9

1.1K 50 158
                                    

-to was zaprosił? Wchodźcie... - powiedział niechętnie. Dziwny typ.

-A kiedy czas na wręczenie prezentów? - spytał się Lichtenstein

-prezenty? Dla mnie? Nie gadaj - "Polen" znów wyglądał na zszokowanego

-tak. Każdy zasługuje na odrobinę szczęścia. - odpowiedział beztrosko Lichtenstein.

-chodźcie do salonu - odezwał się ktoś, chyba Węgry. Austria od razu poszedł do niego. Ma z nim dobry kontakt.

O czymś tam rozmawiali przez jakieś pięć minut. Po chwili Węgry krzyknął "wszyscy do salonu". Lichtenstein się ucieszył, mimo, że to urodziny osoby, której prawie nie zna. No cóż, jego mózg wypełniają myśli typu "darmowy tort", "zabawa" i "darmowe napoje".

Gdy weszliśmy, w salonie stał tort z zapalonymi świeczkami. Polen nadal wyglądał na niewzruszonego. Po Węgry szepnął coś do Austrii i zaczęli śpiewać "sto lat". Po chwili również, o wiele ciszej niż oni, dołączyłem się ja, i najgłośniej Lichtenstein. Polen stał na środku nie wiedząc, co ma robić. Też nigdy nie wiedziałem, gdy śpiewali na moich urodzinach.

-a teraz pomyśl życzenie i zdmuchnij świeczki!!! - krzyknął radośnie Węgry w stronę brata

-nie staraj się, i tak nie sprawisz, że zacznę śmiać się i być głupi jak ty - odpowiedział jego brat i zdmuchnął świeczki.

-o czym pomyślałeś? - spytał się lichtenstein Polen'a

-nie powinno cię to interesować, bo... Nie spełni się. - odpowiedział

-teraz czas na prezenty? - podszedł do Węgra nie kto inny jak Lichtenstein

-nie, jeszcze nie - odpowiedział - A co masz w tym pudle?

-nie mogę powiedzieć. Nie wiem, czy mu się spodoba. Kolega pomógł wybrać.

-obejrzymy coś? - spytał się Austria - w międzyczasie zjemy tort

-jasne, a co? - odpowiedziałem

-psi patrol! - krzyknął Lichtenstein.

Nastała cisza.

-yyy... Co? - odezwał się Węgry po chwili ciszy

-no taka bajka dla małych dzieci. - odezwał się Austria. Już wiedziałem, co będzie dalej.

-NIE JESTEM MAŁY!  - lichtenstein się zdenerwował

-skoro to oglądasz, to chyba jesteś... - kontynuował Węgry jeszcze bardziej denerwując lichtenstein'a

-już daj spokój, on jest dzieckiem. Ty w jego wieku codziennie o 20 z radością czekałeś na odcinek Teletubisiów- odezwał się Polen.

Lichtenstein zaczął się śmiać jak nigdy dotąd.

-co cię tak bawi? - zażenowany Węgry podszedł do Lichtenstein'a. Ten nadal nie mógł przestać się śmiać.

-nie słuchaj go, on ma nie po kolei w głowie -podszedł austria do Węgra, w swojej wypowiedzi opisując swojego młodszego brata, Lichtenstein'a

Spojrzałem na telewizor stojący na szafce RTV przed kanapą. Nieduży, czarny, nieznanej mi marki. Poczułem zmęczenie.

-to może coś przyrodniczego? - zaproponował Węgry

-tak, będę fascynował się pająkiem zjadającym muszkę. Bardzo interesujące - odpowiedział ironicznie Polen.

-to co w takim razie proponujesz? To twoje urodziny, wymyśl coś - odpowiedział Węgry z naciskiem na słowo "twoje"

nieznajomy ° gerpolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz