17. Charlotte

10.5K 292 24
                                    

O cholera! Zdecydowanie za dużo wczoraj wypiłam, za dużo!

Olivier trzyma winogrono przy moich ustach, mam ochotę odrazu je całe zjeść, ale przecież nie mam tego robić, prawda?

- A teraz pokaż mi, jak jesz. - przybiera seksowny tembr głosu, który wywołuje u mnie przyjemne ciarki.

Zasysam powoli owoc, patrząc w oczy Craiga. Napewno jestem czerwona niczym pomidor, ale nie mam zamiaru tego przerywać.

Podoba mi się, a to niedobrze.

Językiem zataczam koło na owocu, zasysając raz jeszcze, aż czuję słodki sok na języku.

- Chcesz go zjeść? - pyta spokojnie, a ja przytakuję powolnym ruchem głowy. - Więc to zrób. Na co niby czekasz? - rzuca opryskliwie.

Warczę cicho, a następnie otwieram szerzej usta i biorę całe winogrono do buzi. Olivier sięga tym razem po truskawkę, a następnie siada z nią między moimi nogami.

- A to chcesz? - pyta przybliżając ją do moich ust, a ja znów przytakuję i otwieram już usta, ale dupek ją oddala. - Nie umiesz mówić? Czy może za sucho masz w ustach?

Mam ochotę mu odszczeknąć chamską gadką, ale to będzie oznaczać koniec naszej gry.

Jego. Gry.

- Nie, przepraszam. Tak, chciałabym ją zjeść, Olivierze. - Staram się mówić normalnie, a nie drżącym ze zdenerwowania i ekscytacji głosem.

- Chyba niedosłyszałem. - kręci głową.

- Chciałabym zjeść truskawkę, proszę pana.

- Jaką? Mam się domyślić? - przejeżdża językiem po dolnej wardze. 

Muszę walczyć ze sobą, żeby nie jęknąć. Mam ochotę zabić tego człowieka każdego dnia - teraz też - no, ale jest mi... potrzebny?

- Tą, którą trzymasz. - przełykam chęć powiedzenia czegoś niemiłego. - Proszę.

Craig szepcze pod nosem jakieś słowa, i wkłada mi pomiędzy wargi soczystą truskawkę.

- Ssij, McMillan.

Wykonuję grzecznie polecenie, bo nie chcę być niegrzeczną dziewczynką - to może rozwścieczyć mego pana.

- Mocniej. Nie umiesz nawet jeść, mam cię tego nauczyć? Nie umiesz podstawowych rzeczy, skarbie. Co z ciebie wyrosło, hm? - prowokuje.

Uśmiecham się słodko na tyle ile mogę, i odgryzam truskawkę, aż do listka. Mężczyzna próbuje zabrać rękę, ale łapię go mocno za nadgarstek - czując każdą żyłę pod palcami... - i ssę palec środkowy z wskazującym, wciągając policzki.

- Charlotte... - mruczy. - Nie umiesz się bawić...

Przejeżdzam delikatnie zębami po paznokciach, posyłając mu zadowolone z siebie spojrzenie. Chwilę później zasysam je ostatni raz, i wyjmuję z ust.

- Zabawimy się tak jeszcze kiedyś. - przyciągam jego głowę do siebie, aby wyszeptać słodko do ucha: - Ale ostrzej, prezesie.

Oczy mu ciemnieją, są czarne. Popycha mnie na materac, układając ręce po obu stronach mojej głowy. Nachyla się nad moją szyją, przyciska nos do skóry i zaciąga się.

- Pieprzona bogini - przesuwa koniuszkiem języka po miejscu, gdzie przechodzi tętnica. - Pachniesz brzoskwinią - przyznaje cicho.

- Jak zawsze... - wbijam paznokcie w pościel, gdy czuję, że robię się mokra pomiędzy udami.

PERFECT ENEMIES Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz