O cholera! Zdecydowanie za dużo wczoraj wypiłam, za dużo!
Olivier trzyma winogrono przy moich ustach, mam ochotę odrazu je całe zjeść, ale przecież nie mam tego robić, prawda?
- A teraz pokaż mi, jak jesz. - przybiera seksowny tembr głosu, który wywołuje u mnie przyjemne ciarki.
Zasysam powoli owoc, patrząc w oczy Craiga. Napewno jestem czerwona niczym pomidor, ale nie mam zamiaru tego przerywać.
Podoba mi się, a to niedobrze.
Językiem zataczam koło na owocu, zasysając raz jeszcze, aż czuję słodki sok na języku.
- Chcesz go zjeść? - pyta spokojnie, a ja przytakuję powolnym ruchem głowy. - Więc to zrób. Na co niby czekasz? - rzuca opryskliwie.
Warczę cicho, a następnie otwieram szerzej usta i biorę całe winogrono do buzi. Olivier sięga tym razem po truskawkę, a następnie siada z nią między moimi nogami.
- A to chcesz? - pyta przybliżając ją do moich ust, a ja znów przytakuję i otwieram już usta, ale dupek ją oddala. - Nie umiesz mówić? Czy może za sucho masz w ustach?
Mam ochotę mu odszczeknąć chamską gadką, ale to będzie oznaczać koniec naszej gry.
Jego. Gry.
- Nie, przepraszam. Tak, chciałabym ją zjeść, Olivierze. - Staram się mówić normalnie, a nie drżącym ze zdenerwowania i ekscytacji głosem.
- Chyba niedosłyszałem. - kręci głową.
- Chciałabym zjeść truskawkę, proszę pana.
- Jaką? Mam się domyślić? - przejeżdża językiem po dolnej wardze.
Muszę walczyć ze sobą, żeby nie jęknąć. Mam ochotę zabić tego człowieka każdego dnia - teraz też - no, ale jest mi... potrzebny?
- Tą, którą trzymasz. - przełykam chęć powiedzenia czegoś niemiłego. - Proszę.
Craig szepcze pod nosem jakieś słowa, i wkłada mi pomiędzy wargi soczystą truskawkę.
- Ssij, McMillan.
Wykonuję grzecznie polecenie, bo nie chcę być niegrzeczną dziewczynką - to może rozwścieczyć mego pana.
- Mocniej. Nie umiesz nawet jeść, mam cię tego nauczyć? Nie umiesz podstawowych rzeczy, skarbie. Co z ciebie wyrosło, hm? - prowokuje.
Uśmiecham się słodko na tyle ile mogę, i odgryzam truskawkę, aż do listka. Mężczyzna próbuje zabrać rękę, ale łapię go mocno za nadgarstek - czując każdą żyłę pod palcami... - i ssę palec środkowy z wskazującym, wciągając policzki.
- Charlotte... - mruczy. - Nie umiesz się bawić...
Przejeżdzam delikatnie zębami po paznokciach, posyłając mu zadowolone z siebie spojrzenie. Chwilę później zasysam je ostatni raz, i wyjmuję z ust.
- Zabawimy się tak jeszcze kiedyś. - przyciągam jego głowę do siebie, aby wyszeptać słodko do ucha: - Ale ostrzej, prezesie.
Oczy mu ciemnieją, są czarne. Popycha mnie na materac, układając ręce po obu stronach mojej głowy. Nachyla się nad moją szyją, przyciska nos do skóry i zaciąga się.
- Pieprzona bogini - przesuwa koniuszkiem języka po miejscu, gdzie przechodzi tętnica. - Pachniesz brzoskwinią - przyznaje cicho.
- Jak zawsze... - wbijam paznokcie w pościel, gdy czuję, że robię się mokra pomiędzy udami.
CZYTASZ
PERFECT ENEMIES
RomanceCzy wrogowie mogą stać się kochankami? Charlotte McMillan 7 lat temu wyjechała z Chicago do Phoenix, aby zacząć nowe życie. Niestety, ale zostaje zwolniona ze swojego stanowiska w firmie i nie zostanie przeniesiona do nowego oddziału, więc od razu j...