36. Charlotte

7.4K 231 22
                                    

Materiał białej koszuli Oliviera drażni moją skórę. Pali mnie tak, jakby od spodu był piekielny żar, który wypala moją skórę, aby przypominać mi o moim idiotyzmie. Rozpinam szybko guziki koszuli, po czym zrzucam ją z ramion i wrzucam do worka z ubraniami, które nie są mi potrzebne i je oddam.

Wypijam ostatni łyk wody z plastikowej butelki, po czym zgniatam ją między palcami i wyrzucam do kosza. Po bieganiu jak wariat w tym upale i załatwianiu ostatnich rzeczy przed wylotem jestem tak bardzo spragniona, jak przynajmniej po ośmiogodzinnym melanżu.

Wciągam na tyłek materiałowe szorty i wkładam przez głowę szary top, bo tylko to zostało na widoku.

Zasuwam ostatnią walizkę, po czym idę ją zanieść do auta. Rozglądam się wokół, ale całe szczęście nikogo nie ma. Martwię się, ponieważ wczoraj znalazło mnie kilku dziennikarzy i prosiło o skomentowanie całej sytuacji, która mimo wszystko stała się głośna.

Z ulgą wracam na swoją wygodną kanapę, gdzie przez następną godzinę będę leżeć i czekać na Tracy oraz mamę. Za cztery godziny muszę być na lotnisku, a za sześć godzin mam lot do Paryża.

Nie pożegnałam się z nim osobiście - nawet nie chciałam. - Gdy wczoraj z samego rana zaniosłam wypowiedzenie, jego nie było. Możliwe, że miał spotkanie z pracownikami, które było zaplanowane właśnie na wczorajszy dzień. Zostawiłam więc dokument na jego biurku z dołączonym liścikiem, ostatni raz rozejrzałam się wokół i zaciągnęłam się zapachem jego perfum, które unosiły się w powietrzu.

Ostatni raz.

PERFECT ENEMIES Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz