- Udanych świąt, Mackenzie - podaję sztucznej blondynce wypowiedzenie. - Mam nadzieję, że te święta będą udane dla Ciebie i rodziny, Carrgot.
Owen staje obok mnie wyprostowany i puszcza dziewczynie cwaniacko oczko.
- Błagam, nie zwalniaj mnie teraz, Olivier. - kobieta o jasno zielonych oczach spuszcza głowę. - Nie znajdę teraz pracy, ja...
- Dla ciebie jestem Pan Craig, Mackenzie. I nie podważaj mojego zdania, dziewczyno, bo nie wyjdzie Ci to na dobre. - Mierzę kobietę obojętnym wzrokiem i zwracam się do przyjaciela. - Jeżeli potrzebujesz asystentki w swoim gabinecie stomatologicznym, Mackenzie jest twoja, Owen.
Brunet parska śmiechem i kręci głową.
- Nieee, wolę rudowłose.
Wywracam oczami na myśl o przyjaciółce mojej siostrzyczki, i wzdycham przeciągle.
- Wypierdalaj, Carrgot. Na dziewiątą umówiłem się z ojcem i jego żoną na śniadanie, nie mam zamiaru się spóźnić. - I natknąć na Charlotte, która mam nadzieję jest u siebie.
- Panie... - zaczyna łamiącym się głosem.
- Mam wezwać ochronę, przyjacielu? - przerywa jej zwracający się do mnie Owen.
- Nie! - podnosi o nutę głos. - Już wychodzę, dowidzenia - blondynka odwraca się pośpiesznie ścierając dłonią łzy, i biegnie na malachitowych szpilkach do windy.
Gdy drzwi za kobietą zasuwają się, mogę w końcu wciąć spokojny wdech. Ta kobieta była nie do wytrzymania, spóźniała się praktycznie zawsze i wszędzie, a w dodatku chodziła na zwolnienia co trzy tygodnie.
Na moje szczęście, szybko znajdę nową asystentkę. Craig International Corporation jest miejscem, w którym chce pracować wielu ludzi. Na miejsce sprzątaczki jest przynajmniej kilkadziesiąt chętnych, a co dopiero na moją asystentkę, która będzie ze mną pracować dzień w dzień.
- Zaczynasz już kogoś szukać? - brunet szturcha mnie w ramię.
- W wolnej chwili. Napewno kogoś znajdę bardzo szybko, to stanowisko schodzi jak ciepłe bułeczki, stary. - poprawiam poły granatowej marynarki i ruszam do swojego gabinetu.
- Słyszałeś, że wróciła Lotte? - chrząka, aby zwrócić na siebie moją uwagę. - Nie widzieliście się trochę, napewno będzie za tydzień na...
- Tak, wiem. Wiem też, że została zwolniona i szuka pracy w jakiejś firmie - podchodzę do panoramicznego okna i spoglądam na Chicago z góry.
- Może ją zatrudnisz? No wiesz, będziecie mogli się podrażnić i takie tam. - Mężczyzna uśmiecha się debilnie w odbiciu szyby.
Odwracam się w jego stronę i podchodzę na tyle blisko, żeby dotknąć jego czoła.
- Nie masz gorączki, to po prostu debilizm - ściskam mu pocieszająco ramię i wymijam.
- Charlotte jest ambitną kobietą, przyniesie Ci zyski, a w gratisie namieszasz w jej życiu, Craig.
- Po prostu chcesz być bliżej Tracy, Owen. Chcesz dowiedzieć się, jak zdobyć serce rudowłosej laski. - łapię za okrągłą klamkę i pociągam. - Chodź. Jestem umówiony.
***
Jestem na miejscu pół godziny wcześniej, co oznacza, że tato napewno się ubiera, a Annabelle wróciła przed chwilą z nocnego dyżuru.
Ściągam czarny płaszcz i wieszam na wieszaku przy drzwiach wejściowych. Poprawiam swój granatowy krawat i ruszam do kuchni, aby zrobić sobie kawę.
CZYTASZ
PERFECT ENEMIES
Roman d'amourCzy wrogowie mogą stać się kochankami? Charlotte McMillan 7 lat temu wyjechała z Chicago do Phoenix, aby zacząć nowe życie. Niestety, ale zostaje zwolniona ze swojego stanowiska w firmie i nie zostanie przeniesiona do nowego oddziału, więc od razu j...