Chapter 17.

1K 56 12
                                    

Harry's POV

Rano obudziłem się, czując czyjeś ciepłe ciało obok mojego. I przypomniałem sobie wszystko, co się stało w nocy. Uśmiechnąłem się lekko. Nie zostawił mnie.

– Możesz mi wyjaśnić, co ja tu robię, Potter? – zapytał.

– Spytałem Ciebie, czy przespał byś się ze mną i się zgodziłeś.

– Czy my uprawialiśmy...

Zarumieniłem się mocno.

– Nie! – krzyknąłem.

– Ludzie, zamknijcie, kurwa, się. – jęknął Blaise.

– To dobrze. – powiedział blondyn.

– Ta. Dobrze. – zaśmiałem się nerwowo.

– Trzeba wstawać. – powiedział Draco i wstał.

~•~

Jest lekcja eliksirów i Snape na nas się dziwnie gapi. Myślę, że chciałby mnie zapytać, czy wszystko jest w porządku.

– Potter i Malfoy zostańcie po lekcji. – powiedział.

Przytaknęliśmy i wróciliśmy do robienia notatek.

– Potter. – syknął Draco.

– Co? – wyszeptałem.

– Wszystko w porządku?

– Tak, a co?

– Wydajesz się być zamyślony.

– Po prostu ból głowy.

– W porządku. – westchnął i wrócił do pisania.

Dlaczego on się o mnie martwi? Ja się o niego martwię, bo mi się podoba skrycie. Ale on? Musi być jakiś powód. Myślę, że najlepsze, co mogę zrobić, to po prostu go to zapytać.

~•~

Po lekcji podeszliśmy do biurka Snape'a. Posłał nam poważne spojrzenie.

– Wszystko w porządku, Potter? – zapytał Nietoperz.

– Oczywiście, profesorze.

– Nie poświęcasz lekcji wystarczająco dużo uwagi.

– Dlaczego Pan tak twierdzi, profesorze?

– Ponieważ obserwowałem Cię całą lekcję, Potter. Myślę, że Draco potwierdzi moje słowa.

– Zgadzam się z profesorem, Harry. Też Cię obserwowałem. – powiedział blondyn.

– Dlaczego!? – krzyknąłem.

– Już Ci powiedziałem, Potter. Nie poświęcasz lekcji wystarczająco dużo uwagi. – powiedział chłodno profesor.

– Przepraszam, ale boli mnie głowa, bo spałem za mało. To nie moja wina.

– Nikt Cię nie wini, Potter.

– Pan mnie wini, profesorze!

Wyszedłem, trzaskając drzwiami i skierowałem się do najbliższej łazienki.

– Harry! – krzyknął Draco, biegnąc za mną.

Zacząłem biec jeszcze szybciej. Wiem, że nie mogę biec wiecznie i mnie złapią za kilka minut. Spojrzałem w tył. Obydwaj mnie gonili.

Wbiegłem do łazienki i zamknąłem drzwi szybko zaklęciem. Schowałem się w ostatniej kabinie i nie przekręciłem zamka. Nagle usłyszałem walenie w drzwi. Wyjąłem żyletkę z kieszeni i dotknąłem nią nadgarstka. Otworzyli drzwi.

– Potter, wiemy, że tu jesteś. – powiedział chłodno profesor Snape.

Bez słowa zrobiłem linię i parę następnych. Zrobiłem pięć kolejnych.

Zaczęli otwierać drzwi kabin. Zaraz mnie znajdą. Moje serce bije bardzo szybko. Chcę krzyczeć. Znowu zrobiłem kilka linii.

– Znalazłem go! – krzyknął Draco i sekundę później za nim pojawił się Nietoperz.

– Potter... – zaczął profesor powoli.

– NIE! ZOSTAWCIE MNIE! NIE DOTYKAJ! ODEJDŹ! NIEEE!!!

Upadłem na ziemię i zwinąłem się w kulkę, płacząc.

– Harry... – zaczął Draco.

– Co? – mruknąłem.

– Mógłbyś pokazać mi nadgarstki?

𝐿𝐸𝑇 𝑀𝐸 𝐻𝐸𝐿𝑃 𝑌𝑂𝑈 // 𝑑𝑟𝑎𝑟𝑟𝑦Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz