Enough

21 5 10
                                    

— Uważam, że musimy iść z duchem czasu i nie robić wielu wyborów. — Powiedziałam broniąc swoich racji. Dziś od rana zamieszanie ślubne...

— A ja poszedł bym w standard. Jedno menu i ze dwa wybory do każdego dania.

— Będziemy tylko mieli więcej roboty. Przecież ktoś to będzie musiał popróbować i wybrać ostateczne dania. — Nie wiem po co dokładać sobie zajęć skoro i tak mamy ich ful.

— Alex ma rację, przecież możesz nie trafić w gust każdego. Lepiej niech będzie wybór.

— A będziesz co chwilę jeździła i próbowała? — Miałam dość, a oni chcą bawić się przy takich bzdurach.

— Spokojnie — rzekła babcia. — Rozpiszcie sobie plusy i minusy. Na tej podstawie podejmiecie decyzję.

Nie było to głupie. Można było namacalnie zobaczyć co i jak działa w każdej z opcji. Oczywiście u mnie królowały minusy pomysłu Alexa, ale to okazało się za mało. Przegrałam i wybraliśmy wybór. Czyli dodatkowe zajęcie w organizacji ślubu jest...

— Uważam, że białe kwiaty to za dużo. Tego dnia wszystko będzie białe, łącznie z Tobą — rzucała się Elena.

— Ale białe kwiaty na ślub to wręcz podstawa. Ten kolor najlepiej wyraża uroczystość.

— To nudne... — A ta dalej swoje. To mój ślub czy jej?

— Trochę bieli musi być — poparł mnie Alex.

Miałam serdecznie dość tego wszystkiego. Najchętniej uciekła bym jak najdalej od tematu ślubu. Czułam, że nie ma już nic prócz tego. Świat się wręcz zatrzymał i tylko w koło było wesele. Przecież żyć innym też trzeba. Nie zdrowo jest nie odpoczywać od danej rzeczy.

— Może więcej róż?

— Na ślub w lato wolę polne kwiaty — broniłam swoich upodobań.

— Ale to takie proste... Może pójść w coś ciut bardziej wow.

— Nie ma takiej potrzeby. — Odpowiadałam kulturalnie, ale miałam ochotę krzyknąć i wyjść trzaskając drzwiami.

To mój ślub i głównie mi ma się podobać. Poza tym jak raz powiedziałam nie, to za każdym razem odpowiedź będzie taka sama. Dość mam tego dnia i każdej ze ślubnych sytuacji...

Dwa tygodnie później...

Dziś byłam na kolejnej przeróbce sukni ślubnej. To już ostatnia... Chociaż z tym kamień z serca. Podobała mi się i czułam, że ten wątek mam na sto procent. Wszystko inne albo było prawie gotowe albo niemalże wcale. Męczyłam się i dlatego to tak wolno szło. Wszystko robiłam dlatego, że trzeba było już o tym myśleć. Inaczej sobie wyobrażałam te przygotowania...

— Zostały już cztery miesiące. Jak się z tym czujecie? — Moja babcia lubiła badać nastroje.

— Już nie możemy się doczekać — odparł Alex. On najchętniej żył by tylko ślubem.

— Mógłby być już ten dwudziesty lipca.

Ja po prostu chciałam zakończyć przygotowania i wyjść za tego wspaniałego faceta. Chciałam by już nic nie było w stanie nas rozdzielić. Liczyłam, że po ślubie będziemy jednością już na zawsze. Kochaliśmy się miłością prawdziwą, taką która przetrwa wszystko. Nie chciałam już nigdy zostawiać go zdala. Bałam się jednak, że historia będzie lubiła się powtarzać...

— Kochanie, to nie pasuje do sali!

— Uważam, że szare obrusy się sprawdzą — broniłam swoich racji.

Sweet Love Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz