15. Kochasz mojego braciszka?

188 7 2
                                    

POV OCTAVIA

Odprężenie. Mimo że wiedziałam o co toczy się ta gra, nie byłam zestresowana. Może to świadczyło o mojej głupocie, ale ja naprawdę byłam spokojna. Dzisiejszy dzień był pełen zwrotów akcji i ciężkich decyzji. Miałam też z tyłu głowy jego uczucia, którymi postanowił się ze mną podzielić. Ale nie umiem tego opisać, ja wiedziałam, że ona wygra. Bo obiecał mnie, że przy nim zawsze będę bezpieczna, a on nigdy nie złamał obietnicy.

Pierwszy raz nie bałam się o siebie, ale również pełną sobą wierzyłam w niego. Miałam pieprzone deja vu, ale to pokazało mi jak długą drogę przeszliśmy, aby znaleźć się w tym miejscu, w którym jesteśmy. Były burze, ale świeciło nad nami słońce, które nie raz nas oślepiało, trzęsienia ziemi i powodzie, ale na sam koniec i tak skończyliśmy przy sobie. Nigdy nie wierzyłam w przeznaczenia, ale teraz patrząc na niego, zaczynam wierzyć, że gwiazdy na niebie mają zapisaną dla nas historię, a nasza jeszcze się nie skończyła. Nasza gwiazda jeszcze świeci.

Otworzyłam oczy i widziałam radość przyjaciół. Wystarczyło spojrzeć na nich. To było szczere, martwili się o mnie, o niego, o nas wszystkich nawzajem. I pierwszy raz od dawna nie przeszkadzało mi, że ktoś o mnie się martwił. Scott nie chciał puścić mojej ręki, ciągle trzymał mnie przy sobie jakby obawiał się, że ten wyścig był tylko projekcją.

Nie był. Zgodnie z umową byłam bezpieczna. Tak mocno nie lubiłam tego słowa, lecz teraz nabrało innego znaczenia. Ciągnęli mnie za sobą pewnie wiedząc lepiej ode mnie gdzie zatrzymał się Price. Udawałam, że mnie to nie rusza, ale chciałam go zobaczyć. Już. W tym momencie. Bo temu człowiekowi zawdzięczam więcej niż można sobie wyobrazić. Wygrał moje życie. Ale nie dzisiaj, tutaj. Dużo wcześniej. Kiedy skradł moje serce, a potem całą resztę, zostając jedynym facetem, którego chciałam kochać. Romantycznie kochać.

Widziałam już go z daleka. Patrzył na nas czekając przy swoim motorze. Oświetlała go jedna z pobliskich lamp. Chciałam zrobić tak wiele, ale nie wiedziałam czy mogę, czy powinnam. On nie odrywał ode mnie wzroku jakby widział tylko mnie i próbował rozszyfrować każdy mój kolejny ruch.

- Boże, jesteście bezpieczni - Roni pobiegła do niego przytulając swojego przyjaciela. Ale nawet wtedy nie spuścił ze mnie wzroku. Czułam jak moje gardło potrzebuje wody. Podniecał mnie, w każdy możliwy sposób, ale grzecznie stałam z boku pozwalając wszystkim pozbyć się swoich emocji. Niestety ja je w sobie kumulowałam.

- Musimy się napić. Jest co świętować – blondyn zmienił siostrę, zamykając Calluma w męskim uścisku.

- U nas możemy posiedzieć – Lopezowie dali na licytację swoje lokum. Nikt nie zaprzeczył, ja jedynie chciałam jakoś usunąć tą niezręczność między mną a chłopakiem - To co jedziemy?

- Kurde jesteśmy jednym autem – Hunter podrapał się nerwowo po swojej czuprynie, ale po chwili wpadł na pomysł - Octavia usiądziesz mi najwyżej na kolanach – widziałam jego diaboliczny uśmieszek dwuznaczności. Wiedziałam, że to żarty, ale ktoś z boku mógłby ich nie zrozumieć.

- Pojedzie ze mną – wtedy go usłyszałam. Pierwszy raz po wyścigu odezwał się. Miałam zostać z nim na osobności, a to jeszcze bardziej podziałało na mnie. Z jednej strony tego chciałam, ale obawiałam się co z tego może wyniknąć - Widzimy się na miejscu.

- Nie musiałeś – kiedy pozostali poszli w końcu odważyłam się na niego popatrzeć - Zmieściłabym się na tylnym siedzeniu z dziewczynami albo wrzuciliby mnie do bagażnika.

- Już skończyłaś mówić? – uśmiechnął się do mnie pięknie. Oj tak, nie każdy miał szczęście zobaczyć prawdziwy uśmiech Calluma Price'a, a ja miałam go na tyle dużo, że umiałam go rozróżnić. Podszedł do mnie na tyle blisko, że do moich nozdrzy dotarł zapach jego perfum. Coraz trudniej było mi trzymać się z daleka - Chciałem zostać z tobą chwilę sam.

WINNER takes allOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz