Rozdział 11 (do edycji!)

43 10 9
                                    

Wendy

Kiedy tylko wróciłam do domu, rodzice byli już w pracy. Wszystkie pieski przywitały mnie równie radośnie co zawsze, a ja nie mogłam przestać się cieszyć ich obecnością, głaskając każdego po równi.

- Już jestem, jestem - śmiałam się, całując wszystkie cztery mordki w czółka - Ja was też bardzo mocno kocham i tak strasznie tęskniłam.

Pieski oblizały mnie dokładnie po nieumalowanej twarzy, aby później wrócić do swoich psich czynności, zwanych spanie na łóżkach lub jedzenie. Tylko nasz corgi Kenny junior uznał za świetny pomysł bawienie się sznurkiem i przynoszenie mi jakichś kawałków zabawek jakie Bill albo Szczur zniszczyli.

Każdą przyniesiona rzecz chwaliłam, ku radości pieska.

Usiadłam na ziemi w salonie, opierając plecy o kanapę. Kenny Junior usiadł obok mnie, potem dołączył do niego Nuggets, Bill, aż w końcu najstarszy Szczur. Pieski otoczyły mnie z każdej strony, układając się wygodnie w zamiarze zaśnięcia.

- Co ja mam zrobić? - wyszeptałam sama do siebie, kładąc dłoń na głowie naszego Golden Retrievera Billa, drapiąc go za uchem - Przecież ja... Boże to nawet strasznie brzmi. Naprawdę chcę mu to zaproponować? To na pewno jest dobry pomysł?

Poczułam wibracje telefonu w kieszeni, zauważając że hej! Przecież dzisiaj Molly stworzyła grupę, która pewnie zaczęła się zapoznawać z systemem istnienia serwera.

Nie miałam jednak siły na nią zajrzeć.

- Czy ja aż tak się czuje samotnie? Przecież mam przyjaciół, mam kochającą rodzinę, mam was! Dlaczego miałoby mi przeszkadzać, że oni poznajdywali sobie miłości, a ja nie? Może po prostu za dużo oczekiwałam od tego wyjazdu? - mówiłam dalej do siebie, czując jak szybciej bije mi serce - Wymarzyłam sobie miłość i dziwię się, że jej nie mam! Przecież to oczywiste, że nikt nie zechce kogoś kto zawsze chodzi z głową w chmurach.

Przełknęłam z trudnością ślinę, opierając głowę o kanapę.

- Dlaczego ktokolwiek miałby się we mnie zakochać za to kim jestem? Mogę i być ładna, ale czy to ma być jedyna rzecz przez którą ktokolwiek mnie pokocha? - zamknęłam oczy - Kto chciałby być skazany na kogoś kto non stop gada, kto nie wie jak kogoś pocieszać i zaczyna żartować albo mówić jakieś ciekawostki, kto się fascynuje głupotami, kto nawet we własnej klasie nie może znaleźć przyjaciół!

Zakryłem usta dłonią, czując jak w gardle rośnie mi wielka kula.

- Bo zawsze jest tylko "O Wendy masz może pracę domową? Na pewno masz!", "Wendy jesteś taka śliczna, chciałabyś ze mną być?" Po czym zrywa po tygodniu, bo okazuje się że HEJ, jestem wielką gadułą i ze mną nie da się wytrzymać. Zawsze jest tylko "Wendy podobasz mi się, bądź moją dziewczyną" A nawet nie rozmawialiśmy o czymś więcej niż o szkole.

Wzięłam głęboki wdech, czując jak do oczu napływają mi łzy.

- Albo jest tylko "Podobasz się Krisowi", ale dowiaduję się o tym za późno i nie chcę go tak strasznie krzywdzić. Jest tylko taka głupia nadzieja, że może podobam mu się bo jestem jaka jestem, jest ta nadzieja, że mu przejdzie, że może jak się odsunę od jego pięknie idealnego przyszłego związku to nie będę musiała go krzywdzić.

Nuggets położył głowę na moim udzie.

- Zostanę sama - kontynuowałam monolog - Będę sama, pewnie że będę sama. Dlaczego miałabym nie być sama? Wszyscy znajdą swoją miłość, nawet pewnie Molly zakocha się przede mną, a ja nie będę potrafiła, bo wymagam nie wiadomo czego. Bo jestem gadułą, bo nie potrafię się skupić, bo jestem zazdrosna, bo.. Jestem Wendy Meáin.

PLAN SUN ~ żabonkids cz. 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz