[XIV] Pierwsza akcja!

52 4 1
                                    

Obudziłam się rano. Przez sen najprawdopodobniej pobiłam poduszkę, bo miała wiele wgnieceń.

Wstałam z łóżka. Tego dnia minął miesiąc od dołączenia do Łowców. Święta minęły szybko, aż niezauważalnie. Musiałam spędzić ten czas w siedzibie, ale nie było aż tak źle. Akurat wampiry zdecydowali się na nie atakowanie niewinnych. Sylwestra również spędziłam w pracy, Paimon i Dain jakby sobie zapomnieli o mnie. Sprzątałam wtedy sprzęty, głównie samochody, a koło północy zasnęłam na kanapie w sali rekreacyjnej. Kaeya obudził mnie na drugi dzień, bo nie wysłałam potwierdzenia do Jean, że zrobiłam wyznaczone zadanie. Kobieta spędzała ten czas ze znajomymi, więc nie chciałam jej przeszkadzać w zabawie.

Wzięłam do ręki telefon, na którym wyświetlił się komunikat z Messengera. Weszłam w komunikator. Moim oczom ukazała się nowa grupa, utworzona przez Paimon. Nazwana została przez nią jako besties. Poza nią był tam również Dainsleif. Przetarłam oczy. Grupa ciągle widniała. Powstała poprzedniego dnia. Paimon już chciała zwoływać walne zgromadzenie przyjaciół. "Sorry Paimon, ale nie mogę dzisiaj" odpisałam, przypominając sobie o trudach dnia codziennego.

Dziewczyna nie odpisała mi, ale ja wstałam i poszłam się umyć. Przejrzałam się w lustrze. Wyglądałam okropnie. Nałożyłam lekki makijaż i poszłam do pracy. Moim zadaniem na dziś było sprzątanie holu. Wzięłam mopa i zaczęłam szorować. Podłoga była cała w błocie, śniegu i piasku. Eh... Do pomieszczenia co jakiś czas przychodzili ludzie, potrzebujący pomocy albo Łowcy. Sprzątałam cały bałagan, który pozostawili. Czemu nie mogę robić coś super, jak na przykład Kaeya?

Na lunch poszłam razem z Amber. Dziewczyna zaprowadziła mnie do najbliższej taniej restauracji, gdzie zapłaciła za moje jedzenie. Podziękowałam grzecznie, a ona powiedziała, że skoro jestem taka miła, powinnam dostawać darmowe rzeczy od tak. Zjadłam bardzo dużo, bo byłam głodna. Nie zjadłam śniadania. Gdy wróciliśmy, zauważyłam Jean, która stała w holu. Kobieta chodziła w tą i z powrotem, czekając na kogoś.

— Lumine, Amber, jesteście.

— Co się stało, pani Jean? — zapytała Amber.

— Jesteście naszą ostatnią nadzieją. Kaeya, Eula i wiele innych naszych zasłużonych Łowców jeszcze nie wrócili z lunchu. Wampiry zaatakowały — Ucieszyłam się, że wreszcie będę mogła robić coś innego, niż głupie sprzątanie! — Musicie uratować niewinnych. Wyślę wam współrzędnie na GPS'a w waszych smartwatchach.

— Dobrze — odpowiedziałam, ciesząc się. Wyszłyśmy z siedziby i Amber sprawdziła, gdzie mamy iść. To nie było tak daleko. Poszłyśmy do garażu, gdzie wzięłyśmy jeden z pojazdów. Ja usiadłam na miejscu pasażera. Amber odpaliła auto. Pojechaliśmy na miejsce wypadku.

Miejsce to nie wyglądało groźnie, jak mogłoby się wydawać. Ot, zwykła ulica, ławka i chodnik. Już myślałam, że to fałszywe wezwanie, gdy zauważyłam cień postaci w zaułku. Wyszłam cicho z pojazdu, a Amber za mną. Wyciągnęłam pistolet. Amber miała do dyspozycji specjalną bransoletkę, która wybuchała ogniem. Podchodziłyśmy cicho, by nie spłoszyć sprawcy. Byłyśmy już na tyle blisko, iż zauważyłyśmy, co tak właściwie się stało. Wampir ukradł starszej kobiecie torebkę, a później próbował wyssać jej krew.

— Stój! — krzyknęła profesjonalnie Amber. Wampir jej nie posłuchał. — Jak pan nie zostawi niewinnej, pożałuje pan później tego!

— A więc Łowcy już się zainteresowali — powiedział wampir, odsuwając się od staruszki. Ona mrucząc coś pod nosem, poszła w swoją stronę. Wyciągnął nóż. Ja wycelowałam pistoletem w przeciwnika. — Tak się bawimy, co?

Zaczął biec w naszą stronę z nożem, który trzymał w prawej ręce. Zaatakował Amber. Dziewczyna obroniła się, wystrzeliwując z ręki płonące języki. Wampir odskoczył, ale nie przestał atakować. Ciął ramię Łowczyni, a ja strzelałam w niego. Brunetka złapała się za uszkodzoną kończynę, która zaczęła niemiło krwawić.

— Idę do auta, dasz radę! — powiedziała, idąc w tamtym kierunku.

Strzelałam na chybił trafił, a on podchodził bliżej. Był tak blisko, że bez problemów mógłby mi coś zrobić. Wytrącił pistolet z mojej ręki. Czułam jego ohydny oddech na moim ciele. Kopnęłam go, a on przeleciał na drugą stronę. Szybko jednak znalazł się ponownie obok mnie. Wystraszyłam się. Co teraz?

Amber znała odpowiedź. Wezwała posiłki. Kaeya i Eula przyszli niedługo potem. Zobaczyli mnie, która nadal walczyła. Chociaż próbowała. Amber została opatrzona. Wróciliśmy do siedziby, gdy wampir był już unieszkodliwiony. Zostałam wezwana do Jean. Poszłam do niej, czując wielki stres. Otworzyła mi, gdy zapukałam.

— Chciała coś pani ode mnie? — zapytałam. Usiadłam na krzesła naprzeciwko fotela Jean.

— Tak, Lumine. Chciałabym cię poinformować o mojej decyzji związanej z awansowaniem ciebie na Wyższego Łowcę. Proszę przemyśleć, czy decydujesz się na przyjęcie lepszego stanowiska.

— Oczywiście, że się zgadzam! — ucieszyłam się. Uścisnęłyśmy swoje dłonie.

— Możesz już iść, Lumine — wyszłam z gabinetu.

Wracałam do domu bardzo ucieszona. Awans! Zdecydowałam się na zamówienie fast fooda z tej okazji. Po obfitej kolacji, czy obiedzie siedziałam w salonie, a obok mnie leżała Endora. Oglądałam telewizję, gdy usłyszałam, że ktoś próbuje się dostać do mojego domu. Wyjęłam z mojej torby, która leżała na stole, pistolet. Ostrożnie podeszłam do drzwi prowadzących do salonu. W przedpokoju zobaczyłam znaną mi osobę. Aether.

— Aether?

— Jesteś w domu, Lumine? Myślałem, że jeszcze jesteś w pracy.

— No cóż... — Mój brat był sam. Bez towarzysza w postaci Xiao wyglądał na bezbronnego. — Co chcesz? Wydawało mi się, że nie chcesz mnie znać.

— Przyszedłem tylko po jedną rzecz.

— Nic nie przestawiałam w— Endora przerwała mi w połowie zdania, wystrzeliwując jak torpeda pod nogi Aethera. Zachowywała się w stosunku do niego podobnie, gdy przyprowadzałam Tego Głupiego Rudego do mieszkania.

— Jak się wabi? — zapytał, schylając się, by pogłaskać kotkę. Ona nie była tym zadowolona. Przesuwała łebkiem tak, żeby nie miał możliwość na to.

— Endora — odpowiedziałam. — Ale chyba cię nie lubi. Tak czy siak, możesz zabrać co tam chcesz. — blondyn wszedł do swojego starego pokoju. Nie obserwowałam go, więc poszłam do salonu. Endora pilnowała wiernie mojego brata. Usłyszałam, gdy wyszedł. Następnie poszłam spać.

The blood from the mist [Genshin Impact Vampire Au]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz