5 Kate

26 3 1
                                    

                       KATE


Obudziłam się przed dzwonkiem budzika co mnie bardzo zdziwiło zważając na mój styl życia czyli spanie do oporu. Taka byłam. Jednak to, że się obudziłam nie znaczyło jeszcze, że mam ochotę wstać.


Leżałam w satynowej, kremowej pościeli. Spojrzałam w wielkie lustro naprzeciw łóżka. Wyglądałam jak księżniczka na ziarnku grochu. po obu stronach duże poduchy wypełnione puchem, a także ciemne, mniejsze poduszki.


Po chwili wpatrywania w lustro stwierdziłam, że sprawdzę co z moją kostką i łokciem więc usiadłam i spuściłam nogi na miękki dywan. Poruszyłam skręconą kostką i stwierdziłam z zadowoleniem, że już nie boli. Nie chciało mi się jednak iść do szkoły więc postanowiłam chwilę poudawać przed domownikami i zostać w domu, a wieczorem cudownie ozdrowieć i pójść na imprezę. Psychicznie przygotowałam się na kolejne pretensje zwrócone w moją stronę ... Ale to dopiero wieczorem. Może wyjdę przed ich powrotem, pomyślałam i z powrotem wślizgnęłam się pod kołdrę .


^^^


Po południu zaczęłam przygotowywać się do imprezy. Mocny makijaż , prostowanie włosów, malowanie paznokci... Na koniec ubrałam moją nową, czarną, obcisłą sukienkę do połowy uda. Do tego cieliste rajstopy i czarne lity. Na wszelki wypadek ubrałam też beżowe bolerko.


- No nieźle. - Powiedziałam widząc moje odbicie w lustrze. Wyglądałam zjawiskowo!


Z uśmiechem obróciłam się wokół własnej osi i zadzwoniłam z komórki do Lisy.


K : No hejj mała. Jestem gotowa możesz po mnie przyjechać z Markiem.


L : Ok już jedziemy.


Marek był chłopakiem Lisy. Była z nim tylko dlatego, że był starszy i miał niezły samochód. Jeszcze nigdy nie szukała chłopaka żeby się zakochać tylko żeby mieć jakieś korzyści. Podobnie jak ja.


Spakowałam do małej torebki czerwony portfel, w którym miałam kilka stów na wszelki wypadek, telefon, chusteczki i prezerwatywę. Przezorny zawsze ubezpieczony...


Lisa wysłała mi smsa z informacją, że czeka pod blokiem. Wyszłam z domu, zakluczyłam drzwi i zbiegłam po schodach z pierwszego piętra. Nie uprzedziłam nikogo, że idę na imprezę. Dowiedzą się po fakcie. Trochę nerwów im nie zaszkodzi. Zresztą kto by się o mnie martwił?


- Siema ludzie. - Powiedziałam wsiadając na tylne siedzenie czerwonego mercedesa.


- Hej. Aleś się wystroiła - Powiedział Marek przyglądając mi się w lusterku.


Wiedziałam, że mu się podobam. Nie było takiego faceta, któremu bym się nie podobała. Szczególnie w takiej stylizacji. W każdej chwili mogłam odbić Lisie faceta, ale nie był w moim typie. Wysoki brunet, brązowe oczy, wąskie usta, kwadratowa szczęka... Ja wolałam niebieskookich blondynów. Najlepiej z długimi włosami.


Dojechaliśmy na miejsce. Było jeszcze widno więc mogłam zobaczyć okolicę. Klub okazał się dużym budynkiem z nowoczesną fasadą. Drzwi wejściowe były oszklone , dwuskrzydłowe. Dookoła drzwi mieniły się światełka w różnych kolorach. Przyciągały uwagę i dodawały uroku. Po zmroku na pewno efekt był jeszcze lepszy. W pobliżu budynku znajdowały się inne, mniejsze najpewniej różnego rodzaju sklepy. W oddali widać było kilka bloków i jeden wieżowiec.


- To co dziewczyny? Idziemy? - Zapytał Marek z szerokim uśmiechem.


- Jasne. - Odpowiedziałyśmy jednocześnie.


No to zabawa się zaczyna, pomyślałam i ukradkiem mrugnęłam do chłopaka. Może jednak trochę mi się podobał ...

Na rozstaju drógOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz