Rozdział 12(do edycji!)

52 10 10
                                    

Kris

- Martwię się o Wendy - przyznałem, zaciskając dłoń na rękawie swojej bluzy - Coraz mniej się odzywa, unika mnie.

- Na pewno cię nie unika - odpowiedział Carl z głośnika telefonu - Rozmawiałeś z nią? Może przez szkołę ma teraz dużo na głowie. Za rok ma maturę, nie? Pewnie czeka ją dużo przygotowań.

- Może masz rację - przyznałem, chowając dłoń w kieszeni kurtki. Plecak na moich plecach wżynał się ciężarem w moje barki - Powinienem z nią porozmawiać. Ale nie ważne jak się staram z nią spotkać czy do niej napisać czy dzwonić to jest zajęta.

- Lily nie chodzi z nią do liceum?

- Chodzi.

- Może poproś Lily, aby pogadała z Wendy w szkole, abyście mogli porozmawiać - zaproponował Carl, a w jego otoczeniu słyszałem śpiew ptaków.

- Carl jesteś genialny! - uśmiechnąłem się szeroko, chwaląc przyjaciela oddalonego ode mnie o setki kilometrów - No przecież, to tak proste!

- Do usług - zaśmiał się blondyn po drugiej stronie słuchawki.

- Dobra, koniec o mnie i moich problemach. Co u was? Co u ciebie? Co u Diane? - zapytałem, spoglądając przez ramię na swoją szkołę podstawówkę, aby pokazać jej z obrzydzeniem język.

- Jak to codziennie. Szkoła, spotykamy się po szkole, wracamy do domów, czekam na rodziców i zasypiam na kanapie, a potem bum! Budzę się w łóżku - wyjaśnił Carl, a z tonu jego głosu mogłem wyczuć, że w tej chwili się uśmiecha.

- Ah ta magia zasypiania gdzieś indziej i budzenia się w łóżku - zachichotałem, chowając usta za dłonią - Powiedz mi o czym w tej chwili myślisz.

- W tej chwili? - zapytał zdezorientowany, chwilę się zastanawiając nad odpowiedzią - Myślę czy każdy anioł ma taki chichot jak Twój czy to twoja oryginalna cecha.

- Jasne, bo uwierzę że o tym myślisz - parsknąłem śmiechem, zbliżając się coraz bardziej do domu - Ale szczerze, o czym myślisz?

- Hmm.. - mruknął Carl, w trochę głębszym zamyśleniu niż przedtem - Myślę nad tym czy chmura wygląda bardziej jak dinozaur czy pomidor.

- Ale z ciebie kłamczuch - zaśmiałem się, szczerząc jak głupi od ucha do ucha przez głupie odpowiedzi przyjaciela - O czym serio serio myślisz?

- No dobra, dobra, rozgryzłeś mnie. Myślę o tym co może się dziać z Wendy - przyznał w bardziej poważnym tonie - Skoro się tym martwisz, pewnie nie zachowuje się tak na codzień.

- Właśnie nie, ale od kiedy wróciliśmy jest strasznie cicha - mruknąłem w odpowiedzi - I to mnie martwi. Bo to ten typ osoby co zadzwoni do ciebie o trzeciej nad ranem jak znajdzie ciekawostkę o żyrafach albo wyskoczy znikąd śpiewając piosenki z Hamiltona, nawet jeśli spała ledwo trzy godziny.

- Ustal dzisiaj z nią spotkanie, bo tak zaczniesz wymyślać scenariusze, które nigdy się nie wydarzyły - zaradził Carl - Dobra, bo widzę już Diane. Później zadzwonię Krissy.

- Baw się dobrze RickRoll.

- I tobie powodzenia kaszotto.

- Dziękuję Croissancie.

- Połamania nóg Krówko.

- Wzajemnie cukrze - zaśmiałem się, rozłączając się w końcu z rozmowy i patrząc na ekran z pięknym napisem "Carl Croissant 🥐💞" i dopiskiem na dole "czas trwanja połączenia: 30:07". Uśmiechnąłem się sam do siebie i zacząłem szukać innego numeru.

PLAN SUN ~ żabonkids cz. 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz