Rozdział 7 (do edycji!)

48 11 12
                                    

Piosenka wyżej jest do jednej części rozdziału!

❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️

Carl

Przechodziliśmy przez tak doskonale znane mi ulice mojego miasteczka. Kris chodził w za dużej na niego piżamie, uznając że nie ma ochoty się przebierać na krótki spacer. Długie spodenki piżamy prawie dotykały ziemi za każdym jego krokiem, koszulka zwisała na nim, ukazując widoczny obojczyk i kryjące się na nim delikatne piegi.

Jego szczęka była wyraźna, małe uszy zmęczone od noszenia wiecznie okularów i kolczyka, który najczęściej krył się za puklem rudych włosów. Jego włosy przypominały płomienie, roztrzepany ogień który lizał jego twarz, podkreślając każdy atut, opadając na jego lewe oko w "Emo grzywce".

O mój Boże, a jego oczy... Tak ślicznych, zielonych oczu jeszcze nigdy w życiu nie widziałem. Widać w nich było naprawdę wszystko, czytać można było jego myśli. Kiedy się cieszył, byłem pewien że w tych zielonych tęczówkach widzę gwiazdy, a kiedy siedział przerażony, wtulając się we mnie jakby życie miało od tego zależeć, jego źrenice się zmniejszały, ukrywając za rudymi rzęsami.

Od kiedy Krisowi zepsuły się okulary, mrużył oczy kiedy chciał tylko coś bardziej wyraźnie zobaczyć i przeklinał pod nosem kiedy ledwo cokolwiek mu to dawało. Marszczył przy tym w śmieszny sposób cienkie brwi i piegowaty nos.

Cała jego buzia była upstrzona delikatnymi piegami, które w tej chwili widoczne były jeszcze mocniej w świetle każdej latarni, a tym bardziej takiej która posiadała cieplejsze światło. W ciepłym świetle wydawać by się mogło, że piegi na twarzy rudzielca tańczą, nie potrafiąc odnaleźć swojego miejsca, może między pieprzykami, a może między pryszczami.

- Wciąż uważam, że nie masz racji - rozbrzmiał w moich uszach głos Krisa, przechodzący przez mutację i co jakiś czas zmieniający się na bardzo niski, czasem na bardzo wysoki - Alexander Hamilton i John Laurens byliby razem, gdyby byli w naszych czasach. Pewnie nawet bardziej otwarcie.

- Dalej stoję przy tym, że Alex byłby oficjalnie z Elizą, ale oboje by wiedzieli że on czuje też coś do Laurensa - uśmiechnąłem się ciepło do chłopaka, który pokręcił głową przecząco.

"Jestem pewna, że Laurens, Eliza Schuyler i HamHam byliby w trójkącie" wymigała Diane, patrząc na mnie co jakiś czas z uniesioną brwią.

- Może być, że byliby w trójkącie - przyznałem rację nastolatce - Ale musimy się zgodzić w tym, że w każdym ze scenariuszy Alex nie jest z Angelicą.

- To akurat racja - przyznał Kris, zakładając ramiona na piersi, ocierając dłońmi zmarznięte ręce. Zdejmowałem już swoją bluzę, aby dać ją chłopakowi, jednak wyprzedziła mnie w tym...

Diane...

Spojrzałem na czerwonowłosą w zmieszaniu, zjeżdżając co jakiś czas wzrokiem na chłopaka, który muszę przyznać że mi się spodobał. Bardzo spodobał.

Co ona kombinuje?

Niższy ode mnie chłopak spojrzał na dziewczynę w oczarowaniu. Złapał za kołnierz bluzy, bardziej się zatapiając w jej cieple.

"Było mu zimno" wyjaśniła Diane, patrząc na mnie z tak znajomą mi troską "A ty masz cienką bluzę".

Na twarz nastolatki po chwili jednak wlazł uśmiech oznajmiający, że trzyma za mnie kciuki.

"Wiem, że go lubisz" pokazywała dalej, zdając sobie sprawę że Kris nie rozumie jej migów "Zobaczysz, szybciej go do łóżka zaciągniesz niż ja byłabym w stanie, nawet dając mu swoją bluzę"

PLAN SUN ~ żabonkids cz. 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz