21. Zrobiłem coś naprawdę głupiego.

137 6 0
                                    

POV OCTAVIA

Poczucie winy. W przeszłości obwiniałam się o wszystko. O złe oceny, o to że zawodzę rodziców, o każdy przegrany start. Od niepamiętnych czasów wina leżała po jednej stronie. Mojej. Nie potrafiłam tego kontrolować. Może spowodowane to było tym, że nikt nie próbował temu zaprzeczyć, aż w końcu sama w pełni w to uwierzyłam. Nie próbowałam później już z tego stanu nawet wychodzić. Razem za tym ciągnęły się wyrzuty sumienia. Nieprzespane nocy, płacz, myśli od których próbowałam uciekać. Krzywdziłam samą siebie nie walcząc z tym.

Nie wszystko było moją winą.

Teraz to wiem. Wystarczyło otoczyć się właściwymi ludźmi. Poznać osoby, który wiedzą co to ból i cierpienie. Bo oni dokładnie wiedzą co ty przeżywasz. Łączy was ciemność, która kiedyś was dotknęła. Moja rodzina dzięki, której zaczęłam ponownie żyć. Kiedyś chciałam umrzeć. Zrobiłam krok, na który niektórzy nie mają odwagi. Nie powinno mnie już tutaj być. A jednak ktoś miał na mnie jeszcze plan, stwierdził, że mam coś jeszcze tutaj do zrobienia. I wtedy na mojej drodze pojawiła się Roni, a za nią Scott, Hunter a po nich Alec i Hannah. Oraz człowiek, który myślałam, że nie istnieje. Oni poskładali moje ciało, ale Callum Price poskładał moją duszę i serce.

Nie każdy miał jednak tyle szczęścia. Na drodze wielu osób nie pojawiły się dobre dusze, który zaczęły nas ochraniać. Kiedyś zastanawiałam się nad tym dużo. Był to czas w którym byłam przekonana, że Callum mnie nie kocha, a moje życie ponownie będzie trzeba składać, chodź miałam duże wątpliwości co do sukcesu tego założenia.

Pewnego dnia po kolejnej dawce alkoholu jaką w siebie wpakowałam usiadłam na ławce blisko morza. Lubiłam wsłuchiwać się w szum fal, jak rozbijają się o skały. Niczym ja. Już chciałam dzwonić po raz kolejny po Luca, samotność była nie do zniesienia, a towarzystwo jeszcze gorsze, jednak doprowadzałam się z każdym dniem do coraz gorszego stanu, bo byłam świadoma, że on i tak po mnie przyjdzie. Miałam większe szczęście od innych, bo nie byłam sama. I wtedy jakiś chłopak zatoczył się wprost na moją ławkę. Był gówniarzem, na pewno nie był pełnoletni, a nawet ja będąc nietrzeźwa czułam woń alkoholu od niego. Chciałam go tam zostawić, w końcu był jednym z wielu nieznajomych. Ale kiedy zaczął płakać wiedziałam, że są to łzy, które nie miały odwagi spłynąć kiedy był w pełni świadomy. Może nie wiedział, że siedzę razem z nim, nigdy o to go nie spytałam. Ale zobaczyłam w nim siebie, swoje nastoletnia ja, kiedy nie miałam nikogo aby mógł wysłuchać mnie. Od tego chłopaka biło niezrozumienie, żal i poczucie winy. Winił się za wszystkie grzechy tego świata. I faktycznie mogłam go zostawić, aby przespał się na ławce i zrozumiał, że nie tędy droga. Ale zrobiłam coś co chciałabym, aby zrobiono dla mnie wtedy. Nie znał mnie, nie powinien mi ufać, jednak jego rezygnacja jeszcze bardziej mnie zakłuła. Mimo że jeszcze chwilę wcześniej sama nie byłam w stanie dojść do domu, wzięłam go pod rękę i wyczytując z dokumentu jego adres zaniosłam go do domu. Byłam w końcu za kogoś odpowiedzialna. Poczułam w końcu spełnienie i motywacje do tego, aby się ogarnąć. Bo mogłam być dla kogoś oparciem, bo mogłam komuś pomóc i wesprzeć. Mogłam być dla kogoś kim, kogo ja nie miałam a potrzebowałam.

Obserwowałam tego chłopaka. On nie poznał mnie w żadnych z tych momentów. Przychodziłam na tą samą ławkę, mając nadzieję, że go tam zastanę. Stałam się trzeźwa. Chciałam być gotowa, jeśli sytuacja by się powtórzyła. I powtórzyła się. Ale tym razem był gotowy podzielić się z nieznajomą swoją historią. To nas połączyło, ból i cierpienie. Jak większość ludzi na tym świecie łączy.

Tą osobą był Andrea, chłopakiem z ławki, który potrzebował pomocy. A ja byłam dla niego wsparciem w codziennym życiu. Światłem w ciemności i ręką w głębi. Traktowałam go jak młodszego brata, dla którego chciałabym lepszego życia.

WINNER takes allOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz