35. Wyciągnęłam Do Niego Pomocną Dłoń

748 34 5
                                    

-Cześć Igor. - moje tętno przyśpieszyło.
-Wiece co? Muszę jechać jeszcze na chwilę do firmy, wrócę za jakąś godzinę. - dyskretnie puściła mi oczko, a ja poczułam jak puszczają moje nerwy i zaczynam się trząść ze stresu przed rozmową.

Złapałam kontakt wzrokowy z szatynem, nawet nie wiem ile czasu spędziliśmy patrząc sobie w oczy. Nikt nie przerwał tej ciszy, obydwoje musieliśmy się nacieszyć swoim widokiem. Chwila ta nie trwała długo, przerwał ją dzwoniący telefon.

-Przepraszam. - odezwał się szatyn i opuścił sale.

Co się ze mną dzieje? Muszę się jakoś ogarnąć, bo to nie do pomyślenia jak się zachowuje. Jestem poważną biznesmenką, nie mogę poddawać się jakimś amorom, a z resztą nie mam na to czasu. Moje rozmyślenia przerwał widok tych pięknych brązowych oczu.

-A więc oczekujesz wyjaśnień. - bardziej stwierdziłam niż zapytałam.
-Chyba nic mnie już nie zdziwi, przecież widziałem jak zabiłaś dwóch ludzi. - przysiadł na krześle obok mojego łóżka.
-Jednego. - poprawiłam go.
-Jak to? - zmarszczył brwi.
-Może zacznę od początku. - wypuściłam głośno powietrze.

Opowiedziałam mu o przewozie, o tym jak Hruzo nas wyjebał, o tym, że Gabi zabiła brata Torso, a ten chciał się zemścić. Wyjaśniłam mu całą zaistniałą sytuację, nie sądziłam, że kiedykolwiek ktoś, poza Gabi, będzie o tym wiedzieć.

-To wszystko z zemsty. - podsumował, wyglądał na zamyślonego.
-Tak, nie chciałam utrzymywać z tobą kontaktu, ze względu na to, że on mi groził. - oczywiście nie rzucałam ksywkami, używałam raczej określeń typu on, oni.
-Myślisz, że się go boję? - spojrzał mi w oczy.
-Ale ja się boję o ciebie, nigdy w życiu nie chciałam, by ktoś cierpiał za moje błędy. Ten człowiek jest nieobliczalny, żałuję, że kiedykolwiek wyciągnęłam do niego pomocną dłoń.
-Chyba nie rozumiem. - spojrzał przenikliwie.
-Kolejna długa historia, obiecuje, że kiedyś ci opowiem, ale teraz nie mam siły tego opowiadać. - opadłam na poduszkę.
-Chcesz może herbatę? - kiwnęłam głową na tak.

Mężczyzna wyszedł z sali zostawiając mnie samą z myślami, tymi chorymi wizjami. Może nawet lepiej, że już wie? Nie będzie mnie o to męczyć.

Poza tym Gabi jest świadoma tego, że po takim przeżyciu on musi dostać ode mnie wyjaśnienia. Właśnie, wyjaśnienia, tylko wyjaśnienia, a ja głupia mu całą historię opowiedziałam.

Ten chłopak ma na mnie zły wpływ, ale nie mogę go od siebie odsunąć. Próbowałam raz i źle się to skończyło. Poza tym ten chory świat, w którym byłam podczas śpiączki.

W pewnym stopniu mi na nim zależy, przecież czułam taki ból, gdy widziałam go z inną. Teraz pozostaje pytanie czy czułam ten ból ze względu na to, że nie spodziewałam się po nim tak pustej partnerki, czy może ze względu na to iż powoli zakochuje się w nim.

Dobrze się czuję w jego towarzystwie i dziwnie, kiedy nie ma go przy mnie, jednakże biorąc pod uwagę zaistniałą sytuację nie powinnam sobie tym zawracać głowy.

Moje głębokie przemyślenia przerwał szatyn wchodząc do sali.

-Może opowiesz mi tą historię o tym gościu? - podał mi papierowy kubek gorący od cieczy znajdującej się w nim.
-Nie wiem czy chcesz o tym słuchać. - spojrzałam na mężczyznę, jego wzrok mówił sam za siebie - A więc co chcesz wiedzieć? - wypuściłam głośno powietrze.
-Jak w ogóle doszło do tego, że się spotkaliście? - usiadł obok mnie.
-Powiedzmy, że kiedyś jeden osobnik mi o nim opowiedział. Mówił, że mógłby mi się przydać, nie wiedziałam, że to jego kuzyn i to jedna wielka zasadzka, żeby się dorwać do mnie i do Gabi. Stwierdziłam, że na zaistniałą w tamtym momencie sytuację rzeczywiście mi się może przydać. Skontaktowałam się z nim, od razu zgodził się, ale pod warunkiem, że pomogę mu wyjść z takiego jednego gówna żywo. Później służył mi w wielu zleceniach, jednak przy tym ostatnim wyszło jakim jest chujem, dlatego trzeba uważać na ludzi.

Skok w czasie

Nareszcie wyszłam z tego pierdolnika, szczerze mówiąc miałam już dosyć siedzenia tam. Niby się odrabiałam z pracą, nawet zaprojektowałam nową linię kosmetyków. Jednak nie mogłam znieść siedzenia w sali całymi dniami.

Oczywiście Gabi odwiedzała mnie, niestety tylko ona. Igor wraz z chłopakami wyjechali w kolejną trasę.

Właśnie przekroczyłyśmy próg mieszkania.

-Nareszcie w domu. - ściągnęłam buty i od razu skierowałam się do swojego pokoju.

Rzuciłam torbę na łóżko i od razu zaczęłam się rozpakowywać, nie lubię zostawiać roboty na później. Gdy kończyłam usłyszałam dzwonek do drzwi.

Już miałam iść otworzyć, ale moja przyjaciółka mnie wyprzedziła. Pewnie ktoś do niej. Wyszłam z pokoju, bo akurat miałam odłożyć brudne ubrania do kosza na pranie.

W drodze do łazienki kątem oka zauważyłam, że to kurier i wręcza Gabi jakieś kwiaty. To słodkie, że Adrian o nią dba, gdy nie ma go przy niej. Będąc w łazience usłyszałam jak przyjaciółka mnie woła.

-Paulina, możesz przyjść do salonu? - uśmiechnęłam się pod nosem.
-A co? Chcesz się pochwalić kwiatami od Adiego? - zaśmiałam się.
-Wiesz, chciałabym, ale to jest zaadresowane do ciebie. - wyszłam z łazienki - I to nie są kwiaty, to wieniec pogrzebowy.

Fuck it |ReTo| Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz