Rozdział 13 (do edycji!)

48 10 6
                                    

Wendy

- Dobra, nasz plan zwie się plan Uciec do Hongkong Od Herkulesa - zaczęłam mówić, rozkładając na stole ogromny kawałek papieru, którego jakieś dwa tygodnie temu używaliśmy do planu SUN - W skrócie UHOH.

- Przyznaj, ten Hongkong dałaś tylko po to, aby wyszło w skrócie "Uh oh", a nie "UOH" - zaśmiał się Kris, podając mi kilka kolorowych markerów w dłoń.

- Nikt nie musi o tym wiedzieć - odpowiedziałam, otwierając czarny marker - Więc tutaj mamy Herkulesa - narysowałam kółko u góry kartki - A tu jestem ja - dorysowałam drugie kółko, a Kris brał się za rysowanie rogów Codiemu. Lily stała obok rudzielca i cicho mu podpowiadała.

- Dodaj jeszcze zęby - szeptała do niego - Albo zeza rozbieżnego.

- Pierwszy plan - kontynuowałam rysując kilka linii dzielących kartkę na trzy mniej więcej równe części - Brzmiał tak, abym udawała związek z Camilą, ale nie mam zielonego pojęcia co miałabym powiedzieć wtedy Codiemu.

- Proste. Wmówić mu, że wasz związek nie istnieje i nie istniał, a na dowód masz Camilę - wyjaśniła Lily, pomagając mi rysować na jednej części kartki mnie, Camilę i "szatana" Codiego. Ja i Camila byłyśmy w czerwonym serduszku, a Cody nad głową miał narysowane błyskawice i tornada, które miały oznaczać, że jest zły.

- Drugi plan to go pobić - tłumaczyłam dalej, przez co Kris dołączył do malowania po środkowej części kartki.

- Najprostszy plan - pochwaliła Lily.

- Okej straight mężczyzno - skomentował Kris, malując huragan dziejący się na środku kartki, który miał przypominać walkę - A jaki jest trzeci plan?

- Zostawić to w spokoju - odpowiedziałam ciszej, zamykając marker, którym malowałam, aby dobrać inny kolor - W końcu kiedyś bym się w nim zakochała, prawda? Może mi się tylko wydaje, że jest tak źle, a tak naprawdę nie jest?

Kris złapał mnie za dłoń, powstrzymując mnie od narysowania ostatniego planu. Spojrzałam w jego zielone oczy.

Oczy, które z jakiegoś powodu widziały we mnie coś przez co mu się podobałam.

Kris jest chyba jedyną osobą, której mogłam się spodobać z charakteru. Który widział mnie nie tylko jako po prostu ładną osobę, ale kogoś z kim dało się porozmawiać, kogoś z kim był w stanie przesiedzieć dłużej bez całowania się, bo chciał ze mną siedzieć.

Kris jest jedyną osobą, która zobaczyła we mnie coś więcej i to nie tylko zaakceptowała, a uznała za coś co mu pasuje i to lubi.

Kris to jedyna osoba, która...

Z którą mogłabym być bez strachu, że zrobi coś czego się będę bać czy czego bym pożałowała.

- To nie jest dobry plan - powiedział Kris, przyglądając mi się z troską. Czymś czego Cody na pewno nie odczuwał w moim kierunku.

Cody nigdy się o mnie szczerze nie martwił.

Cody nigdy ze mną nie rozmawiał o żyrafach jak dzwoniłam w środku nocy do niego.

Cody nigdy by mnie nie przytulił jeśli bym płakała przy nim.

Codiego nie mogłabym nazwać swoim najlepszym przyjacielem.

Cody nie jest Krisem.

Kris się o mnie troszczy.

Kris się o mnie martwi.

Krisowi się podobam.

Kris sprawia, że czuję się o niebo lepiej.

Kris jest przy mnie na dobre i na złe.

PLAN SUN ~ żabonkids cz. 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz