Rozdział 6 (do edycji!)

62 12 15
                                    

Kris

Siedzieliśmy w ciasnym pokoju hotelowym, miałem na sobie za luźną koszulkę z głównymi bohaterami serialu "Amphibia" i spodnie spadające z moich bioder, sięgające nogawkami aż do ziemi. Molly spała już w jednym z podwójnych łóżek, przebrana w ogromną na nią fioletową koszulkę z narysowanym psem. Lily siedziała na ziemi w tylko o rozmiar za dużej piżamie z naklejonym potworem Lewiatanem na koszulce i krótkimi spodenkami w banany, opierała łokieć o łóżko, patrząc jak siedzącą obok niej Diane szuka na laptopie horrorów. Wendy była na korytarzu w trochę za małej koszuli nocnej i opinających się na biodrach spodenkach z motywem Garfielda. Rozmawiała przez telefon z mamą, śmiejąc się i opowiadając co się dzieje.

Carl siedział na przeciwko mnie na podłodze. Opierał się o ścianę, ja o łóżko, przyglądał się mi z czułym uśmiechem, a ja zastanawiałem się dlaczego spojrzenie na niego sprawia że moje serce tak drży. To takie dziwne, przecież Wendy stoi za drzwiami, dlaczego moje serce się tak zachowuje?

- Dobra, ale tak absolutnie szczerze - zaczął mówić blondyn, przejmując całą moją uwagę - "Koralina" była i dalej jest straszna, nawet jeśli jest dla dzieci.

- "Straszny dom" jest o wiele gorszy. W "Koralinie" owszem była ta druga matka, ten drugi świat i cała reszta popierdolonych rzeczy, ale w "Strasznym domie" kobieta była domem, który zjadał ludzi - wyjaśniłem swój pogląd, przypominając sobie obie straszne animacje.

- A "ParaNorman"?

- Był... Był okej, ale sam fakt że gadał z duchami sprawia, że ciarek dostaję - zadrżałem, czując przechodzący przez kręgosłup nieprzyjemny chłód - Już sam "Osobliwy dom pani Peregrine" mnie przeraża. Te wszystkie głucholce i wielkie zęby. Spać przez to nie mogłem.

- Dobra, a co z takimi tanimi produkcjami w stylu "Rekinado" czy "Zombiebobry"? - zapytał naprawdę zainteresowany moim zdaniem Carl, zbliżając się bardziej w moją stronę - Ich też się bałeś?

- Nie odpowiem na to, bo nie ważne co bym powiedział to albo byś się śmiał albo mi nie uwierzył - wymierzyłem ostrzegawczym palcem w stronę nastolatka, który zaczął cicho chichotać. Moje serce biło coraz mocniej, ale tym razem wiedziałem że jest to przez fakt otwierania przez Wendy drzwi.

- Nick i tata robili zawody o to kto pierwszy przewiezie w wózku sklepowym swojego męża lub żonę - palnęła bez kontekstu blondynka - Podobno Ryana przebrali nawet w suknię ślubną mamy - zaśmiała się dziewczyna, zamykając za sobą drzwi - Mama ma wysłać zdjęcie z drugiego "ślubu" Nicka i Ryana.

- Nick i Ryan to...? - szepnął do mnie Kris, starając się przynajmniej stwarzać pozory, że rozumie sytuację o jakiej powiedziała Molly.

- Moi rodzice - odszepnąłem do blondyna - To częste u nich, wpadają na różne pomysły. Raz, jak byliśmy na warsztatach w przedszkolu Molly, tematem była podróż w kosmos. Oboje przebrali się za kajzerki, utrzymując że są kosmokajzerkami.

Carl wybuchł głośnym śmiechem, sprawiając że moje wnętrzności zaczęły robić mały rozpierdol w moim środku.

Wendy usiadła obok nas na ziemi.

- Co nie jest prawdą, bo kosmokajzerkami jest Molly i Kris - wyjaśniła blondynka, zakładając nogi na kokardkę.

- Dlaczego kosmokajzerkami?

- O nie - mruknęła za nami Lily, zwracając się na chwilę w naszą stronę.

- O tak - odpowiedziała dumnie Wendy, opierając łokcie o swoje kolana - Więc wiąże się z tym ciekawa historia związana z rodzicami naszego rodzeństwa Coccinele.

PLAN SUN ~ żabonkids cz. 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz