Rozdział 22 (do edycji!)

56 11 24
                                    

Ryan

Przez te kilka lat zdążyłem popaść w małą rutynę. Komfortową, ale rutynę.

Nie, żeby mi to przeszkadzało. Praca w Żabce jest po prostu nudna momentami. Linda odeszła jakiś czas temu, aby pracować z mężem w "Stokrotce" i z tego co wiem, wychowywać z nim córkę.

Ja za to wracałem codziennie z tym samym pracownikiem Biedronki do domu, codziennie się przy nim budziłem, codziennie zasypiałem. Codziennie robiłem obiad, codziennie jadłem go z całą moją rodziną, słuchając wielu opowieści mojej córki i syna, aby potem razem z nimi pójść na spacer, obejrzeć film albo zagrać w coś. Zależy na co mieliśmy ochotę.

Ale dzisiaj było inaczej. Wróciłem z pracy z Nickiem, rozmawialiśmy o nieśmiertelności niektórych aktorów, kiedy razem staliśmy w kuchni, aż po naszym mieszkaniu rozległ się tupot trzech par stóp. Pierwsze co pomyślałem to oczywiście, że Kris i Molly zaprosili Wendy, ale tak bez Lily? Nie pasowało mi tu coś.

- Tato! - pisnęła radośnie córka, biegnąc w naszą stronę - Pamiętasz jak opowiadałam Ci o Carlu ze Smołdzina?

- Pamiętam, pamiętam - uśmiechnąłem się do czarnowłosej, skupiając na niej całą swoją uwagę. Jak mógłbym zapomnieć o synu jebanego manipulatora, który nie dawno wyszedł z więzienia?

- Przyjechał do nas! - krzyknęła radośnie, na co i ja, i Nick spojrzeliśmy na siebie. Do nas w sensie... Do Warszawy, prawda?

- Dzień dobry - przywitał się nieznajomy głos dziecka, którego ciemnego blondu czupryna wyjrzała do nas w drzwiach kuchni - Jestem Carl Neal-McDonelly - przedstawił się grzecznie nastolatek, podchodząc do nas bliżej. Tuż za nim szedł nasz syn z szerokim uśmiechem na twarzy.

Patrzyłem się na Carla, czując jak klatka piersiowa zaczyna mi się zaciskać. Nie ufałem dziecku. Nie temu dziecku. Cholera wie czego nauczył go Kendall, nie zdziwię się jeśli jest małą maszyną do krzywdzenia ludzi.

Nie pozwolę, aby kolejny McDonelly krzywdził moją rodzinę. Nie pozwolę, aby Krisowi stała się taka krzywda, nie pozwolę na to aby Carl go skrzywdził.

- Wiem kim jesteś - odpowiedziałem chłopcu, nie czując się ani trochę komfortowo w jego obecności - I nie chcę cię w tym domu. Twój ojciec wystarczająco skrzywdził moją rodzinę i nie pozwolę, aby kolejny McDonelly... Nie dam ci skrzywdzić moich dzieci.

- Ale tato-

- Tata ma rację Kris - dołączył do mnie Nick, stając u mojego boku - Kendall zrobił za dużo, nie znamy Carla, aby nie mieć pewności, że nie zrobi wam tego samego.

- Nie jestem jak mój ojciec - chciał zaprzeczyć blondyn, a jego dłoń została otoczona ręką Krisa. Dreszcz przerażenia przeszedł po moim ciele. Nie. Nie. Nie. Nie.

Kris, błagam cię, nie popełniaj naszych błędów.

- Carl jest inny! - stanęła w obronie chłopaka Molly - Carl nie skrzywdziłby Krisa! Nie zrobi tego co Kendall, nie zrobi tego co Nikodem, to nie jest ten sam człowiek! - krzyczała na nas małolata.

- Molly-

- Carl jest dla mnie bardzo ważny - bronił chłopaka Kris - Dlaczego nie możecie zostawić przeszłości i powiedzieć, że się cieszycie? Znalazłem kogoś! I tak! Chodzę z nim! Chodzę z McDonelly! Chodzę z Carlem Neal-McDonelly i będę, nie ważne czy tego chcecie czy nie!

- Kris- - Carl patrzył na Krisa w oniemieniu. Jego policzki przybrały delikatny różowy kolor. Patrzył na Krisa w taki... W ten jeden jedyny sposób, który zawsze się zapamiętuje. Ciemne oczy chłopaka skupiły się na mnie.

PLAN SUN ~ żabonkids cz. 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz