Pov. Lichtenstein
Siedząc w sobotę u mojego najlepszego przyjaciela, luksemburg'a, układałem z nim niezbyt wysoką, bliżej nieokreśloną wierzę z klocków LEGO, aż nagle telefon luksemburg'a wydał z siebie dźwięk oznaczający powiadomienie.
Luksemburg przerwał zabawę i podniósł znajdujący się obok telefon, a następnie go włączył.
-i jak? Przyszła paczka? - spytałem się
Gdy Luksemburg odblokował hasło jego wyraz twarzy zmienił się na zrezygnowany.
-a sam sprawdź. - podał mi swój telefon
Na wyświetlaczu ujrzałem tylko głupiego SMS-a o treści "NIE ZWLEKAJ! PRZEZ TEGO SMS-A WYGRAŁEŚ MERCEDESA!". Łatwo można było się domyślić, że to oszustwo. W szkole ostrzegali nauczyciele, by w takie coś nie klikać, nigdy. Podałem mu telefon i wróciłem do budowania wieży z LEGO.
-tu wstaw drzwi - podał mi klocek. Przyczepiłem go w miejscu planowanych drzwi i zacząłem dalej budować dach. Po dziesięciu minutach, gdy "wieża" była już gotowa, znów przyszedł SMS. Do Luksemburg'a.
-sprawdzę - Luksemburg odblokował telefon - masz - podał mi po przeczytaniu
Na wyświetlaczu była informacja o odbiorze paczki w najbliższym paczkomacie. Jeszcze tylko spojrzałem, czy wszystko się zgadza - np. czy zamiast InPost nie jest napisane impost. Wiadomości te są zazwyczaj wysyłane przez automat, więc nie ma miejsc na pomyłki. A jak taka będzie, to oznacza, że jest to nic innego jak oszustwo. Wszystko się zgadzało.
-Tak, to jest to! - krzyknąłem - na pewno mu się spodoba! Może nawet zacznie mnie lubić...
-od niego nie oczekuj wiele - odpowiedział Luksemburg - jest inny... A przynajmniej wydaje się taki...
-jeszcze raz dzięki za to, że zgodziłeś się zapłacić za część - podziękowałem koledze
-cóż, mam dużo pieniędzy... No dobra, może nie ja, bo rodzice ledwo 20zł mi dadzą, ale wiesz, o co chodzi. Z resztą od tego są przyjaciele. pomagają sobie.
-tak! A teraz chodź do paczkomatu! - krzyknąłem wstając
-co tam się dzieje? Moglibyście nie krzyczeć? Luksemburg, nie mieszkamy w buszu. powinieneś wiedzieć, jak się zachować - odezwał się głos z innego pomieszczenia.
-tak, mamo - odpowiedział Luksemburg przewracając oczami.
***
Pov. Polska-skąd masz ten tort? Mówiłem, żadnych urodzin! - zirytowany odezwałem się do Węgra.
-oj daj spokój. nie będziemy sami.
-co?!? Jak to? Nie zapraszałem nikogo
-ale ja już tak - uśmiechnął się. Znów coś wymyślił...
-kogo?
-niespodzianka.
-wiesz, że nie lubię niespodzianek.
-to nie moja wina. Z resztą poza nami będą tylko trzy osoby.
-masz na myśli Czechy, Słowację, Rosję?
-otóż nie - znów się uśmiechnął - niestety Rosja nie może przyjechać, a Czech i Słowak bardzo przepraszając wysłali wczoraj SMS, że nie mogą się pojawić z pewnego ważnego powodu. Mam od nich przekazać ci życzenia. Wręczą prezent jak będą mogli przyjść.
-ta... No to ciekawe, kogo zaprosiłeś. Zapewne swoich wyimaginowanych znajomych - zaśmiałem się - idę na górę
Zrezygnowany wszedłem na górę po schodach do swojego pokoju. Co by tu zrobić... Nie wiem, może dokończę rysunek kota. Tak, dobry pomysł. Wziąłem ołówek i szkicownik, a następnie usiadłem na łóżku. Niestety te moje "urodziny" są dziś...
***
Pov. Niemcy-która godzina? - spytał się Austria siedząc przed telewizorem w salonie.
-11.13 leniu - odpowiedziałem
-dlaczego "leniu"?
-bo masz dosłownie przed oczami działający zegar, a tobie nie chce się spojrzeć na niego.
-już daj spokój - odpowiedział - ten zegar został tam umieszczony tydzień temu, mam prawo zapomnieć o jego istnieniu. Poza tym ten zegar spóźnia się o pięć sekund.
-wow, to dużo. Nie jesteśmy w stanie odczytać prawidłowej godziny przez to - odpowiedziałem ironicznie - a tak w ogóle gdzie jest Lichtenstein?
-nie wiem. Pewnie u tego... Jak mu tam... Lukambug'a...
-jakiego lukaburg'a???
-ten jego kolega...
-to Luksemburg.
-dobra, wiesz, o co chodzi. Za ile przyjdzie?
-nie wiem. Zadzwoń do niego.
-ale przecież on nie ma telefonu - odpowiedział Austria
-a, no tak...
Minęło pół godziny i usłyszałem otwarcie drzwi.do domu wszedł lichtenstein z jakąś ładnie zapakowaną paczką.
-co tam masz? - spytał się Austria
-nic, co by cię obchodziło - odpowiedział młodszy
-nie pyskuj starszym - Austria się uśmiechnął
-dobra, nie dręcz go. Daj mu wreszcie żyć - skierowałem swoją wypowiedź w stronę Austrii.
Gdy uzgodniliśmy wszystko z ojcem, wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się w stronę posesji naszych sąsiadów. Po parunastu sekundach byliśmy na miejscu. Otworzyliśmy furtkę i ostrożnie zapukaliśmy do drzwi. Otworzył nam Polen. Wyglądał na zaskoczonego.
***
Czy ktoś domyśla się, co da Polsce Lichtenstein?
CZYTASZ
nieznajomy ° gerpol
FanfictionOpowiadanie opowiadające o dwójce nieznajomych. Niemcy przeprowadza się do nowego domu, który kryje w sobie ciekawą historię. Jednym z jego sąsiadów jest Polska - samotny kraj niemający wielu przyjaciół. Jak potoczą się ich losy? Okładka oczywiście...