Rozdział 42: 42 (???)

9 1 0
                                    

Rozdział 42 z nieznanej perspektywy. Wydaje mi się, że to jedyny taki przypadek w całym tomie, oczywiście pozostawiamy Waszym domysłom, kto może być narratorem. Warto zauważyć, że ta scena nie musi rozgrywać się chronologicznie do pozostałych rozdziałów. Może to być równie dobrze scena z końca powieści, początku, albo innego, losowego dnia. Rozdział jest bardzo krótki, ale potrzebny do motywu tego epizodu oraz całości historii. Dodatkowo jest opisywany jedynie ze słuchu osoby, także było to dla nas kolejne, nowe wyzywanie :) Po przeczytaniu zapraszamy Was do dyskusji w komentarzach oraz prosimy o podesłanie bloga gdzieś dalej :D


Szum. Głośny szum. Pierwsza rzecz, którą usłyszałem. Wraz z szumem, nadeszła świadomość. Wślizgnęła się do mojej głowy niczym macka, próbująca pobudzić umysł. Czułem ją. Delikatne ruchy, a wszystko w głowie powoli układało się w całość. Myśli podmywały mój umysł, niczym woda brzeg. To było cudowne uczucie, czułem jakbym wrócił z ciemności. Miałem zamknięte oczy. Widziałem przez nie tylko poświatę. Pulsowała zielonym kolorem. Obserwowałem ten proces, zastanawiając się, czemu nie mogę otworzyć oczu. Czy coś z nimi było nie tak? Czy coś ze mną było nie tak? Chyba nie. Dlaczego byłem w tym miejscu? Ogromna ciemność, która panowała w moim umyśle ujrzała promień słońca. Światło nadziei. Pobudzałem się powoli do przodu. Starałem oświecić tym przyjemnym światłem coś więcej. Ruszyłem nosem. Był zatkany. Drgnąłem policzkiem. Przywołałem delikatny ruch szczęką. Szum. Cały czas go słyszałem. Nie był ogłuszający, ale wydawał się wydobywać z mojej głowy. Czy to ta poświata? Słyszenie go było dezorientujące. Dlaczego słyszałem szum? Dlaczego słyszałem? Dlaczego?! Czułem spokój. Szum i poświata otaczały mnie. Byłem zawinięty w tą delikatną mieszankę. Otoczony nią. Starałem się otworzyć usta, ale poczułem coś - urządzenie, które nie pozwalało mi otworzyć ani zamknąć ust. Było dopasowane do środka mojej jamy ustnej. Dostarczało mi tlen? Nie przeszkadzało mi, ale sprawiało dyskomfort. Powietrze było ciężkie. Może to nie było powietrze? Wszystko wydawało się być takie śliskie. Czy ja byłem w jakiejś cieczy? Dlaczego? Kto mnie tu trzymał? Myśli napływały. Nie byłem do końca pewien kim właściwie jestem. Chciałem się dowiedzieć, ale nie potrafiłem tego ustalić. Miałem w głowie wizje i obrazy. Widziałem chmury. Skąd tu się wzięły chmury? Były białe i płynęły spokojnie po niebie. Widziałem je tak wyraźnie, jakbym stał tuż przed nimi, chociaż wiedziałem, że rzeczywistość jest inna. Szum. Był kojący. Próbowałem się ruszyć, ale mięśnie zdawały się być zastygłe. Czy nie miałem władzy w kończynach? Nie pamiętałem wszystkiego, ale na pewno mogłem chodzić. W domu lubiłem jeździć na łyżwach... Dobrze się tam czułem. Noga ruszyła się delikatnie, jakby na wspomnienie o starych czasach. Po chwili druga. Ruch był minimalny, ale czułem go całym sobą. Mogłem się ruszać. Nie chciałem nadwyrężać organizmu. Coś musiało się ze mną stać. Coś złego. Przebywanie w takim miejscu nie było normalne. Spotkało mnie nieszczęście? A może to ja zrobiłem coś złego? Czy to miejsce było więzieniem. Zrobiłem źle. Manipulowałem faktami. Jakimi? Kto ucierpiał? Czy ja byłem jedyną ofiarą tego teatru? Jeżeli ktoś mnie tu więził, to chciałem go zobaczyć. Oczy dalej nie widziały. Uszy słyszały wszystko. Poza szumem słychać było coś więcej. Stuknięcie. Delikatne uderzenie. Czy tak brzmi uderzenie? Nie byłem pewien. Tak mi się wydawało. Przez bulgoczący szum przebijało się coś jeszcze. To było tak nierealne... Wcześniej była pustka, potem ten szum, a teraz kolejne dźwięki. Szum. Wydawał się coraz bardziej dostosowywać. Mogłem wyłapać więcej spoza niego. Może to ja się adaptowałem do sytuacji? Coś istniało za szumem i zieloną poświatą. Byłem tego całkowicie pewien. Starałem się jeszcze bardziej w to wsłuchać.- ... potrzeb... - głos. To musiał być głos! Czułem to wewnętrznie. Ktoś coś mówił. Może szum próbował mnie oszukać. Chciałem użyć siły, żeby bardziej pobudzić ciało, ale nie byłem w stanie. Czułem się całkowicie zablokowany. Próbowałem się skupić. Chciałem usłyszeć, co ten ktoś miał do powiedzenia. Miałem szansę dowiedzieć się, czegoś.- Awar... ądu... - większość słów było urywanych przez bulgoczący szum. Znaczenie tych, które udało mi się usłyszeć, powoli dochodziło do mojej głowy. Rozumiałem te słowa. Ktoś tutaj ze mną był. Nie miałem pojęcia kto, ale żyłem, co oznaczało, że ta tajemnicza osoba nie chciała mnie zabić, przynajmniej w tym momencie. Czy ja zasnąłem? Poczułem ukłucie niepokoju. Czy dlatego się tutaj obudziłem?- ... on... budy... Działa! – ostatnie słowa były na tle głośne, że usłyszałem je bez problemu. Głos należał do kobiety, a przynajmniej tak mi się wydawało. Usłyszałem go bardzo wyraźnie, gdziekolwiek byłem, kobieta musiała znajdować się całkiem niedaleko. Może po drugiej stronie tej substancji, w której się znajdowałem. Próbowałem wyciągnąć rękę, ale ponownie, mogłem wykonać jedynie nieduży ruch. Szum, wydawała się być coraz czystszy i bardziej cichy. Wraz z tym, jak się wygłuszał, zaczynałem czuć coraz więcej. Mięśnie spięły się automatycznie, jak na rozkaz. Słyszałem coraz więcej. Świat wydawał się ożywać, ale moje oczy wciąż były zamknięte.- Teraz powinien nas w pełni słyszeć – powiedział kobiecy głos. Znałem go, ale nie potrafiłem sobie przypomnieć.- Jeżeli tak jest, to sprawdźmy to i włączmy jeszcze raz filtr. Nie ma sensu, żeby słuchał – upomniał ją mężczyzna, którego głos również wydawał się być znajomy.- Sytuacja w hotelu została opanowana – do gamy dołączył trzeci głos, również męski i niezwykle melodyjny – Wszystkie systemy zostały przywrócone do normy.- A co z nimi? Gdzie one są? – zapytała kobieta.- Bawią się gdzieś na deptaku. To ich ulubione miejsce, odgrodzone filtrem percepcji. Tylko ktoś o naprawdę wyjątkowym umyśle byłby w stanie przekroczyć ten filtr, więc sytuacja powinna być pod kontrolą – wytłumaczył melodyjnym głosem.- Sza – uciszył ich pierwszy głos – Nasz przyjaciel ma pełną świadomość tego, co słyszy. Co więcej aktywność mięśniowa i cała reszta... działa! Nie wierzyłem, ale naprawdę działa! Szum wrócił. Nie chciałem do niego wracać, ale wiedziałem, że nie jest niczym złym. Po prostu odgradzał mnie od tej trójki. Chciałem ich słuchać. Wydawali się być ciekawymi ludźmi. Czułem z nimi więź. Poruszyłem pięściami. Wszystko zaczynało się układać w całość. Mogłem je zacisnąć. Poczułem swoje ciało. Coraz bardziej wydawało mi się, jakbym budził się z długiego snu, ale z drugiej strony byłem prawie pewien, że zniknąłem zaledwie chwilę temu. Miałem przebłyski. Hotel. Jego korytarze. Widziałem różne piętra i różnych ludzi. Pralnia. Lodowisko. Pub. Pracownia malarska. Byłem częścią grupy. Robiłem wiele głupot, a pewnie o wielu rzeczach również nie pamiętałem. Potrzebowałem czasu. Bodźców. Chciałem się wydostać z tego miejsca. Powolnym ruchem wyprostowałem ramiona pod kątem 90 stopni. Nie musiałem długo czekać żeby natrafić na gładkie szkło. Znajdowałem się w jakiejś tubie? Słoju? Może w terrarium? Nie miałem siły się zamachnąć. Musiałem znajdować się w jakiejś mazi albo czymś podobnym, co uniemożliwiało mi szybkie ruchy. To tłumaczyło również rurę w ustach. Szum zakłócał rozmowy, które jeszcze przed momentem słyszałem głośno i wyraźnie. Czułem się otępiały, a mózg wysyłał mi jasne sygnały, że coś nie gra. Nie umiałem ich dalej połączyć. Poza tym czułem się dobrze. Miałem w głowie wiele myśli, których z początku nie rozumiałem, ale z każdym kolejnym momentem coraz lepiej je rozumiałem.- ...croft – przebiło się przez szum. Język mnie piekł. Nie byłem pewien czy trochę dziwnej mazi przedostało się mi do ust, czy była to kwestia czegoś innego, ale czułem to wyraźnie. Przejechałem nim po zębach. W całej jamie ustnej czułem chłód, jakby poza mazią mój organizm był mocno wyziębiony. Zastanawiałem się czemu tak było. Nie było mi niedobrze, wręcz nie miałem na co narzekać. Byłem zdrowy. Tak długo jak nie działa mi się krzywda nie mogłem marudzić.I wtedy to we mnie uderzyło. Zupełnie jakby nowa partia myśli została otwarta. Rozpacz, smutek, strach. Zalały moje myśli, oblepiając je gęstą, nieprzyjemną papką. Musiałem być w głębi naprawdę smutnym człowiekiem. Kim byłem? W głowie poruszały się przeróżne imiona. Czułem jak wirowały.- Peccatorum – głos kobiety powiedział to bardzo głośno. Otworzyłem oczy...

PeccatorumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz