16. Cichy bohater pasadeńskich ulic.

175 6 0
                                    

POV OCTAVIA

Rozluźniona. Dni mijały a ja z każdym kolejnym czułam się coraz lepiej. Nie wiem czy to było widocznej dla innych, ale dla mnie na pewno. Patrzenie w lustro przestało mnie tak bardzo odpychać. Kilogramy które zrzuciłam niespecjalnie w Palermo wróciły, zapewne przez moich przyjaciół, którzy nazbyt często przynoszą mi jedzenie. Podoba mi się to, że prawie codziennie mam z kim zjeść posiłek, nie doskwiera mi samotność w żadnej minucie. Nawet wtedy kiedy jestem sama się tak nie czuję.

I to uświadomiło mi, że samotność nie polega na otaczaniu się milionem osób, bo nawet wtedy możemy czuć się wyizolowani. To zależy kim się otaczamy. Teraz znowu czułam, że ich mam, że są moją podporą, moją tamą, która nie przepuści kropli wody.

Trochę miałam wrażenie, że poznajemy się na nowo. Zostawiliśmy zaufanie jakie mieliśmy kiedyś do siebie, ale teraz jesteśmy ponad tamto. Oczywiste jest to, że dorośliśmy przez te miesiące absencji. Z dzieciaków staliśmy się dorosłymi, którzy więcej wiedzą o życiu niż niejedna starsza osoba. Miałam poczucie, że chcę nadrobić ten stracony czas. Każdą chwilę jaką miałam zagospodarowałam sobie tak by spędzać z nimi. Kilka razy odwiedziłam bar Scotta, z Roni szukałyśmy pracy na mieście, która mogłaby nas zadowolić, Alecowi starałam się nie przeszkadzam, ale najwięcej czasu spędzałam w czterech ścianach w których pachniało smarem i spalinami.

I było niezaprzeczalne, że robiłam to ze względu na czarnowłosego mężczyznę, który tylko tam pozwalał sobie na inny kolor dżinsów niż czarny. Dużo się śmialiśmy. Bardzo. To było coś innego do tego co zostawiłam miesiące temu. Widziałam w nim tą radość zwykłą moją obecnością. Rozumieliśmy się bez słów. Tam gdzie byłam ja, był i on. Ciągnęło nas do siebie i było to widoczne dla wszystkich. Mimo że Scott przyłapał nas na pocałunku i wiedział co się kroi nie cisnął nas. Fakt, uśmiech nie schodził mu z twarzy, wyglądał jak Joker, ale po prostu cieszył się jako nasz przyjaciel. Pozostali też uszanowali naszą prywatność i obyło się bez głupich zaczepek. Miałam wrażenie, że zdawali sobie sprawę z takiego rozwoju wydarzeń, wierzyli w to bardziej niż my. I chodź nie afiszujemy się tym, że jest nam dobrze, jest nam kurewsko dobrze! Cieszymy się swoim towarzystwem i nie robimy niczego na siłę. Czy to nie tak powinien wyglądać zdrowy związek?

Wszystko naprawdę szło w jak najlepszym porządku. Mam przyjaciół którym ponownie w pełni ufałam, mam chłopaka... Jak to brzmi. Mam przystojnego chłopaka, który traktuje mnie lepiej niż mogłam sobie wymarzyć, stara się a ja doceniam to strasznie. I mam spokój. Kurwa jestem w mieście, które zniszczyło mnie i naprawiło w tym samym czasie. Paradoks, ale tak było. I zostawiłam swoją zemstę we Włoszech, wspólny plan z Lucą jest realizowany tylko przez jednego muszkietera. Dalej ma oko na Michaela, który stacjonuje w Palermo nie wiedząc dokładnie czemu. Mój brat radzi sobie bardzo dobrze w nowej pracy, a przez telefon pierwszy raz od dawna słyszałam radość. To wzruszające widzieć jak wychodzi na prostą sam, będąc twardszy niż skała. I doszłam w końcu do Pasadeny, gdzie chciano mnie zabić... Mnie. Teraz się z tego śmiałam, ale kiedyś kiedy nie wiedziałam, że w ogóle coś takiego ma miejsce myślałam, że to po prostu życie się na mnie uwzięło. Ale to trzeba być mną – Octavią Capone, mieć szczęście nie wiedząc o tym nawet. Przeżyłam. Ale limit się wyczerpał. Kot ma siedem żyć, ale  ja byłam takim kotem, ale nie miałam licznika, żeby wiedzieć ile mi ich zostało.

I znowu wychodzi moje odprężenie. Bo razem z nimi pokonaliśmy to. Byłam celem, ale już nie jestem. Mogłam żyć spokojnie w mieście, które spełniło swoją rolę. Jestem na bezpiecznej przystani. Mogę odetchnąć z ulgą i cieszyć się życiem jak powinnam to robić od dawna. Cycki do przodu, dupa do tyłu i w końcu nieprzyklejony uśmiech na twarzy. Byłam spokojna.

Miałam tylko nadzieję, że nie jest to chwilowe. Chociaż miałam obawy z tyłu głowy. Nie wszystko było kolorowe. Jak mocno ufałam moim przyjaciołom tak mocno nie ufałam Michaelowi. I mimo że reszta czuła się wolna, ja pozostawałam neutralna w tym temacie. Intuicja. Kobieca intuicja rzadko się myli.

WINNER takes allOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz