83. Po Prostu Się Wzruszyłam

141 10 0
                                    

Ja wiem, że jest dopiero wrzesień i za wcześnie na część świąteczną, ale w tym roku jakoś  wcześnie poczułam ducha świąt i dostałam takiej weny.

Doszło do łamania się opłatkiem, jak co roku zaczęłam od Gabi, uwielbiam nasz zwyczaj.

-No stara, nawzajem. - uśmiechnęłam się.
-No nawzajem. - ta też się wyszczerzyła po czym zabrałyśmy sobie po trochu z opłatka i się przytuliłyśmy.
-Wy tak serio? - zapytał Kacper przyglądając się nam.
-Stary, one robią tak co roku od jakichś ośmiu lat. - wyjaśnił Dawid.
-Co wy chcecie, zajebiste życzenia. - zaśmiałam się.

Później poleciałam po kolei, z każdym innym poza Igorem życzenia były takie same, zdrowia, szczęścia i tak dalej. Na samym końcu został mi Dawid.

-No to tak. - zaczął chłopak - Życzę Ci szczęścia z Igorem, bo zasługujesz na to. - spojrzał mi w oczy - Abyś rozwijała się zawodowo, krocz tą drogą w życiu, która zapewni Ci satysfakcję. Najważniejsze, rób w życiu wszystko zgodnie ze swoją naturą. - to było nawiązanie do mojego tatuażu jelenia.
-Dziękuję, ja ci życzę rozwinięcia zawodowego, samych dobrych mordeczek dookoła, abyś znalazł kogoś kto dopełni cię idealnie. A przede wszystkim, żebyś miał silną wolę i konsekwentnie leciał do celu.
-Chyba nasze najdoroślejsze życzenia. - zauważył.
-Najwyraźniej. - uśmiechnęłam się.

Zaczęliśmy wigilię, rozmawialiśmy, jedliśmy, było miło. Tak jak się domyśliłam, kompot z suszu do wylania. Nadszedł czas prezentów, czekałam z niecierpliwością aż Kasia otworzy swój.

-Jejku jakie ładne. - powiedziała oglądając zdjęcia - Dobra widzę bransoletkę i wino, to musi być któraś z dziewczyn. Gabi? - zapytała.
-Nie, to ja. - odpowiedziałam.
-Jejku, dziękuję. - przytuliła mnie.

Każdy otwierał prezenty i musiał zgadnąć od kogo są. Kacper miał prezent od Adriana, Igor od Kacpra, Dawid od Gabi, Adrian od Kasi.

Zostałam ja i Gabi, zaczęłyśmy otwierać swoje prezenty w tym samym czasie. Dostałam minimalistyczną bransoletkę z aparatu, dokładnie taka jakie lubię, czarny sznureczej regulowany i srebrne serduszko. Do tego mapa gwiazd i ulubione whisky.

Gabi dostała płytę ulubionej wokalistki, voucher do spa na masaż i podobnie jak ja ulubiony alkohol.

-Dobra mi się wydaje, że to mój brat sprawił mi takie luksusy, a tobie Igor.
-Też mi się tak wydaje. - miałam to samo zdanie.
-Otóż nie. - odpowiedział Dawid.

Przyjrzałam się bransoletce na odwrocie jest wygrawerowane małe D.

-Rzeczywiście. - odpowiedziałam - Dziękuję. - przytuliłam blondyna, a Gabi szatyna.
-Skoro to nasza wigilia. - zaczęła Kasia - To może jakiś Kevin?
-Święta bez Kevina to nie święta. - Adrian zacytował gościa z Polsatu.

W dobrych nastrojach oglądaliśmy film, pomimo, że każdy z nas zna go na pamięć. Poczułam w sercu ciepło, że udało mi się znaleźć taką grupkę przyjaciół, nie zauważyłam momentu, w którym pojawiły mi się łzy w oczach.

-Paulina co się dzieje? - zauważył Adrian.
-Nic, po prostu się wzruszyłam, dziękuję wam za ten wieczór. - przyznałam zgodnie z prawdą.
-Ooo, jaka słodka. - przytuliła mnie Kasia, a po niej dołączyli wszyscy, na serio cieszę się, że ich mam.

Wieczór minął nam w bardzo przyjemnej atmosferze, aż żal było iść spać, jednak jutro rano Igor wyjeżdża, a większość jedzie do rodzin do Warszawy lub okolic.

* * *

Pożegnałam się z każdym, po czym wróciłam do mieszkania. Gabi pozabierała prezenty i razem z Dawidem udała się do rodziny. Również miałam prezenty dla swojej rodziny, postanowiłam pojechać dać je teraz.

-Ho, ho, ho. - powiedziałam wchodząc do mieszkania dziadków.
-Paulinka. - przywitała mnie babcia.
-Przywiozłam dla was prezenty, ale możecie je otworzyć dopiero po kolacji. - odstawiłam je pod choinkę.
-Na pewno nie chcesz zostać na kolację? - zapytał dziadek.
-Niestety jestem już umówiona z Igorem, ale za rok jak najbardziej. - skłamałam, nie chce się wpychać.
-No dobrze, to prezent dla ciebie, Pola wybierała. - babcia wręczyła mi spore pudełko.
-Dziękuję. - uścisnęłam dziadków - A gdzie Pola? - zapytałam.
-Dekoruje pokój, jeśli chcesz możesz jej pomóc. - babcia wróciła do lepienia pierogów.
-Jasne. - poszłam w kierunku jej pokoju.

Zastałam tam nastolatkę wyciągającą się na krześle, próbowała zawiesić lampki na karniszu.

-Może pomogę? - prawie spadła, gdy mnie usłyszała.
-Nie strasz. - złapała się za serce.
-Chyba masz coś na sumieniu, skoro się tak boisz. - zaśmiałam się.
-Nie no, boję się dostania rózgi od mikołaja.
-Nawet jak od mikołaja dostaniesz rózgę to możesz liczyć na siostrę, która dała ci super prezent. - wyszczerzyłam się.

Pomogłam siostrze udekorować pokój, później razem z dziadkami napiłyśmy się kawy. Około czternastej udałam, że przyszła pora na wyjazd i zostawiłam ich samych.

Do popołudnia udekorowałam nasze mieszkanie, moją kolacją wigilijną była pizza cztery sery, a jako kompot miałam cole. Wiem, że brzmi to depresyjnie, ale nie jest źle. Czuję się dobrze z tym, że nie wpychałam się do nikogo na wigilię. Była siedemnasta, planowałam zjeść swoją 'wieczerzę' po dwudziestej oglądając po raz drugi Kevina.

Póki co zastanawiałam się nad swoim życiem, nad świętami. Do trzynastego roku życia obchodziłam je w ośrodku, jednak jak mój przyjaciel, Bartek został przeniesiony nie miałam ochoty na to. Więc mama Gabi załatwiła mi święta u nich, zabierali mnie rano, pomagałam im przy organizacji, a trzeciego dnia świąt odwozili mnie do domu, sylwestra załatwili mi podobnie.

Poczułam się dziwnie myśląc o ośrodku o tych wszystkich dzieciach. Weszłam na stronę mojego byłego lokum, zabawne, że jest tam lista wszystkich dzieci, łącznie jest ich dziesięć, cztery dziewczyny i sześciu chłopaków. To dziwne, bo za moich czasów maksymalnie mogło być ich osiem. Chociaż są paragrafy na rodzeństwa, których nie wypada rozdzielać i za zgodą prowadzącego liczba dzieci w ośrodku może być większa.

Na zdjęciach poznałam moją wychowankę, kochana choć surowa kobieta. Nie wiem czy to duch wigilijny, ale poczułam chęć odwiedzenia tego miejsca, dzisiaj. Przebrałam się w bardziej wyjściowe ciuchy, mianowicie czarne jeansy i biały sweterek. Założyłam kozaki o takim samym kolorze co jeansy i ruszyłam do samochodu. Mam nadzieję, że sklepy są otwarte.

Ponieważ niektóre osoby w ośrodku to dzieci, a niektóre to nastolatki, miałam duży przestrzał. Zabawne, bo te dzieciaki są opisane na stronie jak jakieś zwierzęta w schronisku, jakie są, co lubią. Jednak właśnie te opisy pomogły mi dopasować prezenty dla nich. Oczywiście nie zapomniałam o wychowawczyniach.

Fuck it |ReTo| Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz