Here We Go!

21 5 16
                                    

Czas zacząć przygotowania do ślubu. Podchodziłam do tego podekscytowana. Miałam ze sobą sztab kochanych ludzi, którzy zawsze mi pomogą. Elena i babcia będą ze mną dzielić każdą ekscytacje i wybór. To one są mi największym wsparciem.
Alex również nie mógł się doczekać tych wszystkich przygotowań i zamierzał brać w nich czynny udział. Nie każda może pochwalić się takim zaangażowaniem narzecznego. Ja miałam to szczęście, że pod wieloma względami Alex był inny niż reszta mężczyzn. Byłam radosna, bo mając takiego faceta miałam wszystko. On dawał mi poczucie bezpieczeństwa i miłości. Bez niego po prostu nie umiałam już istnieć.

Najpierw ustaliliśmy datę ślubu. Dwudziesty lipca będzie jedną z magicznych dat w moim życiu. Ten dzień połączy nas na zawsze. Już nigdy nie będę sama...
Ugadaliśmy wszystko z księdzem i tę kwestię mieliśmy w miarę dopiętą. O dekoracjach myśleć będziemy trochę później.
Potem zaczęły się poszukiwania sali... Tu już tak łatwo nie było.

— Co za kicz... — załamałam się. — Nawet nie będzie jak wprowadzić własnych dekoracji.

— A ta? Wydaje mi się elegancka.

— Bo taka jest, ale czy nie za bardzo? — Nie jesteśmy parą królewską by zabawiać się na tak kosztownej sali.

— To może ta? — wskazał salę zaledwie kilometr od kościoła, w którym mieliśmy się pobrać.

— Ona jest wspaniała! — Cała w bieli co dawało nam wiele możliwości dekoracyjnych. Dość spora co dla nas było ważne, no i cena nie zwalała z nóg, była całkiem normalna.

— No to dzwonimy — powiedział i wykręcił numer na stacjonarnym telefonie moich dziadków.

Siedzenie kilka godzin popłaciło. W gazetach tyle można było znaleźć. Sporo osób reklamowało tam swoje usługi i jak widać ślubne również.

— Musimy powoli szukać sukienki dla Ciebie — oznajmiła Elena.

— Mamy czas — opadłam na kanapę.

— Pięć miesięcy nazywasz długim czasem? Przecież szukanie sukni to nie jest prosta sprawa! Trzeba znaleźć najlepszą i wprowadzać poprawki.

— Wyluzuj, nie ma co się martwić. To mają być piękne chwile.

— Ale do ślubu nie pójdziesz w byle czym!

Czasem miałam wrażenie, że wszyscy spinają się aż za bardzo. Zdaję sobie sprawę z powagi sytuacji, ale nie zamierzam wariować. Już teraz zaczynam się tym wszystkim stresować...

******

Kolejny dzień przygotowań zaczniemy od próby ustalenia menu. Nie chcę nic wymyślnego, ale trzeba zadowolić sporą część ludzi. Moja rodzina jest dość liczna, o rodzinie Alexa wiem dość mało.
Z jednej strony nie pytałam, bo miłość dała mi do zrozumienia, że nie warto burzyć szczęścia, a z drugiej po prostu nie chciałam ciągnąć go za język. Liczyłam, że kiedyś sam mi powie. No, ale jakoś nie było okazji albo on nigdy nie chciał jej znaleźć.
Jedynie to bardzo mnie martwiło, ale nie zaczynałam tematu. Nawet gdybym chciała to nie wiedziałam jak. Czułam, że może to nas poróżnić, a nie chciałam znowu go tracić...

— Nad czym tak rozmyślasz? — pojawiła się Elena.

— W sumie to o niczym. — Skłamałam... Wolałam tak niż o tym wszystkim rozmawiać.

— A więc zbieraj się. Damski wypad na drinka raz!

— A wybór menu?

Sweet Love Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz