70. Zerwaliście?

337 21 7
                                    

Paulina

Nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam. Igor obudził mnie dopiero  jak zaparkowaliśmy pod blokiem, na zewnątrz było już ciemno.

-Która godzina? - przeciągnęłam się.
-Dwudziesta trzecia. - spojrzał mi w oczy.
-Czemu jechaliśmy tak długo? - oparłam się o drzwi.
-Były straszne korki. - ciężko westchnął.

Zauważyłam, że z naszej klatki wyszła Zuza. Przeszła przez cały parking, by na samym końcu wsiąść do jakiegoś samochodu, gdzieś już go widziałam. No tak, Kuba, oni na prawdę coś kombinują. Ciężko jest mi w to uwierzyć, bo Zuza nigdy by nas nie zdradziła, wszystko to potwierdza, że nikomu nie można już ufać.

-Wszystko w porządku? - zapytał widząc moje zachowanie.
-Tak, zamyśliłam się.
-Odprowadzę cię do windy i wracam do domu. - oznajmił, po czym wysiadł z samochodu.
-Należy ci się odpoczynek. - posłałam mu ciepły uśmiech.
-Widzimy się jutro? - przygryzł dolną wargę.
-Jak najbardziej. - jeszcze bardziej się wyszczerzyłam widząc ten gest.

Jak powiedział tak i zrobił, pięć minut później stałam na przedpokoju. W mieszkaniu było cicho, a to dziwne.

-Jest tu kto? - zapytałam orientacyjnie.

Nikt mi nie odpowiedział, w takim razie co robiła tu Zuza? Skierowałam się do salonu, zauważyłam, że Gabi śpi na kanapie. Chwila, ona ma tak lekki sen, że obudziłaby się jak wkładałam klucz do zamka.

Igor

Nie zmęczyła mnie sama droga, a rozmyślanie o tym śnie. Minęło tyle lat, a to dalej mnie męczy, sam nie wiem jak to skończyć. Chodziłem do kilku specjalistów, ale to nie pomogło.

Wchodząc do mieszkania zauważyłem Adriana na kanapie, wyglądał na zdołowanego.

-Siema stary, co jest? - przysiadłem się do niego.
-Miłość. - westchnął.
-Zerwaliście? - uniosłem brwi.
-Gorzej, nie odzywa się do mnie od dwóch dni, nie wiem o co chodzi. - zakrył twarz dłońmi.
-Może pojedź do niej? - zaproponowałem.
-Byłem, udawała, że jej nie ma.
-Skąd wiesz, że udawała? - zapytałem.
-Bo widziałem jej samochód pod blokiem, a rzadko kiedy chodzi pieszo. - to fakt.
-Nie wiem stary, jeśli chcesz to zapytam Pauliny. - w jego oczach dostrzegłem iskierki nadziei.
-Jakbyś mógł.

Wybrałem numer dziewczyny, nawet nie było sygnału, od razu poczta głosowa, telefon musiał jej paść. Widziałem, że była zmęczona, musiała pójść spać.

-Kurde. - powiedziałem pod nosem.
-Z nimi czasami dzieje się coś dziwnego. - miał rację, jednak nie chciałem za wcześnie się martwić.
-Ta. - mruknąłem - Była strasznie zmęczona, pewnie poszła spać. - zacząłem ją tłumaczyć, chociaż pewności nie miałem.
-Sam już nie wiem. - wstał z kanapy - Idziesz palić? - bez słowa ruszyłem za nim.

Paulina

Podeszłam do Gabi i zaczęłam ją budzić.

-Stara, wstawaj. - zaczęłam nią szturchać, ale na nic.

Podeszłam do lodówki, otworzyłam dolną część i wyciągnęłam dwie kostki lodu. Wróciłam do przyjaciółki i zaczęłam jeździć lodem po jej czole i skroni. Na jej twarzy pojawił się grymas, po chwili otworzyła oczy.

-Co jest? - podniosła się do pozycji siedzącej.
-Miałaś bardzo twardy sen, a to do ciebie niepodobne. - usiadłam obok niej.
-Nie pamiętam kiedy zasnęłam. - złapała się za głowę, a ja dopiero teraz zauważyłam szklankę na stole.
-Piłaś? - zaczęłam wąchać szkło, jednak nie wyczułam żadnego charakterystycznego zapachu.
-Nie, wypiłam to jak. - zacięła się.
-Była tu Zuza. - zamarła - Widziałam ją i wiem, że pracujesz dla niej i Kuby. - jej oczy rozszerzyły się.
-Skąd?
-Bo ja też dla nich pracuje. - bez owijania w bawełnę.
-Rozwozisz dla nich? - zdziwiła się, nie powiem ja też.
-To dla nich robisz? - uniosłam brwi.
-A ty co?
-Ścigam się.
-Chwila, bo ja już nic nie rozumiem, powiedzmy sobie wszystko od początku.

Opowiedziałyśmy sobie wszystko, miała bardzo podobną sytuację do mnie, dziwię się, że nigdy nie natknęłyśmy się na wymykaniu się po nocach.

-Okłamywanie się to była najgorsza rzecz jaką mogłyśmy zrobić. - przyznałam jej rację.
-Oni coś kręcą, chyba chcą nas w coś wjebać. - opowiedziałam jej o rozmowie, którą podsłuchałam.
-Masz rację, Zuza przyszła tutaj miała lemoniadę, po niej zasnęłam.
-Ciekawe co tu robiła. - olśniło mnie.

Wzięłam telefon blondynki i napisałam na nim 'podsłuch'. Po cichu powiedziała mi, abyśmy go poszukały. Po godzinie dokładnego szukania nic nie znalazłyśmy, co nie oznacza, że jesteśmy bezpieczne.

-Co robimy z moimi podejrzeniami? - pokazała na swój brzuch.
-Jedziemy jutro do kliniki, oni wszystko powiedzą.
-Racja.
-Obrazisz się, jak pójdę już spać? - wstałam z kanapy.
-Nie, też jestem senna.

Nie sądziłam, że ta noc będzie tak ciężka. Po raz kolejny męczył mnie koszmar o moim samochodzie.

Fuck it |ReTo| Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz