Wendy
- Dobra, nasz plan zwie się plan Uciec do Hongkong Od Herkulesa - zaczęłam mówić, rozkładając na stole ogromny kawałek papieru, którego jakieś dwa tygodnie temu używaliśmy do planu SUN - W skrócie UHOH.
- Przyznaj, ten Hongkong dałaś tylko po to, aby wyszło w skrócie "Uh oh", a nie "UOH" - zaśmiał się Kris, podając mi kilka kolorowych markerów w dłoń.
- Nikt nie musi o tym wiedzieć - odpowiedziałam, otwierając czarny marker - Więc tutaj mamy Herkulesa - narysowałam kółko u góry kartki - A tu jestem ja - dorysowałam drugie kółko, a Kris brał się za rysowanie rogów Codiemu. Lily stała obok rudzielca i cicho mu podpowiadała.
- Dodaj jeszcze zęby - szeptała do niego - Albo zeza rozbieżnego.
- Pierwszy plan - kontynuowałam rysując kilka linii dzielących kartkę na trzy mniej więcej równe części - Brzmiał tak, abym udawała związek z Camilą, ale nie mam zielonego pojęcia co miałabym powiedzieć wtedy Codiemu.
- Proste. Wmówić mu, że wasz związek nie istnieje i nie istniał, a na dowód masz Camilę - wyjaśniła Lily, pomagając mi rysować na jednej części kartki mnie, Camilę i "szatana" Codiego. Ja i Camila byłyśmy w czerwonym serduszku, a Cody nad głową miał narysowane błyskawice i tornada, które miały oznaczać, że jest zły.
- Drugi plan to go pobić - tłumaczyłam dalej, przez co Kris dołączył do malowania po środkowej części kartki.
- Najprostszy plan - pochwaliła Lily.
- Okej straight mężczyzno - skomentował Kris, malując huragan dziejący się na środku kartki, który miał przypominać walkę - A jaki jest trzeci plan?
- Zostawić to w spokoju - odpowiedziałam ciszej, zamykając marker, którym malowałam, aby dobrać inny kolor - W końcu kiedyś bym się w nim zakochała, prawda? Może mi się tylko wydaje, że jest tak źle, a tak naprawdę nie jest?
Kris złapał mnie za dłoń, powstrzymując mnie od narysowania ostatniego planu. Spojrzałam w jego zielone oczy.
Oczy, które z jakiegoś powodu widziały we mnie coś przez co mu się podobałam.
Kris jest chyba jedyną osobą, której mogłam się spodobać z charakteru. Który widział mnie nie tylko jako po prostu ładną osobę, ale kogoś z kim dało się porozmawiać, kogoś z kim był w stanie przesiedzieć dłużej bez całowania się, bo chciał ze mną siedzieć.
Kris jest jedyną osobą, która zobaczyła we mnie coś więcej i to nie tylko zaakceptowała, a uznała za coś co mu pasuje i to lubi.
Kris to jedyna osoba, która...
Z którą mogłabym być bez strachu, że zrobi coś czego się będę bać czy czego bym pożałowała.
- To nie jest dobry plan - powiedział Kris, przyglądając mi się z troską. Czymś czego Cody na pewno nie odczuwał w moim kierunku.
Cody nigdy się o mnie szczerze nie martwił.
Cody nigdy ze mną nie rozmawiał o żyrafach jak dzwoniłam w środku nocy do niego.
Cody nigdy by mnie nie przytulił jeśli bym płakała przy nim.
Codiego nie mogłabym nazwać swoim najlepszym przyjacielem.
Cody nie jest Krisem.
Kris się o mnie troszczy.
Kris się o mnie martwi.
Krisowi się podobam.
Kris sprawia, że czuję się o niebo lepiej.
Kris jest przy mnie na dobre i na złe.
CZYTASZ
PLAN SUN ~ żabonkids cz. 3
FanficTo już trzecią część z serii "nienawidzę twojego sklepu (ale nie koniecznie ciebie)"! w tej części poznamy bliżej historię dzieci naszych bohaterów...