Rozdział 8 (do edycji!)

50 11 4
                                    

Wendy

Około godziny czwartej nad ranem, Kris przyszedł rozchichotany do pokoju. Słyszałam jeszcze ciche pożegnania, aż w końcu drzwi się zamknęły, a łóżko ugięło się pod ciężarem nastolatka, który miał ze mną spać.

Otworzyłam jedno oko, aby spojrzeć na układającego się rudzielca w nieswojej bluzie i piżamie Carla. Nie mogłam tylko dopasować brązowej bluzy do kogokolwiek, więc zastanawiałam się skąd ją właściwie wziął.

- Jak było? - szepnęłam do przyjaciela, który opadł głową o wolną poduszkę i wyszczerzył się szeroko w moją stronę.

- Było świetnie - przyznał chłopak, kładąc dłoń między nami - Naprawdę dogaduję się z Carlem.

- Oh? - zapytałam, naprawdę dumna z przyjaciela. Uśmiechnęłam się do niego czule, łapiąc za jego chłodną dłoń i ściskając ją - Co robiliście?

- Odprowadziliśmy najpierw Diane do jej domu, później rozmawialiśmy o rodzicach, okazuje się że jego stary jest właścicielem Lidla, a jego drugi stary pracuje na strzelnicy - wyjaśniał rudzielec, ściskając moją dłoń w radości - Potem tańczyliśmy na środku ulicy, śpiewając "przez twe oczy zielone", a potem uciekaliśmy przed jakimś gościem który nas gonił, bo była druga w nocy.

Chłopak radośnie się zaśmiał, przysuwając się do mnie bliżej.

- Siedzieliśmy na placu zabaw, patrzyliśmy w gwiazdy, a Carl opowiadał mi o konstelacjach - mówił nakręcony nastolatek, patrząc na mnie rozmarzonymi zielonymi oczami - Rozmawiałem z nim tak długo, że nie zauważyłem która to godzina się zrobiła. Wracając tutaj zaczęliśmy się śmiać z jakichś zupełnych głupot, coś o muppetach czy mleku hipopotamów.

Moje serce uderzyła igła zazdrości.

- To cudownie Kris - powiedziałam, wciąż ukrywając się za ciepłym uśmiechem, mając tę cichą nadzieję, że nastolatek nie wyczuje mojej bezsensownej zazdrości.

Byłam szczęśliwa.

Bardzo, jestem tak dumna i szczęśliwa, że Kris znalazł kogoś takiego jak Carl.

Jestem tak szczęśliwa, że Lily znalazła kogoś takiego jak Diane, dla kogo chce zacząć naukę migowego.

Ale dlaczego ja nie mogłam nikogo takiego znaleźć? Tak długo o tym marzę, staram się, robię wszystko co w mojej mocy, nawet przełamuję się, aby poznać nowych ludzi, a nie mogę znaleźć kogoś kto...

To nie ważne.

- Wendy? - zapytał cicho Kris, przejeżdżając kciukiem po mojej dłoni - Myślisz, że utrzymamy z nimi kontakt?

- Jasne, że utrzymamy - zapewniłam przyjaciela - Pewnie szybko ich od siebie nie odczepimy, ani oni się od nas nie odczepią. Będziemy jak Robin przyjeżdżająca tutaj do Ryana i Mileny.

- Mam taką nadzieję - szepnął emos, spuszczając wzrok - Tylko trzeba byłoby wtedy powiedzieć o tym rodzicom.

- Nie martw się tym - przyglądałam się twarzy chłopaka, czując jak boleśnie mocno bije mi serce - Na pewno zrozumieją. Plus masz mnie, zawsze możesz zwalić na mnie.

- Jesteś najlepsza Wendy - uśmiechnął się szeroko nastolatek, ziewając głęboko - Dobranoc - szepnął jeszcze, zanim jego powieki się zamknęły, a po ledwo pół minucie oddech stał się miarowy, uścisk jego dłoni zelżał, a chłopak spał spokojnie kilka centymetrów ode mnie.

- Dobranoc Kris - wyszeptałam, czując jak oczy zapełniają mi się łzami - Farciarzu.

Czułam jak serce mi się rozrywa na tysiące kawałków.

PLAN SUN ~ żabonkids cz. 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz