Rozdział 2 (do edycji!)

83 12 13
                                    

Kris

- Dzień dobry, czy możemy zająć państwu chwilę? - zapytałem ludzi w przedziale do którego od tak wparowałem z przyjaciółką. Wysoka blondynka z całych sił starała się utrzymać poważną minę.

- Chcemy porozmawiać z państwem o jedynym i prawdziwym stworzycielu, a raczej o stworzeniu, które zna już każdy z nas. Jaka jest państwa opinia na temat stworzenia jakim jest ship drarry? - zaczęła mówić Wendy, chowając swoje dłonie w tylnych kieszeniach swoich spodni z wysokim stanem.

Ludzie w przedziale dziwnie się na nas spojrzeli, a jedna ze starszych pań zaczęła mówić nam bardzo szczegółowy monolog dlaczego Draco Malfoy to był jej crush i ile to fanfików z nim czytała. Uznaliśmy to za odpowiedź, że nie akceptuje samego shipu i wyszliśmy z przedziału.

W następnym przedziale wybuchła kłótnia pomiędzy tymi, którzy akceptują ship, a go nie akceptują.

W trzecim rzucili w nas kanapką, która prawdopodobnie założyła swoją własną cywilizację i na całe szczęście zdążyliśmy zamknąć drzwi od przedziału zanim w nas trafiła i jeszcze wykorzystała nasze komórki do utworzenia życia myślącego do swojej cywilizacji.

W jednym z pustych przedziałów znaleźliśmy puszkę pełną szcztucznego śniegu. A jako, że jesteśmy debilami z podobną ilością punktów IQ, zaczęliśmy się psikać owym sztucznym śniegiem i uciekaliśmy po całym pustym przedziale, śmiejąc się na cały głos.

Po wszystkim wyszliśmy cali biali, a pusta puszka znalazła się w koszu. Dopiero wtedy wróciliśmy do naszego przedziału.

Kiedy tylko otworzyliśmy drzwi od przedziału, Molly spała z głową na kolanach Lily, która czytała jej na głos fanfika z telefonu. Wiem, że to fanfik, Lily nie czyta niczego innego.

- Wymaltretowaliście już wszystkich? - zapytała Lily, wyłączając telefon i odkładając go na mały stolik w przedziale - Kto się na was spuścił?

- Znaleźliśmy puszkę ze sztucznym śniegiem - wyjaśniłem z szerokim uśmiechem na twarzy, opadając na wolne siedzenie, obok mnie opadła Wendy.

- Co nie zmienia mojego pytania, bo to nie wygląda na sztuczny śnieg.

- Dobra, głodnemu chleb na myśli - zaśmiała się radośnie Wendy, patrząc za okno kiedy pociąg zatrzymał się na stacji Gdańsk Wrzeszcz - Dlaczego Gdańsk Wrzeszczy?

- Abyśmy też wrzeszczeli - odpowiedziałem, spoglądając na śliczną blondynkę siedzącą obok mnie. Jej zielone oczy tryskały radością, blond włosy zakręcały się w delikatne loki, dodając jej uroku anioła. Wendy była, jest i będzie najśliczniejszą dziewczyną jaką w życiu widziałem. Zawsze wypełniała pokój radością, gdzie tylko weszła zawsze było jakoś lżej.

Wendy jest kimś w kim można powiedzieć, że bardzo łatwo się zakochać. Można nawet powiedzieć, że trudniej jest się w niej odkochać niż zakochać.

Można też powiedzieć, że jest po prostu śliczna i bardzo łatwo się z nią dogadać.

- Ej Kris? - zapytała Wendy, skupiając na mnie swoje piękne zielone oczy - Daj rękę, zrobię Ci tatuaże cienkopisami.

- Jeśli masz narysować penisa to przynajmniej niech będzie ładny - powiedziałem przez śmiech, podając dziewczynie swoją rękę. Wendy podwinęła rękaw mojej bluzy, a jej delikatne palce przejechały po mojej skórze, sprawiając że przeszły mnie ciarki, a moje serce zabiło mocniej.

Przez następne dwie godziny blondynka rysowała po mojej ręce tysiące kształtów, postaci i gdzie się dało, chowała miniaturowe chuje. Wykorzystywała wszystkie kolory cienkopisów jakie posiadała.

PLAN SUN ~ żabonkids cz. 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz