20 Liv

23 3 2
                                    

                                                                                                 LIV

Lot samolotem wydawał się idealny. Błękitne niebo, promienie słońca.  Było tak przyjemnie. W pewnej chwili zasnęłam, ale obudziły mnie turbulencje. Nigdy nie leciałam samolotem, ale słyszałam o tym . W pierwszej chwili trochę się przestraszyłam, ale zapięłam pasy tak jak nakazywała ikonka symbolizująca pasy. 

Siedziałam między dwoma starszymi paniami, które zaczęły panikować. Starałam się je uspokoić, ale na marne. Nie chciały słuchać. 

Nagle turbulencje wzmogły się i i samolot wnosił się i opadał coraz niżej. Trzymałam się siedzenia, bo bałam się, że wypadnę z fotela mimo zapiętego pasa. Tak bardzo trzęsło, że wszystko co znajdowało się na stolikach albo na półkach spadało i latało po pokładzie. To już nie były przelewki. Coś twardego uderzyło mnie w głowę wywołując ból. Coraz więcej ludzi krzyczało. Ja wolałam się modlić. 

Usłyszałam niewyobrażalny trzask i zobaczyłam jak jedno ze skrzydeł samolotu odrywa się i leci w inną stronę. Krzyki ludzi wzmogły się, a jedna pani, która siedziała po mojej prawej stronie zemdlała. Nie miałam zamiaru jej budzić. Lepiej umrzeć we śnie. 

Samolot był już tak blisko ziemi, że nie miałam wątpliwości, że już po nas. Trochę się bałam, ale czułam błogość i obecność Boga. Nie rozpaczałam i nie krzyczałam. Oddałam się Panu i czekałam na spotkanie z Nim.

- Kocham Cię Jezu. - Wymówiłam ostatnie słowa i samolot huknął o ziemię.

^^^

Zobaczyłam piękne kolory, piękniejsze niż na Ziemi. Te kolory były niewiarygodnie piękne i soczyste. Byłam na łące. Czułam spokój i miłość, byłam bezpieczna. Czułam , że Jezus jest przy mnie.

Zobaczyłam blask z nieba i najpiękniejszego białego gołębia jaki istniał. 

,, Witaj Liv."

- Witaj Panie. - Powiedziałam i padłam na twarz.

W oczach miałam łzy, a w sercu błogość i piękną, czystą miłość.

,, Jesteś w najwyższym rejonie czyśćca. Czy chcesz zamieszkać w Raju?"

- Oczywiście, że chcę. Kocham Cię. - Powiedziałam przez łzy i podniosłam się z ziemi. 

,, Więc chodź córko." 

Usłyszałam głos za plecami. Gołębica zniknęłam, a zamiast niej pojawił się...  Jezus! Mój Ukochany! 

Uśmiechał się do mnie z miłością i podał dłoń, w której był ślad od gwoździa. Podobnie w drugiej dłoni jak i w stopach. Miał na sobie lśniąco białą szatę. Lśnił! Ach jaki Jezus jest piękny.

Złapałam BOGA za rękę, a On zaprowadził mnie pięknymi schodami w górę. Na końcu tych schodów było Niebo.

,, Witaj w Raju."

Powiedział Jezus i wprowadził mnie w najpiękniejsze miejsce. Byłam w Niebie!

- Dziękuję Ci Panie! Tak bardzo Cię kocham! - Mówiłam i wybuchnęłam płaczem radości.

,, Też cię kocham." 

Odparł Jezus i przytulił mnie.

Byłam w NIEBIE!

NA ZAWSZE...

                  KONIEC

Na rozstaju drógOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz