Zamiast pokręcić się trochę po okolicy, jak to miał w zwyczaju, skierował się od razu do domu. Był rozkojarzony, rozbity i dziwnie poddenerwowany. Od momentu, kiedy pierwszy raz usiadł za kółkiem uważał się za dobrego kierowcę, ale musiał przyznać z bólem serca, że dzisiaj jeździł jak skończona łajza. Jeszcze mu się nie zdarzyło przejechać na czerwonym świetle, nie ustąpić pierwszeństwa, czy o mały włos wkomponować przechodnia w maskę samochodu.
Dopiero kiedy zaparkował wóz w garażu, poczuł się odrobinę spokojniejszy. Gdy tylko przekroczył próg domu i zrzucił buty, do jego nozdrzy dotarła wyśmienita woń przygotowanego posiłku. Bez większych ceregieli wrzucił plecak na półpiętro i skierował swoje kroki do kuchni. Z żalem zauważył, że Anetka zdążyła się już ubrać, ojciec natomiast wyglądał tak, jakby od siódmej rano ani razu nie odkleił się od krzesła.
Przepraszam za wścibstwo - skrzywił się brzydko ojciec, patrząc wymownie na zegarek - ale czy ty nie powinieneś być w tej chwili na pływalni?
- Powinienem - mruknął Krzyś, starając się wyglądać na jak najbardziej wyluzowanego. Odsunął krzesło i usiadł przy stole na przeciwko - Zważając jednak na dość ciekawe... okoliczności przyrody i scenę, której stałem się mimowolnym świadkiem, wolałem sobie dzisiaj darować publiczne rozbieranie się.
- Możesz trochę jaśniej, synu? - ojciec oderwał oczy od laptopa i przyjrzał mu się uważnie.
- Mogę, a jakże - kiwnął głową i popatrzył z wdzięcznością na Anetkę, stawiającą przed nim talerz z obiadem - Widziałem dzisiaj nago moją koleżankę z klasy.
- Nie rozumiem - ojciec popatrzył na niego z ukosa - I to jest powód, żeby nie pływać? - Skrzywił się sceptycznie. Zamknął laptopa, odsunął go na bok i z równą wdzięcznością przyjął posiłek z rąk uśmiechniętej Anetki.
- To jest powód, żeby się nie rozbierać – wymruczał między jednym kęsem a drugim, uśmiechając się wymownie - Ona jest naprawdę niezła, tato. Mógłbym mieć potem problem z dopięciem spodni. Do teraz czuję, jak mnie wszystko uwiera - dokończył z rozbrajającą szczerością, poprawił się na krześle jakby potwierdzając prawdziwość swoich słów i włożył sobie kolejny kawałek pieczeni do ust - Wyśmienite! - wybełkotał niewyraźnie, uważając temat za wyczerpany i zamknięty.
Ojciec westchnął ciężko, ale nie prawił kazań i nie poruszał więcej kwestii opuszczenia zajęć. Najwidoczniej ugiął się pod siłą argumentu, który wyraźnie do niego przemawiał, bo w milczeniu dokończył obiad, podziękował, wziął laptopa pod pachę i poszedł do swojego gabinetu.
Zostali z Anetką sami. Usiadła na krześle blisko niego, wsparła brodę na dłoni i milczała, przypatrując mu się wnikliwie. Jadł niespiesznie, łapiąc międzyczasie jej powłóczyste, uwodzicielskie spojrzenia rzucane spod półprzymkniętych powiek i firanki czarnych, sztucznie przedłużanych rzęs. Uśmiechał się półgębkiem, nie przestając delektować się obiadem. Znał schemat jej zachowań już na tyle dobrze, żeby bez trudu przewidzieć, co za chwilę nastąpi. Nie zawiódł się.
- A propos twojej dzisiejszej... przygody i przypadłości z nią związanej... - poczuł jak jej ubrana w pończoszkę stopa dotyka delikatnie jego łydki, przesuwa się pewnie w górę, aby zakończyć wędrówkę na zapięciu jego spodni - Poradzisz sobie sam, czy mogę ci jakoś w tym pomóc?
- Możesz pomóc - zgodził się łaskawie Krzyś oblizując poplamione sosem opuszki palców. Podniósł szklankę z sokiem pomarańczowym w górę w taki sposób, jakby wznosił toast - Z jakiegoś powodu cię w końcu sponsoruję.
- Twój ojciec mnie sponsoruje - posłała mu ostrzegawcze spojrzenie i poczuł jak jej stopa napiera mocniej na jego krocze.
- Owszem - zgodził się posłusznie, zdejmując powoli jej stopę ze swojego krocza - Przy pomocy moich pieniędzy.
CZYTASZ
sznÓrek (zakończone)
RomanceOpowieść o grze pozorów i nieoczywistym splocie zdarzeń, gdzie nic nie jest takim, jakim się na pierwszy rzut oka wydaje. To historia o parze nastolatków, których los połączył wbrew wszelkim przeciwnościom, oraz na przekór ich własnej woli. On, kapr...