Rozdział 4 (do edycji!)

56 11 10
                                    

Kris

Poszliśmy całą szóstką na plac zabaw, gdzie najczęściej siedzieli Carl i Diane kiedy się spotykali. Wendy szła tuż obok mnie, widocznie zamyślona i trochę zagubiona we własnych myślach, Molly podskakiwała koło Carla, opowiadając mu podróży, Carl szedł po mojej drugiej stronie, co jakiś czas przytakując małolacie i patrząc na mnie, a Lily szła z Diane w parze, ucząc się migowego w swoim tempie od czerwonowłosej.

- A ty Kris? - zapytał Carl, chowając dłonie w swoich kieszeniach, nieudolnie starając się udać, że wcale od ostatnich 15 minut nie przygotowywał się do tego pytania. To było całkiem komicznie urocze, widzieć jak na mnie spogląda i odwraca szybko wzrok z uśmiechem, zastanawiając się kiedy może zadać odpowiednie pytanie na temat tego co mówi Molly  - Co sądzisz o żabach i biedronkach?

- Kocham żaby - odpowiedziałem, starając się powstrzymać od śmiechu. Padło tyle tematów od mojej młodszej siostry w tym czasie, ale tak, pytanie co sądzę o żabach i biedronkach jest zdecydowanie ważniejsze - Jak byłem mały, miałem taką pluszową żabę. Teraz ma ją Molly.

- Była też biedronka! - kontynuowała swój temat małolata - Taka duża, puchata, ale żaba ma w sobie kieszeń na skarby, gdzie tata Nick czasem chowa nam cukierki.

- A to nie jest też tak, że na nazwisko macie biedronka po francusku? - zapytał Carl, zwracając się bardziej do mnie niż do czarnowłosej.

- Legenda tak głosi - odpowiedziałem, puszczając pół uśmiech w stronę blondyna - Znasz francuski? Czy po prostu znasz to jedno słowo?

- Znam podstawy - wyjaśnił chłopak, a w jego ciemnych oczach rozbłysła ekscytacja - Potrafię kilka nazw zwierząt na przykład i w nich jest właśnie biedronka.

- To jak po francusku jest żyrafa? - powiedziała w końcu Wendy, która od początku naszego spaceru nie odezwała się słowem, niezręcznie idąc u mojego boku.

- Girafe - odpowiedział z łatwością chłopak, wprowadzając nas na mały plac zabaw. Była na nim zjeżdżalnia i huśtawka, a nawet mała piaskownica, więc uwzględniono najważniejsze rzeczy na placach zabaw.

Diane zatrzymała się przed nami, szeroko się uśmiechnęła i spojrzała na Carla, któremu pokazała kilka znaków dłońmi. Nastolatek chwilę patrzył na jej migi.

- Diane się pyta czy chcecie zagrać w chowanego zaklepanego - wyjaśnił chłopak, rozglądając się po nas wszystkich. Czerwonowłosa spojrzała na Molly, której zdaniem najwyraźniej najbardziej się w tej chwili przejmowała, patrząc na dobór zabawy.

- Tak! - pisnęła radośnie Molly, rozglądając się uważnie po małym placyku i kilku drzewach, które robiły za las czy coś w tym stylu - Mogę pierwsza liczyć?

Diane pokiwała głową i poprowadziła dziewczynkę do najbliższego drzewa, aby tam mogła zacząć liczyć. Spojrzałem na Carla, Wendy i Lily. Wszyscy razem na skinięcie głowy najstarszej z nas uciekliśmy na wszystkie strony świata, znajdując sobie  kryjówkę.

Moja kryjówka była za konstrukcją zjeżdżalni, było to dość blisko aby zaklepać się i dość daleko, aby Molly mnie nie zauważyła.

- Dziesięć! Gotowi czy nie, szukam! - krzyknęła małolata, odchodząc od drzewa przy którym liczyła. Usłyszałem szybkie kroki w moją stronę, a po chwili czyjeś ciepłe ramię zbliżyło się do mojego. Spojrzałem na właściciela ręki.

- Csii, zaraz stąd pójdę - zapewnił mnie Carl, którego uśmiech w tej chwili sięgał od ucha do ucha. Zignorowałem to i bardziej skupiłem się na wygranej gry, niż na fakcie że chłopak jest naprawdę bardzo blisko mnie, aby zmieścić się za zjeżdżalnią niezauważonym.

PLAN SUN ~ żabonkids cz. 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz