylko kolczyk, Claire - powiedział i rzucił jej ostrzegawcze spojrzenie.
Na jej twarzy wystąpiło coś dziwnego, jakby wcisnął tymi słowami niewidzialny przełącznik. Uśmiechnęła się sztucznie i wygładziła nerwowo dłońmi sukienkę.- Bardzo ładny - wycedziła, po czym odwróciła się na pięcie i wróciła do James'a.
Wymieniliśmy się z Noah spojrzeniami połowicznego triumfu i przybiliśmy żółwika. Nie było to coś, na co liczyłam, ale ziarno do ziarnka... i przebierze się miarka.- Myślisz, że spodobałby się jej też w języku? - wyszeptałam.
- Ee... Lepiej nie. Mogłyby się splątać - rzucił i ruszył z miejsca, udając się wprost na górę.
Dopiero, gdy usłyszałam trzaśnięcie drzwi jego pokoju, dotarło do mnie, co chciał przez to powiedzieć. Oblałam się rumieńcem, co zdarzało mi się ostatnio zbyt często.Cholera, musimy się stąd szybko wynosić.
CZYTASZ
Nowy Brat - Tom 1.
RomanceSeria: Przypadek rządzi światem TOM 1 To nie pierwszy raz, kiedy hipochondryczna matka Agnes przedstawia jej nowego wybranka. Dotychczasowe uniesienia Claire nie robiły na niej większego wrażenia, choć nie rozumiała tego irracjonalnego zachowania...