6 Liv

21 3 1
                                    

LIV


Lekcja była bardzo nudna. Starałam się słuchać uważnie o czym mówi nauczycielka, ale po czterdziestu minutach nadal nie wiedziałam nic o jądrze atomowym...


Zadzwonił dzwonek, wszyscy zerwali się z miejsc i poszli na przerwę. Ja zrobiłam podobnie tylko wolniej. Nie śpieszyło mi się.


- Liv pójdziesz ze mną do sklepiku? Zapomniała wziąć z domu wodę. - Powiedziała Morgan.


- Chodźmy więc. - Odparłam i poszłyśmy na pierwsze piętro gdzie znajdowało się małe pomieszczenie wielkości kiosku, w którym można było kupić coś do zjedzenia lub picia.


Przyglądałam się ludziom czekającym w kolejce. Wszyscy wyglądali na przybitych, zmęczonych i smutnych. Zaczynało mnie to już denerwować. Odkąd przyszłam do tej szkoły czyli pół roku wcześniej było tak samo. Coraz mniej podobało mi się to liceum. Na początku myślałam, że przyzwyczaję się do tej szarości i atmosfery jak na cmentarzu, ale jednak nie udało się . Teraz na mnie też zaczynał oddziaływać ten klimat. Stawałam się coraz cichsza i apatyczna, ale ja tego nie chciałam !


^^^


Pozostałe sześć lekcji minęło spokojnie i nudno. Jak najszybciej chciałam wyjść z tego przytłaczającego miejsca i w końcu byłą do tego okazja.


Wyszłam jak najszybciej na świeże powietrze i westchnęłam z ulgą. Rozejrzałam się dookoła i rozkoszowałam kolorami. Nie były może jaskrawe, ale nawet blady błękit mnie wtedy cieszył.


Wracałam tą samą drogą co zawsze, bo innej nie było. Rzadko kto tędy chodził więc zdziwiłam się bardzo widząc idącego z naprzeciwka chłopaka. Przyjrzałam mu się . Miał około 180 centymetrów wzrostu, był szczupły , ubrany w czarne jeansy, czarny t shirt , koszulę w czarno- czerwoną kratę i czarne trampki. Brązowe włosy lekko się kręciły, a grzywka zaczesana na lewą stronę padała na szare oko. Usta pełne i bladoróżowe . Nos miał trochę duży, ale i tak idealnie wkomponowywał się w całość.


Chłopak zbliżał się coraz bardziej , a ja spuściłam wzrok i patrzyłam pod nogi. Nie mogłam się przecież na niego gapić cały czas. Im był bliżej czułam ciepło na policzkach . Miałam wrażenie , że on się na mnie patrzy.


Uniosłam głowę i okazało się, że miałam rację. Nie tylko się na mnie gapił, ale też uśmiechał. Ach jaki on był przystojny!


Uczucie gorąca było nie do wytrzymania. Pewnie wyglądałam jak burak...


- Dokąd idziesz? - Zapytał chłopak i przystanął.


Te słowa były tak niespodziewane, że prawie podskoczyłam i nie zatrzymałam się . Gdy jednak zdałam sobie sprawę, że on nadal stoi w miejscu też przystanęłam i odwróciłam się.


- Ja... No ja idę do domu. - Odparłam głupkowato.


- Ja idę do tego liceum w okolicy. Właśnie się wprowadziłem do takiego domu za na obrzeżach i muszę zapisać do szkoły. Ten rok dokończę w starej , ale następny już będę w tej. Tylko zastanawiam się nad klasą... a, b czy coś.- Przerwał i po chwili dodał. -A ty do jakiej szkoły chodzisz?


- Do tego liceum. Pierwszy rok. - Odparłam.


- O ! więc może po wakacjach się spotkamy. Ja też chodzę do pierwszej. - Odparł z uśmiechem.


Miałam dziwne wrażenie, że wiedział do jakiej szkoły chodzę...


- A może masz chwilę żeby mnie tam zaprowadzić? Nie znam okolicy i jeszcze się zgubię... - Powiedział i mrugnął do mnie.


Ja miałam z nim iść? Ledwo stałam na nogach ze zdenerwowania. To nie był dobry pomysł.


- No wiesz, nie mam teraz czasu...Ale na pewno trafisz. Wystarczy iść cały czas prosto. To taki szary , prosty budynek. Nie da się go pomylić z niczym innym.- Odparłam z kołaczącym sercem. Myślałam, że za chwilę wyskoczy.


- Yhym... No trudno. Może następnym razem.


Powoli odwróciłam się i gdy miałam odejść zapytał :


- Jak ci na imię?


- Liv. - Odparłam. - A tobie?


- Sebastian. - Powiedział i oddalił się.








Na rozstaju drógOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz