3. Dolce Vendetta.

223 8 1
                                    

POV OCTAVIA

Gorąco. A za chwilę chłód. Na zmianę oblewały mnie ciepłe i zimne poty. Mrok miał to do siebie, że dzięki niemu mogłaś wtopić się w tłum. Był jak kamuflaż. Posiadał jeszcze jedną ważną cechę, w nim wszystko wyglądało na większe i straszniejsze. Dlatego ludzie nie boją się samej w sobie ciemności, a jedynie co ona może kryć.

Czasami jednak jest tak, że po prostu to w niej ludzie znajdują kryjówkę. Bojąc się czegoś, tam wiedzą, że nikt ich nie znajdzie. Zwierzęta robią podobnie. I czy wtedy to nie te osoby w ciemności boją się bardziej tego co widzą w świetle dnia? Ja dzisiaj byłam tą drugą. Stałam schowana w cieniu. I patrzyłam. Widziałam mężczyznę, który równie mocno mnie kochał jak i nienawidził, skrzywdził jak i trzymał przy życiu. Tak trudno mi było złapać myśli, kiedy ponownie widziałam go w tym domu, w tym samym swetrze, który dostał ode mnie trzy lata temu na urodziny. Wspomnienia napłynęły same. Wpisywał coś na telefonie, był odwrócony. Właśnie w tym momencie dostrzegłam jedyną szansę dla siebie.

- Liam?

To było ponad moje siły. Kiedy odwrócił się i natrafiłam wprost na jego brązowe oczy, tak bardzo podobne do moich wstrzymałam powietrze. Wyglądał dobrze, naprawdę świetnie. Nie miał już bladej cery, która prędzej przypominała ziemię niż zdrowego człowieka. Wróciły kilogramy, które stracił, a policzki nie były już zapadnięte jak zapamiętałam. Włosy... Urosły, były dłuższe, ale kolorem nie odbiegały od tego jakie miał. Widziałam przed sobą brata, którego zawsze chciałam pamiętać. Widziałam przed sobą człowieka, który w żadnym calu już nie przypominał tego sprzed półtora roku.

Czułam jak w mojej ręce zaczyna wibrować urządzenie. Ale nie umiałam oderwać od niego wzroku. On też spojrzenie miał utkwione we mnie. Nie miałam pojęcia co myśli, co czuje, co zamierza zrobić. Stałam naprzeciwko niego. Kiedyś skoczyłabym za tym człowiekiem w ogień, razem przeciw całemu światu, tak zawsze było. Jednak teraz miałam wrażenie, że żadne z nas nie ma pojęcia co między nami jest, a już w szczególności co będzie.

- Odbierz – to było pierwsze słowo jakie do mnie wypowiedział. Spojrzałam na wyświetlacz, a zaraz potem na niego. Trzymał ten przeklęty telefon przy uchu, jakby to miało ułatwić sytuację w której się znaleźliśmy – Proszę – nie wiedziałam czemu miał takie życzenie, ale widząc jego prośbę wymalowaną na twarzy nie mogłam zrobić inaczej.

- Halo? – powiedziałam od razu kiedy nacisnęłam słuchawkę, a telefon znalazł się przy uchu.

- Odebrałaś – wypuścił powietrze, jego ramiona spokojnie opadły w dół jakby pierwszy ciężar uleciał.

- Czemu miałabym tego nie zrobić?

- Wiesz... - czułam jego zakłopotanie. Ja sama byłam kłębkiem nerwów, ale nauczyłam się tego nie pokazywać. Ludzie wykorzystują to przeciwko tobie – Nasze ostatnie spotkanie... Wiele złego wydarzyło się między nami. Powiedziałem zbyt wiele...

- Zrobiłam zbyt wiele – odbiłam piłeczkę. Chciał kontynuować, ale weszłam mu w zdanie kiedy nad czymś się zastanawiał.

- Mogłem z tobą normalnie o tym porozmawiać.

- Mogłam od razu z tym przyjść do ciebie – nie wiedziałam co my właśnie robimy. Sprzeczamy się kto bardziej spieprzył? Nie zamierzałam nikogo bronić, ani siebie, ani jego. Nasze grzechy musiały wybrzmieć na głos.

- Jestem starszy – ból. To przeważało w naszych wypowiedziach, w naszej rozmowie. Na twarzy też łatwo było go dostrzec. Mimo że staliśmy tak blisko, dzieliło nas zaledwie parę metrów, musieliśmy wyrzucić na tacy rzeczy, które chcieliśmy zostawić kilometry dalej.

WINNER takes allOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz