Kurwa.
Paulina leżała na ziemi, jakiś chuj ją postrzelił. Dziewczyna wycelowała w kogoś, spojrzałem na początek lasu, stał tam jakiś chłopak, ale nie długo. Przybysz go zastrzeliła, po czym zamknęła oczy.
-Paulina? Nie, kurwa nie. - uklęknąłem przy niej - Proszę cię, nie zamykaj oczu. - schowałem jej pistolet do kieszeni bluzy, po czym wziąłem dziewczynę na ręce.
Otworzyłem drzwi od mojego samochodu po czym posadziłem ją na miejscu pasażera i zapiąłem pasy. Szybkim krokiem okrążyłem pojazd i po sekundzie odjechaliśmy z tego okropnego miejsca.
Dosłownie po dziesięciu minutach byliśmy pod miejskim szpitalem. Ponownie wziąłem fioletowo włosą na ręce i skierowałem się do wejścia.
Podbiegłem do pierwszej lepszej pielęgniarki. Była to młoda kobieta, może z dwadzieścia lat.
-Proszę, pomóżcie mi. - brunetka odwróciła się - Ona została postrzelona, potrzebuję pomocy. - zacząłem panikować.
Poczułem się tak samo bezradnie jak za czasów, gdy byłem dzieckiem. Ten chuj, który inaczej nazywał się moim ojcem znęcał się nade mną i moją mamą. Nie Igor, nie teraz, teraz jest ważne życie Pauliny.
Po chwili przybiegły dwie inne pielęgniarki, a za nimi lekarze. Wzięli Przybysz na nosze i zaczęli jechać wgłąb korytarza. Przez chwilę stałem tam jak ten kołek i zastanawiałem się, co tu się odjebało. Szybko ocknąłem się i ruszyłem za nimi.
-Co z nią będzie? - skierowałem to pytanie do lekarza.
-Jedziemy na blok operacyjny, straciła dużo krwi. - wjechali na jakąś sale, a ja zostałem na korytarzu.Splotłem palce na karku i głośno wypuściłem powietrze. Nawet nie chce teraz myśleć o chuj chodziło z tą całą sytuacją na wzgórzu. Nie obchodzi mnie to, że zabiła dwóch typów, jestem cały w krwi czy fakt, że mam broń w kieszeni. Jedyne co mnie w tej chwili obchodzi to życie Przybysz.
Spojrzałem na naścienny zegarek, wskazywał on godzinę dwudziestą czterdzieści.
-Może chce pan wody? - obok mnie pojawiła się młoda pielęgniarka, ta sama, do której podbiegłem na początku.
-Nie, dziękuję.
-Jest pan pewien? To może trochę potrwać. - spojrzała na mnie swoimi dużymi oczami.
-Zdaje sobie z tego sprawę. - olałem ją.
-No dobrze, a czy mogę prosić o autograf? - zaczęła kręcić pasmo włosów na palcu, co za upierdliwa kobieta.
-Myślę, że to nie jest odpowiedni moment na autografy. - spojrzałem przez małe okienko w drzwiach, za którymi zniknęli wszyscy lekarze.
-Rozumiem. - weszła do sali, gdzie znajdował się sens mojego życia.* * *
Boże ile można? Od dobrych trzech godzin chodzę w kółko po korytarzu. Próbowałem się uspokoić, ale nie mogę.
Nagle z sali wyszła młoda pielęgniarka, ta której odmówiłem autografu.-I co z nią? Żyje? - dosłownie podbiegłem do niej.
-Myślę, że to nie jest odpowiedni moment na pytania. - co za szmata.Wyminęła mnie kręcąc biodrami. Dziwię się, że tacy ludzie chodzą po ziemi. Chwile po niej z sali wyszła lekarka w młodym wieku.
-Przepraszam, co nią? - spojrzałem na kobietę z nadzieją w oczach.
-Straciła dużo krwi, ale żyje. Jej stan jest dobry, będzie żyć. Na razie jest w śpiączce i ciężko jest określić kiedy się obudzi. Radzę panu wrócić do domu, ale najpierw proszę wypełnić domukenty w recepcji. - spojrzała na mnie z troską w oczach.
-Dobrze.Ruszyłem w kierunku wyjścia. No nie, ciekawe czy zgadniecie jaka kobieta siedzi na recepcji. Oczywiście, że moja ulubiona pielęgniarka.
-Mam wypełnić papiery dotyczące postrzelonej dziewczyny. - powiedziałem szorstko.
-Masz. - rzuciła mi pod nos kilka kartek i długopis.Nawet nie chciałem na nią tracić czasu. Zacząłem wypełniać papiery dotyczące dziewczyny.
Na samym końcu podałem mój numer jako telefon kontaktowy. Oddałem kobiecie papiery po czym opuściłem szpital. Będąc w samochodzie oparłem głowę o kierownicę i głośno wypuściłem powietrze. Ten dzień jest pojebany.
Po krótkiej chwili postanowiłem pojechać do mieszkania dziewczyn, by poinformować Gabi o wypadku Pauliny.
Droga nie zajęła mi długo, bez pukania wszedłem do środka.Gabi pov
Razem ze znajomymi siedzieliśmy, rozmawialiśmy i śmialiśmy się, gdy usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi. Od razu wstałam i skierowałam się do drzwi.
-Zaczynałam się już martwić, wiesz która godzina? - jednak zamiast Pauliny w przedpokoju stał Igor, miał krew na rękach - Co do kurwy? - to były jedyne słowa jakie byłam w stanie z siebie wydusić.
-Gabi proszę cię, idź usiądź do salonu. Ja się ogarnę i wszystko ci opowiem. - szatyn zaczął zmierzać do łazienki.
-Nie, ja musze teraz się dowiedzieć o co chodzi. - trzymałam na swoim.
-Igor, stary. Gdzieś ty był? - obok mnie pojawił się Adrian - Co jest kurwa?
-Usiądźcie w salonie, za chwilę do was dołączę.Nie powiem, jestem przerażona. Jak na szpilkach czekałam, aż szatyn przyjdzie do salonu. Dopiero po jakichś dziesięciu minutach usłyszałam jak otwierają się drzwi łazienki.
-Dłużej się nie dało? - zapytałam, gdy Bugajczyk wkroczył do salonu.
-Wiesz jak ciężko jest zmyć krew? - usiadł na krześle.
-No wiem. - każdy obecny w salonie spojrzał na mnie przerażonym wzrokiem - No co? Okres. - wzruszyłam ramionami - To co się stało?
-Paulinę postrzelili, ale spokojnie jest już po operacji. Straciła dużo krwi i jest w śpiączce, ale będzie żyć.
-Jak to kurwa postrzelili?! - wstałam z kanapy.
-Była ich trójka.Na myśl przyszli mi Hruzo i Kuba, ale kto był tym trzecim? Bez zbędnego gadania ruszyłam w stronę drzwi po drodze zgarniając kluczyki do mojego Bugatti. Chwilę później z piskiem opon odjechałam spod bloku.
CZYTASZ
Fuck it |ReTo|
NouvellesRazem ze swoją przyjaciółką postawiła wrócić do Polski. Nie spodziewała się jednak, że pozna tam chłopaka, który nieźle zakręci jej w głowie.