17. Szkoda Mi Tracić Na Ciebie Czas

1.1K 49 11
                                    

Otworzyłam drzwi, za nimi jednak nie było dostawcy z pizzą.

-Igor? Adrian? Co wy tu robicie? - zmarszczyłam brwi.
-Muszę z tobą porozmawiać. - odpowiedział szatyn, uważnie mi się przyglądał.
-Jasne, chodź do salonu. - przepuściłam chłopaków w drzwiach.

Chwile później wszyscy znajdowaliśmy się w salonie. Już chciałam coś powiedzieć, ale ponownie zadzwonił dzwonek. Tym razem to był dostawca z pizzą. Położyłam karton na blacie w kuchni.

-O czym chciałeś porozmawiać? - starałam się ogarnąć, żeby nie ogarnął w jakim stanie jestem.
-Może pójdziemy się przejść? - zaproponował szatyn.
-Jasne, Gabi jeśli zjesz tą pizze tak samo jak zjadłaś mi wcześniej jedzonko to przysięgam, że wypierdole cię przez balkon. - zagroziłam jej palcem, a ta się tylko zaśmiała.

Widzę po niej, że też chcę się ogarnąć, żeby Adrian się po niej nie poznał. Założyłam buty i razem z Igorem opuściliśmy mieszkanie.

-A więc o co chodzi? - zapytałam, gdy już byliśmy na zewnątrz.
-Chodźmy się przejść. - chłopak ruszył, a ja za nim.

Szliśmy w ciszy już od jakichś dziesięciu minut. Trochę tego nie rozumiem, bo chciał porozmawiać, a idziemy bez żadnego słowa.

W sumie to jest nawet dobra strona tego spaceru, zdążyłam już w miarę się ogarnąć. Chociaż wątpię, że to dzięki świeżemu powietrzu. Po prostu faza ze mnie schodzi, a szkoda, było tak wesoło.

-Teraz może powiesz mi o co chodzi? - zapytałam, gdy minęliśmy bramę parku.
-Martwi mnie to, że tak mało mi mówisz. Niby znamy się dosyć krótko, ale jednak taka ilość czasu jaką spędzamy ze sobą pozwala mi stwierdzić, że jesteśmy dosyć blisko. Widzę, że coś się dzieje, a ty mydlisz mi oczy, mówiąc, że wszystko jest w porządku. Trapi mnie to, bo zależy mi na naszej znajomości, jednak ty zawsze dajesz jakieś wymówki.

Nie wiedziałam co powiedzieć, w sumie to ma rację. Jednakże nie mogę mu powiedzieć prawdy to by było zbyt niebezpieczne.

-Może coś powiesz? - słowa szatyna wyrwały mnie z zadumy.
-A co mam ci powiedzieć? - powiedziałam to z wyrzutem.

Sama nie wiem czemu, może to przez obawę, że zacznę coś czuć do niego. Jesteśmy mega blisko, a on chce wiedzieć za dużo. Gdyby nie, to że moje życie jest zbyt pojebane na to żebym się z kimś wiązała to jestem pewna, że Igor byłby pierwszy na mojej liście, jednak jest jak jest.

-Serio nic? - pokręciłam głową - Ja się tutaj otwieram, a ty nic? - powiedział zdenerwowany.
-Naprawdę chcesz wiedzieć co myślę na ten temat?! - czuję jak emocje zaczynają brać górę.
-Tak, właśnie na to liczę. - powiedział chamsko, coś we mnie pękło.
-Nie wiem za kogo się masz Panie Wielki Raperze. - zrobiłam cudzysłów nad dwoma ostatnimi słowami - To, że twoje fanki otwierają przed tobą serca i uda, nie oznacza, że ci się ze mną także uda. Nie jestem taka jak te puste dziunie.
-Przecież mówiłem ci, że jesteś inna od nich wszystkich. - z jego ust zabrzmiało to tak jakby chciał, żebym jednak była jak one i dopiero wtedy się odpaliłam.
-Nie jesteś osobą, przed którą mogę lub chce się otworzyć. Nie wszystko będzie szło po twojej myśli, tak jak nauczyły cię tego twoje panie lekkich obyczajów, inaczej nazywane twoimi fankami. Szkoda mi tracić na ciebie czas i nerwy, nie wiem jak ty, ale ja wracam do domu.

Odwróciłam się od szatyna i zaczęłam iść w kierunku mojego bloku. Słyszałam, że Igor podąża za mną. Chwilę później byliśmy pod klatką.

-Powiedz Adrianowi, że czekam w samochodzie. - nic nie odpowiedziałam tylko wzruszyłam ramionami.

Wchodząc do domu zobaczyłam zdenerwowanego Adriana i Gabi w podobnym stanie. Chciałam się już zapytać co się stało, jednak Borowski wyminął mnie bez słowa, tym samym opuszczając nasze mieszkanie.

-O widzę, że nie tylko ja miałam ciekawą rozmowę. - stwierdziłam.
-Weź mi nie mów. - wydyszała zdenerwowana.
-Co on ci zrobił? - skierowałam się do salonu, a przyjaciółka za mną.
-Powiedział mi, że chce o czymś ze mną porozmawiać. Liczyłam, że w końcu wyzna do mnie uczucie, jednak się przeliczyłam. Zadał mi bardzo ciekawe pytanie. - powiedziała zirytowana.
-Zapowiada się ciekawie, obstawiam jakąś plotkę. Nic cię tak nie wkurwia jak plotki na twój temat. - wypuściłam głośno powietrze.
-Dokładnie! - zaczęła nerwowo ściskać dłoń - Zapytał mnie czy to prawda, że na tym ognisku obciągnęłam jakiemuś Szymonowi.
-Co kurwa? - uniosłam brwi ze zdziwienia, jak można wymyślić takie gówno.
-Dosyć, że się zdenerwowałam to zabolało mnie to, że w ogóle mógł pomyśleć, że taka sytuacja miała miejsce.
-Co za zjeb. - pokręciłam z dezaprobatą głową.
-A co ci zrobił nasz pseudo wielki raper?
-O kurwa, a wiesz, że powiedziałam mu to samo?
-W jakim sensie? - zmarszczyła brwi.
-Wielki raper. - przewróciłam oczami - Jak zwykle chciał się czegoś dowiedzieć.
I sama nie wiem jak, ale wygarnęłam mu co o nim sądzę. Myślał, że pójdzie mu tak łatwo ze mną jak z każdą inną.
-Jaki chujek.
-Chcesz kreskę? - ruszyłam w kierunku sejfu.
-Posyp.

* * *

Do północy wzięłyśmy pięć kresek. Mamy słowotok jak chuj, oczywiście naszym tematem numer jeden byli chłopcy.

-Totalnie nie rozumiem po co oni nam są, dziewczyny lepiej radzą sobie same. Po co nam dodatkowa kula u nogi? - wzięłam zwitke i kolejna dawka narkotyku znalazła się w moim ciele.
-Masz rację, oni są nam totalnie niepotrzebni, same problemy z nimi są. - Gruszecka poszła w moje ślady.

Narazie nie zapowiadało się na koniec tej szalonej nocy.

Fuck it |ReTo| Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz