72. Mam Jeszcze Sumienie

269 21 4
                                    

Paulina zajechała pod blok chłopaków.

-Pójdziesz ze mną? - zapytałam z nadzieją w oczach.
-Jesteś pewna, że mam iść z tobą? To powinna być wasza chwila. - miała rację, ale jednak nie dałabym rady sama, mój wzrok mówił wszystko - No dobra, pójdę. - zgasiła silnik.

Gdy brunetka zapukała w dębowe drzwi, moje serce trzykrotnie przyspieszyło. Po chwili usłyszałyśmy charakterystyczny dźwięk przekręcania zamka, po czym ukazał nam się nie kto inny niż mój chłopak.

-Jezu, Gabi. - przytulił mnie - Gdzie ty byłaś? - odsunął się.
-Możemy wejść? - zapytałam nieśmiało.
-Jasne. - przepuścił mnie w drzwiach.

Bez słowa skierowałyśmy się do salonu, chwilę później siedzieliśmy w ciszy na skórzanej kanapie.

-Co się z tobą działo? Totalnie mnie olałaś. - wzięłam głęboki wdech po czym wydusiłam to z siebie.
-Adrian, jestem w ciąży. - wbiłam wzrok w podłogę, tak bardzo bałam się spojrzeć na jego twarz.

Sama nie mam pojęcia ile to trwało, ale chyba długo, bo Paulina zaczęła się już wiercić. Zebrałam się w siłach i spojrzałam na chłopaka. Był totalnie zamrożony, patrzył w daleki punkt za oknem.

-Powiedz coś. - zignorował to - Proszę. - moje oczy zaszły łzami na co zareagowała moja przyjaciółka i mnie objęła.
-Paulina, zostawisz nas samych? - brunetka spojrzała na moją reakcje, kiwnęłam głową pozwalając jej odejść.

Chwilę później usłyszeliśmy dźwięk zamykanych drzwi, co oznaczało, że jesteśmy sami.

-Jak to jesteś w ciąży? Przecież się zabezpieczaliśmy. - dalej był zawieszony.
-Wiesz, że to nigdy nie daje stuprocentowej pewności. - powiedziałam cicho.
-Wiem, co z tym robimy? - spojrzał na mnie.
-Tym? To nasze dziecko. - pogładziłam ręką brzuch.
-Mam rozumieć, że masz zamiar je urodzić? - już czułam, że ta rozmowa schodzi na złe tory.
-Nie ukrywam, że tak, pragnę je wychować. Chciałabym, abyś był ze mną teraz i w przyszłości naszego dziecka.
-Czy ty myślisz, że ja jestem gotowy na bycie ojcem?! - uniósł się, tego się bałam - Jesteśmy na to za młodzi, nie damy rady! - wstał z kanapy.
-Nasi rodzice nam pomogą, damy radę. - starałam się być spokojna.
-Czyli teraz zamiast korzystać z życia chcesz mnie wpieprzyć w bawienie się pieluchami?!
-Czemu jesteś takim egoistom?! - wstałam również - A czy ty myślisz, że ja jestem gotowa na bycie matką?! Nie! Mam swoją firmę, wielką karierę, też nie jest mi to na rękę! - ponownie łzy zawitały w moich oczach.
-Pozostaje jedno wyjście. - zamarłam.
-Chyba nie mówisz o... - pokiwał głową - Nie! Nie usunę naszego dziecka!
- Skoro obydwoje twierdzimy, że jesteśmy za młodzi to co Ci w tym przeszkadza?!
-Sumienie! Mam jeszcze sumienie, nie to co ty! Zrobiliśmy coś głupiego, czemu za nasz błąd ma cierpieć niewinna istota?!
-Myślisz, że z takiego dziecka wyjdzie, zdrowy kochający się związek?! Zaskoczę cię, nie!
-Myślałam, że się kochamy... - pierwsze łzy zaczęły toczyć wyścig po moich policzkach.
-Proszę cię, wyjdź. - wypuścił głośno powietrze.
-Ale Adrian... - już łkałam.
-Wyjdź! Wynocha! Czego ty nie rozumiesz?!

Po tych słowach rozhisteryzowana opuściłam mieszkanie. Wpadłam na Paulinę, która czekała na mnie na klatce schodowej. Bez słowa mnie objęła.

-Wszystko słyszałam... - pociągnęłam nosem - Pogadam z nim. - chciała wejść do mieszkania, ale zatrzymałam ją.
-Proszę nie, zabierz mnie do domu.
-Chodźmy do samochodu. - skierowałyśmy się do windy, by jakiś czas później stać na parterze - Ci, wszystko będzie dobrze poradzimy sobie. - opuściłyśmy blok.

Wychodząc spotkałyśmy Igora, nawet nie pamiętam o czym rozmawiali z Pauliną. Jedyne o czym myślę to powrót do domu.

Igor pov

Nie ukrywam, że byłem w szoku, gdy spotkałem dziewczyny pod naszą klatką. Szczególnie zdziwił mnie stan Gabi, nigdy jej takiej nie widziałem. Zrobiłem tak jak kazała mi moja dziewczyna i ruszyłem do Adriana.

Przekraczając próg mieszkania moim oczom ukazała się totalna demolka. Co on odjebał?

-Stary? - niepewnie wkroczyłem do salonu.
-Igor? - zauważyłem przyjaciela na kanapie.
-Co się tu stało? - rozglądałem się po mieszkaniu.
-Stary, będę ojcem. - zamarłem.
-Co kurwa? - uśmiechnąłem się - Chyba powinieneś się cieszyć, a nie demolować pół mieszkania.
-Ale ja nie chce, jestem za młody.
-Adrian, kurwa, twoja dziewczyna cię potrzebuje teraz. Nie bądź pieprzonym egoistom, razem w tym jesteście, osobno nie dacie rady, musicie się teraz wspierać. - poklepałem go po ramieniu.
-Co ja odjebałem? - złapał się za głowę.

Fuck it |ReTo| Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz