12. Tajemnice wychodzą na jaw, ale nie sądziłam, że jest ich aż tyle.

177 8 0
                                    

POV OCTAVIA

Niesprawiedliwość. Uczucie które towarzyszyło mi nieskończenie wiele razy. Kiedy przegrywałam na zawodach, nie potrafiłam znieść smaku porażki, bo w końcu tak wiele poświęciłam i tak mocno trenowałam, że w mojej opinii przecież zasłużyłam żeby wygrać. Kiedy po raz kolejny zawiodłam rodziców, którzy na moje barki spychali kary za moje grzechy, czułam się niezrozumiana. Może to było proszenie o chwile atencji, a może po prostu czułam się zamknięta w klatce i chciałam wyfrunąć.

Ale największą niesprawiedliwość odczuwałam w Pasadenie. Poznając każdego z nich byłam wściekła na życie, że postanowiło ich tak poturbować. Przecież na to nie zasłużyli. Zadawałam sobie pytanie dlaczego? Dlaczego oni? Dlaczego ja? Wieczysta Przysięga była torturą dla nas wszystkich, pamiętam każdy jej dzień, każde przygotowanie i strach w oczach przyjaciół. Do dzisiaj moje sny wracają do tamtych dni, tylko nie zawsze kończą się tak dobrze, jak było w rzeczywistości.

Chociaż nie. Była jedna sytuacja, której nie potrafiłam zrozumieć, która męczyła mnie przez wiele dni nie dając w spokoju zamknąć oczu. Kiedy ktoś umiera na twoich oczach, ba, na twoich rękach nie da się o tym zapomnieć. Tak było z Matteo. Moim niegdyś słodkim Matteo Russo, który popełnił tyle błędów, ale na koniec chciał je naprawić. Znalazł się w tamtym miejscu mając nadzieję na rozgrzeszenie z niektórych z nich. Ale zginął. Od postrzału w brzuch. Pamiętam, wszędzie krew, na moim rękach, na jego ubraniach, na podłodze. I jego słowa. On umarł. I to było tak bardzo niesprawiedliwe. Chciał wyjść na prostą, zmienić się i swoje życie, naprawić błędy przeszłości, a skończył martwy na zimnej podłodze.

Tak myślałam. Do dzisiaj. To tego momentu kiedy nie weszłam przez te pieprzone drzwi, które zawsze były zamknięte.

- Cześć Wojowniczko. Tęskniłaś?

Stał przede mną duch. Kręciłam głową nie rozumiejąc co się tutaj dzieje. Jednak tylko on tak do mnie mówił. Nazywał mnie tak już od pierwszego naszego spotkania. Przyznał się potem, że zobaczył we mnie siłę, stąd to zdrobnienie. Ale wyglądał inaczej. Jego gęsta czupryna zniknęła, a zastąpił ledwie widoczne włosy. Lecz nawet łysy i owiany brudem byłam pewna, że to on. Przede mną stał Matteo Russo. Ten sam mężczyzna, którego rok temu opłakiwałam. Ten sam mężczyzna, który zadarł z niewłaściwymi ludźmi i musiał ponieść tego konsekwencje. Jak to możliwe?

- Nie. Ty nie żyjesz – powtarzałam na głos. To musiała być jakaś pomyłka. Zasłoniłam oczy rękami, próbując obudzić się z tego jakże realistycznego snu - Widziałam jak umierasz. To niemożliwe. To sen. To tylko sen. Zaraz się obudzisz.

- Spokojnie – słyszałam jego delikatny głos. Próbował mnie nie przestraszyć, ale ja byłam przerażona. Niczego już nie rozumiałam. Czy ja w ogóle o czymś wiem? - Wszystko ci wyjaśnię – dotknął mojego ramienia, a ja szybko wróciłam do żywych.

- Nie dotykaj mnie! – krzyknęłam na niego, bo zaczęło do mnie docierać, że to się dzieje naprawdę. Tutaj wyobraźnia nie płata mi figli, on stoi przede mną i patrzy tym swoim ciężkim spojrzeniem wprost na mnie - Kurwa widziałam twoją śmierć. Zastrzelili cię. Umarłeś – mówiłam coraz ciszej, coraz bardziej wypruta i zmęczona. Chciałam schować się w łóżku i zacząć płakać.

- Jestem tu. Cały i zdrowy.

- Rok. Tyle ci to zajęło – mogłam się gniewać. Mogłam pamiętać naszą burzliwą przeszłość. Ale on żył. Każde ludzkie życie jest ważne. I ja też poczułam wewnętrzny spokój i wdzięczność, że jednak jakimś cudem przeżył. Dlatego podeszłam do niego i przytuliłam go zapominając na chwilę o krzywdach jakie wyrządziliśmy sobie - Wiesz jak się czułam z tą świadomością. Ten huk budził mnie w nocy. Nie da się wrócić do normalności kiedy ktoś umiera ci na twoich rękach. To zostaje z człowiekiem – tłumaczyłam mu jak bardzo wpłynęła na mnie tamta chwila. On tylko gładził moje włosy, aby mnie uspokoić.

WINNER takes allOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz