27. To co masz zrobić jutro zrób dzisiaj, bo jutro już może nie nadejść.

124 6 1
                                    

POV CALLUMA

Odwaga. Większość myśli, że jestem odważny. Postrzegają mnie jako kogoś kto niczego się nie boi, a strach nie funkcjonuje w moich słowniku. Stworzyłem wokół siebie sztuczne wyobrażenie jako człowieka ze stali. Price jest najlepszy. Price jedzie jakby jutra miało nie być. Jest kozakiem, bo robi wszystko na granicy. Tak o mnie mówią i takiego mnie widzą. I faktycznie zgadzam się z tymi określeniami. Jeżdżę i żyję, jakby jutra miało nie być, bo nie wiem, kiedy przyjdzie mój koniec. Jeżdżę i żyję na krawędzi, bo chcę robić to najlepiej jak umiem, wycisnąć z tego wszystko, abym potem nie żałował. Ale reszta to zwykła iluzja...

Nie jestem w żaden sposób odważny. Boję się tylu rzeczy w swoim życiu, że gdyby ktoś tylko spojrzał we mnie głębiej, nigdy nie nazwałby mnie tym określeniem. Boję się biedronek. Tak, tych małych owadów, które często widać na łąkach. Bo jak to możliwe, że coś co ma jedną nazwę ma tyle różnych kolorów, a każda ma różną ilość kropek. Zresztą, gdyby kiedyś wam wpadła do buzi też byście się zaczęli bać. Boję się iść na lodowisko, bo nie mam pojęcia jak używać tych śmiercionośnych butów. Wychowałem się w Califronii, nie mam pojęcia co to śnieg, ani jak utrzymać się na tafli lodu i to jeszcze na cienkich ostrzach. Boję się latać. Tak, nieustraszony Callum Price boi się śmiercionośnej maszyny, która jest tak ciężka a wzbija się w powietrze niczym lekki jak piórko ptaszek. Ale mój strach ma więcej imion. Boję się o moją małą siostrzyczkę, że zostanie sama. Że odejdę i nikt się nią nie zaopiekuje. Boję się utraty przyjaciół, kiedy dowiedzą się całej prawdy o mnie. Że opuszczą mnie, a chodź nigdy im tego nie mówiłem, potrzebuję ich. Ale najmocniej w tym momencie boję się utraty Octavii. Mojego koła, ostoi, pomocnej dłoni, bezpiecznej przystani, fundamentu i innych pierdolonych synonimów mojego funkcjonowania. Może nazwijmy to ogólnie... Boję się opuszczenia przez osoby, które kocham. Najmocniej na świecie boję się, że ich stracę.

Tylko idiota się nie boi niczego. Ja, mimo że się boję, tworzę wokół siebie aurę, która nie zdradza jak moje nogi się trzęsą, jak ręce drżą, a jak głos ochrypł. Próbuję to zatuszować. Nie dlatego, że się tego wstydzę. Nie. Chcę dać im swobodę. Bo jeśli zauważą, że odczuwam strach, zjedzą cię. Bo nie rozumieją. Bo wyobrażali cię sobie inaczej.

Poza nimi. Mimo, że nigdy im tego nie powiedziałem. Mimo że pokładają we mnie spore nadzieje. Mimo że liczą się z moim zdaniem. Oni zdają sobie sprawę, że też się boję. Może nie wiedzą dokładnie czego. Może nie zadają pytań, bo wiedzą, że ich nie lubię. Ale zdają sobie sprawę, że nie jestem niezniszczalny. Każdy ma słabe strony. I ja je mam.

Kiedyś myślałem, że odwaga polega na tym, że człowiek już o nic nie dba. Ale to głupota. Dopiero kiedy masz za kogo walczyć, za kogo żyć, za kogo umierać, ta odwaga sięga ponad skalę, o istnieniu której nie wiedziałeś. Wtedy nagle jesteś najodważniejszy na świecie. Silniejszy od bohatera. A przynajmniej te pięć minut dłużej, by oni nie musi się już bać.

Jeśli Octavia powiedziałaby mi, że chce biedronkę. Złapię dla niej sto biedronek. Jeśli będzie chciała iść na randkę na lodowisko, niech bóg ma mnie w opiece, ubiorę łyżwy i wyjdę z nią na środek tafli. Gdy miałem jechać do niej do Włoch, nie zastanawiałem się nawet chwili jaki transport jest najszybszy, tylko kupiłem bilety lotnicze. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Jeśli powiedzą mi, że będą szczęśliwsi beze mnie, odejdę.

Czy nie zaprzeczyłem sobie samemu? Może jednak jestem w jakimś stopniu odważny...

Nie wiem, ale lepsze to niż bezczynność. A dzisiaj wymyśliłem coś na co potrzebuję dużo odwagi... Bardzo dużo. Mam nadzieję, że nie stchórzę i zanim rozpoczną się zawody nie będę miał niedokończonych spraw.

WINNER takes allOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz