12 Liv

32 3 9
                                    

LIV


Zadyszana weszłam do domu i pobiegłam do łazienki.


To była bardzo dziwna sytuacja. Sebastian bardzo mi się podobał i przez chwilę sądziłam, że miał rację z tym przeznaczeniem. Jednak Bóg dał mi znak i to taki niezwykły, piękny znak, że nie miałam wątpliwości. To była zwykła pokusa.


,, A może ja powinnam zostać zakonnicą?" , pomyślałam ze zdziwieniem.


Spojrzałam w lustro i przyjrzałam się uważnie. Spróbowałam wyobrazić sobie siebie w habicie , ale nie udało się. To było takie nieprawdopodobne. Nigdy nie zastanawiałam się nad przyszłością ani nad powołaniem. Nie brałam pod uwagę żadnych możliwości , bo żyłam z dnia na dzień i tak było mi dobrze. Żyłam myślą ,,co ma być to będzie''.


- Długo będziesz w łazience? - Usłyszałam głos siostry , który wyrwał mnie z rozmyślań.


- Już wychodzę.- Odparłam i wyszłam z łazienki.


Poszłam do pokoju i usiadłam na łóżku. Nie wiedziałam co robić , a to było w moim przypadku bardzo rzadkie. Zawsze wiedziałam za co się zabrać, a teraz? Siedziałam bezradnie wpatrzona w ścianę.


Wszyscy wyszli z domu i zostałam sama. Stwierdziłam, że nie ma sensu siedzieć bezczynnie więc trochę posprzątałam i wyszłam do ogrodu.


^^^


Usiadłam na małej ławeczce przed domem i podziwiałam białe kłębiaste chmury pędzące po błękitnym niebie. Kształty pojawiały się i znikały porwane przez podmuchy wiatru.


Siedząc na ławce przed frontowymi drzwiami miałam idealny widok na furtkę oddzielającą naszą posesję od piaskowej drogi wiodącej w stronę głównej ulicy.


Nie często widywałam ludzi chodzących tą drogą więc zdziwiłam się na widok odległej sylwetki zmierzającej coraz bliżej. W pierwszej chwili myślałam, że to jakiś mieszkaniec jednego z pobliskich domów, albo ktoś szukający czegoś lub kogoś w okolicy.


W miarę czasu postać zbliżała się coraz bardziej , a ja coraz dokładniej widziałam, że to nie jest nikt obcy tylko... Sebastian !


Co on tu robił?! Przecież kilka godzin szybciej ,,przypadkiem" znalazł mnie na polu, a teraz? Na moim podwórku! Czy on mnie śledził?


Przerażona zastanawiałam się czy uciekać i schować się w domu czy zmierzyć się z nim i powiedzieć, że ma mnie zostawić w spokoju. Serce waliło mi jak oszalałe a na policzkach czułam rumieńce.


- Liv? To ty?- Usłyszałam znajomy głos i było już za późno na ucieczkę.


Powoli wstałam i podeszłam do furtki. Z każdym krokiem czułam większe zdenerwowanie i z jednej strony miałam ochotę uciekać , a z drugiej rzucić się mu na szyję i pocałować. Na tą myśl poczułam narastające gorąco na policzkach.


- Mieszkasz tu? - Zapytał gdy byłam dwa metry od niego.


- Jak widać tak.- Odparłam i stanęłam przed furtką. Nie mogłam się zdecydować czy wyjść na drogę czy zostać na podwórku i mieć barierę oddzielającą mnie od chłopaka.


Gdy zobaczył, że nie mam zamiaru ruszyć się z miejsca spojrzał na mnie ze smutkiem i powiedział z rezygnacją :


- Czyli nie lubisz mnie tak? Wiem, że jestem dziwny i nie powinienem cię zaczepiać ani zagadywać... Cóż, ale naprawdę cię lubię i myślałem , że poznamy się i może coś z tego wyjdzie...


Widziałam na jego twarzy zmieszanie i zawstydzenie. Ja czułam to samo.


- Posłuchaj. Ja cię lubię, ale to nie takie proste. Zasługujesz na kogoś lepszego , a poza tym ja mam inne plany na życie. - Powiedziałam chociaż nie zdawałam sobie sprawy, że mam jakiekolwiek plany na przeżycie czasu ziemskiego. Te słowa nie pochodziły ode mnie tylko jakby od Ducha Świętego...


- Achaa ... No dobra. Przestanę cię nachodzić w takim razie. Żegnaj Liv...


Spuścił wzrok na swoje buty potem ostatni raz spojrzał mi w oczy i odszedł.



Na rozstaju drógOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz