Kurwa, jedyne o czym w tym momencie marzę, to związanie tej dziewczyny i przywiązanie ją do drewnianego zagłówka łóżka. Później zdjął bym z niej sukienkę i majtki, żeby sprać porządnie ten wredny tyłek i ją czegoś nauczyć.
Wziąłem od jakiegoś gościa papierosa i zapalniczkę, żeby spróbować się rozluźnić. Problem w tym jest taki, że ja nienawidzę tego gówna, no ale zrobię drugie podejście w życiu. Zaciągam się nikotyną do płuc, i od razu wykrzywiam twarz z obrzydzenia. Nie rozumiem, jak można palić to gówno?! Zaciągam się jeszcze raz, ale sytuacja powtarza się, więc po prostu zgaszam niedopałek o ścianę i wyrzucam fajkę.
Pewnie powinienem teraz ogarnąć szkody wyrządzone przez tego cholernego czarnucha, ale muszę odpocząć od chaosu, głośnej muzyki. Zorganizowałem imprezę tylko po to, aby wkurwić McMillan. Oczywistym było, że moja asystentka od razu przyjedzie i narobi rabanu. Nie wiedziałem tylko, że przypieprzy mojemu przyjacielowi z całej siły w twarz, bo posłał jej krzywy uśmiech.
Wchodzę w głąb ogrodu i myślę, jakby tu odegrać się na pannie McMillan. Odpowiedni czas na to będzie w Paryżu podczas wyjazdu służbowego, więc przez te kilkanaście dni coś wymyślę.
Skryty pomiędzy drzewami obserwuję okno na piętrze. W pokoju pali się światło. Mogę wyraźnie dostrzec ogromne łóżko na środku sypialni gościnnej. Nie widzę wszystkiego w całości, ale wystarczająco dużo. W środku miga zarys kobiecej sylwetki. Chwilę krząta się po pomieszczeniu, aż w końcu siada na łóżku. Jej usta układają się w uśmiech, gdy przewraca kolejne kartki. Czyta.
Żwawym krokiem ruszam do domu, a później po schodach w górę. Idę w stronę drugich drzwi na lewo, i naciskam złotą klamkę. Kobieta w pierwszej chwili nie zauważa mnie, a gdy dociera do niej moja obecność, odwraca się, i zaciska usta w wąską linię, ściągając do tego śmiesznie brwi i marszcząc nos.
- Wyjdź - odkłada książkę na bok.
Kręcę głową.
- Olivier, wracaj do swoich gości - wstaje niespokojnie.
Nadal jest wkurzona.
- Nie. Fajnie mi się tutaj stoi. - Wzruszam ramionami, aby wzbudzić w niej jeszcze większą irytację.
McMillan zaciska pięści i podchodzi do mnie, przemierzając całą długość pokoju.
A może by tak teraz się odegrać?
- Siadaj - polecam, wskazując ruchem głowy toaletkę.
- Nie rozkazuj mi, Craig. Nie jesteś moją matką.
- Ojcem też nie, ale możesz tak na mnie mówić w łóżku - dodaję sobie pod nosem.
- Słucham? - wciąga do ust dolną wargę, zagryzając ją.
Chłopcy pragną ją mieć, a mężczyźni pożądają.
- Nic, nic. Po prostu usiądź, węgielku.
Stoi chwilę w miejscu, ale ciekawość zdecydowanie wygrywa i siada na krzesełku, zakładając nogę na nogę. Zasysam głośno powietrze i zamykam na kilka sekund oczy, bo wysoko na udzie zrobiło jej się oczko w rajstopach.
- Usiadłam, i co teraz? Mam podziwiać twojego sterczącego w spodniach fiuta? - parska śmiechem.
Odchrząkuję i po dwóch sekundach ruszam do niej, a następnie klękam i kładę dłoń na jej kolanie. Lotte zamiera, wpatrując się we mnie dużymi oczami, ale nie wydaje oznak sprzeciwu. Sunę ręką coraz wyżej, aż docieram do zbiegu ud. Jej majtki są przesiąknięte sokami, gdybym teraz włożył w nią palce, od razu jej cipka by się na mnie zacisnęła.
CZYTASZ
PERFECT ENEMIES
RomansaCzy wrogowie mogą stać się kochankami? Charlotte McMillan 7 lat temu wyjechała z Chicago do Phoenix, aby zacząć nowe życie. Niestety, ale zostaje zwolniona ze swojego stanowiska w firmie i nie zostanie przeniesiona do nowego oddziału, więc od razu j...