Obudził mnie wiatr. Zdziwiło mnie to, gdyż wydawało mi się, że zamykałam i okna, i drzwi. Usiadłam i zauważyłam postać w rogu pokoju. Był to Aether, albo mi się tylko wydawało. Coś wziął, a później uciekł. A ja naprawdę się już obudziłam.To był tylko kolejny z dziwnych snów. Ciągle pamiętałam, jak raz śniło mi się, jak uciekałam od niedźwiedzi i wilków, a następnie wpadłam w jakąś dziurę. Obudziłam się wtedy chwilę po tym jak wylądowałam w dziwnym miejscu. Tak czy siak, wygramoliłam się łóżka i pozbierałam po drodze leżące ubrania. Wrzuciłam je do prania, a siebie umyłam. Przypomniałam sobie o mojej obietnicy związanej z kotem lub psem. Na razie miałam do załatwienia krok pierwszy, czyli pracę. Ubrałam się i poszłam na przystanek. Ludzie, którzy tam już stali, próbowali ogrzać się, trzymając blisko siebie. Ja nie chciałam tego zrobić, więc stanęłam na uboczu. “Mój” autobus podjechał niecałe pół minuty później. Wkroczyłam do niego i stanęłam, zauważając, że miejsca są głównie zajęte. Wydawało mi się to trochę dziwne, ale zignorowałam to.
Praca minęła mi w miarę szybko. Musiałam pójść coś zjeść, bo wręcz umierałam z głodu. Znalazłam jakąś knajpkę i zjadłam tam tanią sałatkę z kurczakiem. Zapłaciłam za jedzenie i skierowałam się do jedynego schroniska w okolicy. Podjechałam autobusami, niestety, musiałam się przesiąść, a jak wkroczyłam i opowiedziałam o moich życzeniach, zostałam zaprowadzona do wielkiej sali wypełnionej kratami pełnych futrzaków. Większość podbiegła na mój widok, by zaoferować się z jak najlepszej strony, ale ja byłam zainteresowana innym pyszczkiem. Kot, na którego miałam chęć, miał białą sierść, z elementami szarej. Wyglądał majestatycznie. Podeszłam do niego, a on mnie polizał. Wolontariuszka powiedziała jedynie, że Endora, jak się ten kot nazywał, była właściwie starszą już kotką, która zwiedziła cały świat. Zaciekawiło mnie to, więc się na nią zdecydowałam. Wolontariuszka spisała moje dane, dała adres do weterynarza i książeczkę szczepień. Wzięłam kotkę na ręce. Nie wierzgała, była spokojna. Poszłam do najbliższego weterynarza, który zbadał Endorę. Dostałam tam również transporter, który wydawał się idealny dla kotki. Od razu do niego weszła i zaczęła się łasić. Położyła się, więc mogłam ją lepiej zabrać. Była trochę ciężka, miałam problemy z jej utrzymaniem, ale dałam radę. Poszłyśmy na przystanek. Czekałyśmy niecałe pół godziny, by wreszcie przyjechał. Wsiadłyśmy, a transporter przyciągnął dużą uwagę innych pasażerów. Dzieci przyglądały się Endorze z wielkim zainteresowaniem, zapewne chcąc ją pogłaskać. Sama kotka miała ochotę na spacer po autobusie, ale nie pozwoliłam jej na to. Dojechałyśmy w jednym kawałku na osiedle, a stamtąd już łatwo znalazłyśmy się w moim mieszkaniu.
Wypuściłam Endorę z transportera, a ona pognała do pokoju Aethera. Wskoczyła na jego łóżko, a potem zasnęła. Najwidoczniej spodobał jej się ten pokój. Zważywszy, że Aether nie mieszka już ze mną, pozwoliłam, by tam została. Postanowiłam nalać wody do miseczki w kuchni i zostawić na razie w pokoju mojego eks-brata transporter. Jutro mogę pójść do sklepu po prawowite legowisko i miski dla Endory. Usłyszałam mój dzwonek do telefonu. Wzięłam do ręki urządzenie. Okazało się, że dzwonił Tartaglia. Odebrałam:
— Halo?
— Hey, girlie! Jak się dziś czujesz? Masz ochotę na spacer po galerii handlowej?
— Po galerii handlowej? Dobrze słyszę?
— Tak!
— Ty stawiasz?
— Innej możliwości nie ma! To co? — powiedział takim miłym, przyjaznym głosem.
— Kiedy?
— Teraz? — powiedział nazwę galerii handlowej blisko centrum miasta.
— Za pół godziny będę, do zobaczenia.
CZYTASZ
The blood from the mist [Genshin Impact Vampire Au]
FanfictionLumine nienawidzi wampirów. Zawsze jest bardzo ostrożna przy kontaktach z ludźmi, chociaż nigdy nie została Łowcą. Nie można, niestety, powiedzieć tego o Aetherze, jej bracie. Chłopak od zawsze próbował być miły dla wszystkich, co niestety niektórzy...