Always Party

20 5 4
                                    

Dotarłyśmy do Bordeaux. Byłam tu już kilka razy, na różnych etapach życia. Nie raz spędzałam tu z kimś choćby tydzień wakacji. Czasem była to mama, a czasem babcia. Innym razem bawiłam się tu z Eleną i wtedy zabawa polegała na czymś inny...
Bordeaux było miastem marzeń i snów. Było czymś w rodzaju symbolu wiecznej zabawy. Zawsze impreza.. To myślę gdy pada nazwa tego miasta.
Cieszyłam się, że znów tu jestem. Znów mogłam bawić się do rana.

Elena już się odprężyła i nie pada nawet słowo o ślubie czy Alexie. Zrozumiała, że jedynie ja mogę zadecydować i poradzić sobie z rozterkami. Wspiera mnie jeżdżąc ze mną i bawiąc się do utraty sił. Jest tak jak kiedyś gdy imprezy były dla nas prawie, że jak relaks. Wróciły stare dobre czasy. Teraz od nas zależy jakie wyciągniemy z tego wspomnienia.

— Wiesz co, ten wyjazd bardzo dobrze mi robi — stwierdziła Elena.

— No widzisz.. Każdy będzie miał z tego jakąś korzyść.

— Można powiedzieć, że panieński się ciut przeciągnie.

— Oj tam, to tylko kilka dni. — Nie patrzyłam na to w ten sposób, ale fakt spędzam czas jedynie z Eleną.

— Ja nie narzekam. W moich żyłach płynie ciągła chęć imprezowania.

— Elena - zawsze impreza. — Miała siłę bawić się codziennie. Mogłaby chodzić z imprezy na imprezę.

— Proszę mnie właśnie tak tytułować!

Hotel, w którym się zatrzymałyśmy był idealny jak na nasze kieszenie. Wyglądał jakby kosztował krocie, ale to po prostu sprytne dekoracje i zabawa kolorami.

— Nie mam siły... Te podróże tak męczą...

— Nie marudź! Przecież zabawa trwa, a że zmieniamy jej miejsce to tylko po to by się nie nudzić.

— Zaczynasz przerastać mistrza — powiedziała dumnie.

— Nadszedł czas byś to ty się ustatkowała. A ja może powinnam ruszyć w rejs — zażartowałam.

— No nie przesadzajmy! Mi tam do ślubu nie prędko, a że imprezy zaniedbałam to inna kwestia...

— Przydało by Ci się.

— Widzę, że humor Cię nie opuszcza — spojrzała łobuzersko.

— Bo właśnie po to jest ta wyprawa.

Zniknęłam w łazience ogarniając się po podróży. Dziś wieczorem znów idziemy się bawić. Ostatnio było trochę przerwy od alkoholu. Dziś już możemy bawić się z czystym sumieniem.

******

Obudziłam się dziś z wielkim kacem. Wczoraj zabawa trwała aż w trzech klubach. Elena to nawet tańczyła na stole. Jednym słowem zawsze impreza.
Patrzyłam przez okno widząc piękny dzień. Wiem, że raczej spędzimy go w pokoju. Kac naprawdę nie ułatwia...

— Melanż był za mocny — jęczała Elena.

— Fakt, trochę nas poniosło, ale było warto.

— Też prawda... Choć głowa to mi chyba eksploduje. — Uroki kaca... Dzień stracony, ale wspomnienia nocy pozostają.

Wstałam i poszłam do łazienki. W lustrze ukazała mi się zmęczona zabawą dziewczyna. Liczyłam na to, że wyglądam odrobię lepiej...
Wzięłam letni prysznic i nałożyłam maseczkę. Ogórek regenerował oczy.

— Dajcie mi wody...

— Ja tam wolałam bym coś zjeść. To naprawdę dobrze nam zrobi.

Sweet Love Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz