KATE
Czas mijał, a ja starałam się jak najlepiej unikać Marka. Musiałam jednak spotykać się z nim raz w tygodniu żeby nie wzbudzać podejrzeń. Zawsze w sobotę. Czasami zmuszona byłam zostać na noc. Dni robocze miałam ,,zajęte nauką". Tak mu zawsze mówiłam. Oczywiście nie uczyłam się wcale.
Marek zarezerwował bilety na pierwszego lipca. Całe szczęście ten dzień już nadszedł! Rodziców poinformowałam o wyjeździe, ale oczywiście nie powiedziałam całej prawdy. Powiedziałam, że jadę z przyjaciółką Lisą i , że nie potrzebuję od rodziców pieniędzy, bo uzbierałam...
Co do Lisy rzecz jasna nie byłyśmy już przyjaciółkami i nie utrzymywałyśmy żadnych relacji. Tylko w szkole trochę mnie dręczyła i rozpowiadała różne rzeczy na mój temat ale miałam to w dupie. Niczego nie żałowałam.
Spakowana i gotowa czekałam przed blokiem na Marka. Miałam nadzieję, że na naszym wyjeździe da mi chociaż trochę spokoju i nie będę musiała cały czas z nim przebywać.
Podjechał znajomy samochód. Chłopak wysiadł i zapakował moją wielką walizkę do bagażnika. Na miejscu planowałam kupić za pieniądze Marka kolejną walizkę i pełno nowych rzeczy.
Przyjechaliśmy na lotnisko i oddaliśmy walizki. Potem poszliśmy w stronę wykrywacza metalu i oczywiście usłyszałam niepokojący sygnał. Kazali zdjąć mi buty i dodatki. Co za debile! Dziesięć minut zajęło mi ubieranie wszystkich dodatków i butów. Sporo tego było.
Do samolotu weszliśmy poza kolejką i udaliśmy się do pierwszej klasy. To się nazywa coś! Przyzwyczajałam się powoli do luksusów. Jak ja to lubię!
Samolot wystartował po kilkudziesięciu minutach i wzniósł się w niebo. Piękne widoki, chmury pod nami... Pięknie.
- Jak ci się podoba podróż? - Zapytał mój towarzysz.
- Jest świetnie! To jest prawdziwe szczęście.- Odparłam.
Po jakimś czasie lotu zaczęły pojawiać się niepokojące znaki. Burza z piorunami utrudniała lot. Po chwili samolot zaczął się trząść.
- Proszę państwa wystąpiły pewne problemy prosimy o zapięcie pasów.- Powiedziała zdenerwowana stewardessa.
Co za pieprzone gówno! Chciałam spokojnej podróży a tu co? Gówno kurde! Turbulencje cholera. Przeklinałam w duszy i nie mogłam powstrzymać wściekłości.
Nagle samolot zaczął skakać w powietrzu! Góra, dół, góra , dół... Szampan z mojego kieliszka wylewał się na stolik i ochlapał moją piękną suknię.
- No tosz kurwa.
Gdy się odwróciłam zobaczyłam przerażenie na twarzach ludzi , a niektórzy zaczęli krzyczeć. Samolot coraz bardziej bujał się, a po chwili zaczął spadać!
- Co to ma być?! Uspokójcie ten cholerny samolot!- Krzyczałam z wściekłości.
Ludzie dookoła mnie też krzyczeli ale z przerażenia. Ja miałam wrażenie, że to jakiś żart.
Spadaliśmy coraz szybciej, usłyszałam wielki huk i zobaczyłam , że prawe skrzydło odłamało się i leciało w inną stronę. Przez to cały samolot ogarnęła panika. Słychać było alarm i wszystkie światełka zaczęły mrugać. Byliśmy coraz bliżej ziemi. Wszystko dookoła nas spadało z półek, wózek z przekąskami jeździł tam i z powrotem wysypując swoją zawartość, a napoje zalały dywany. Szarpało nami niemiłosiernie, a ja zaczęłam się bać. To nie był żart.
Gdy byliśmy sto metrów od zderzenia z ziemią wykrzyknęłam :
- Niczego nie żałuję, mam was wszystkich w dupie!!
Ostatnie co słyszałam to niewyobrażalny huk i wielki ból wszystkiego...
^^^
Byłam w jakimś zatęchłym, małym pomieszczeniu. Dookoła ciemność i smród. Nic nie widziałam, nie słyszałam czułam strach i nienawiść.
- Gdzie ja jestem? - Powiedziałam w próżnię.
,, Jesteś w najniższych poziomach czyśćca." , usłyszałam spokojny i miły głos w myślach.
- Co?! Ja nie wierzę w takie bajki! Gdzie ja jestem?- Krzyczałam.
,, Nie musisz wierzyć, ale to prawda. Za życia byłaś zła, tak niewiele w tobie dobra, że trafiłaś w najczarniejsze rejony czyśćca. Stąd tylko krok do piekła, a tam nie jest tak miło jak tu."
Miło? Hahahahha tam gdzie byłam było paskudnie! Czy może być coś gorszego?
,, Oj może być gorzej. Wieczny ogień trawiący ciało i duszę, tortury, brak nadziei... I tak przez CAŁĄ WIECZNOŚĆ"
-Ale ja nie wierzę w piekło, nie wierzę w Boga!
,, Jeśli nie wierzysz w Boga to kim Ja jestem? "
Zdziwiło mnie pytanie. Kto do mnie mówił?
- Nie wiem kim jesteś, zostaw mnie w spokoju, chcę wracać do domu.
,, Jestem Bogiem. To dzięki Mnie urodziłaś się, dzięki Mnie masz szansę. Nie chciałem z ciebie rezygnować, wiem, że masz w sobie trochę dobra. Teraz musisz wybrać... Czy chcesz przejść przez czyściec uświęcając duszę co potrwa bardzo długo, ale im będziesz bliżej Nieba tym będzie lepiej, a na koniec zamieszkasz ze Mną... Albo zrezygnujesz z walki i Będę musiał cię opuścić. Wybierz mądrze. Masz wolną wolę."
- Ja nie wierzę w piekło, niebo ani w Ciebie Boże. - zakpiłam- Nie chcę Cię!
,, Przykro mi. Umarłem za ciebie na krzyżu, cierpiałem, a ty Mnie odrzuciłaś. Trudno Kate... Żegnaj."
Z chwilą gdy głos zniknął poczułam przeszywający ból w klatce piersiowej i na ręce spłynęła mi gorąca, lepka ciecz. Krew. Zaczęłam krzyczeć i zdałam sobie sprawę , że coś ciągnie mnie za włosy i dół po ostrych schodach.
,, Teraz jesteś moja suko."
Usłyszałam przerażający głos, który był przeciwieństwem pierwszego. Słysząc ten czułam na całym ciele piekielny ból, który pożerał mnie od środka. Wrzeszcząc z nienawiści i bólu to coś ciągnęło mnie coraz niżej. Im niżej tym ból i nienawiść były coraz większe. Nie czułam już nadziei i zdałam sobie sprawę, to co mówił pierwszy głos było prawdą.
Gdy coś zaciągnęło mnie w końcu do piekła nie było już tak czarno, teraz było czarno i czerwono. Wszędzie ogień, smród , ból , nienawiść i śmiech przerażających istot. Zobaczyłam ludzi w ogniu, próbowali uciec od bólu na ich twarzach widać było ból i nienawiść tak silne, że wręcz niewyobrażalne.
Zostałam wrzucona w ogień, płonęłam. Ciało i dusza płonęło, wieczny ogień, który NIGDY się nie skończy. Dodatkowy ból zadawany przez tortury. Wieczny krzyk , ból i brak nadziei...
NA ZAWSZE
CZYTASZ
Na rozstaju dróg
Short StorySzczęście? A co to takiego? Niby każdy zna to słowo i wie co oznacza, ale czym jest dokładnie? Co to jest PRAWDZIWE SZCZĘŚCIE? Jeśli myślisz, że jesteśm szczęśliwy, jesteś w błędzie. Niestety taka prawda. Możesz nie wierzyć w te słowa jednak to p...