Love

19 5 8
                                    

Jesteśmy w Nicei. To moja pierwsza przygoda z tym miastem. Zachwycałam się nim odkąd tylko go przekroczyłam. Chciałam zapamiętać jak najwięcej. No i uwieczniałam też zdjęciami. Poza tym Elena też na pewno dużo wniesie do wspomnień. W końcu tworzy je razem ze mną.

— Ale mi fundujesz tournee...

— Nie marudź! Zabawa przecież jest przednia. — Byłam już trochę zmęczona, ale chciałam więcej. Musiałam dalej dążyć do odpowiedzi.

— To akurat racja. Ale powiedz mi ile to potrwa?

— Myślę, że już nie długo...

Powoli zaczynałam rozumieć czego chcę i co czuję. Powoli rozterki mijały. Miałam tylko nadzieję, że nic już nie zmieni się na gorsze. Chciałam mieć jasność...

— Ruszamy zobaczyć miasto?

— Pewnie! Lubię to co nowe...

Obie byłyśmy głodne świata. Każda nowa rzecz bądź nowe miejsce były dla nas naprawdę godne uwagi.

Spacer po mieście owocował podziwianiem architektury i w gruncie rzeczy wszystkiego. Można było przepełnić się pięknem miejsca.

— Powiedz mi jakim cudem nigdy wcześniej tu nie trafiłam?

— Bo diabły do raju nie trafiają — pokazałam jej język.

Spojrzała na mnie z udawaną złością i wróciła do podziwiania miasta. Każdy zakątek budził zachwyt. Nigdy wcześniej nie widziałam tylu wspaniałych ulic. Nawet ludzie tu byli jakoś natchnieni. Dobrze im z oczu patrzyło. Uśmiechali się szczerze i nie rzucali nachalnymi spojrzeniami.
Czułam się tu prawie jak w domu. Nie było tu tylko wszystkich ludzi, których kocham. Brakowało mi dziadków i Alexa. Zaczynałam naprawdę tęsknić. Ale może to i dobrze, może dzięki temu będę w stanie rozprawić się ze wszystkim co złe i rozterki odejdą.

Dziś jak dość często ostatnio będziemy bawić się w jakimś klubie. Dlatego wróciłyśmy z miasta do kolejnego hotelu i powoli się szkowałyśmy. Ja wylegiwałam się w wannie pełnej piany, a Elena już szykowała stylizację. Czułam, że kolejna ciekawa noc przed nami. W końcu tu nie bawiłam się jeszcze nigdy...

— Wyłaź, bo namiękniesz!

— Jeszcze pięć minut i wyjdę. Obiecuję! — Było mi wygodnie. Relaksowałam się, bo tego ostatnio trochę brakowało.

— No ja mam nadzieję, bo czas się zabawić. — Elena lubiła imprezy i ta część podróży odpowiadała jej najbardziej.

W końcu i ja zaczęłam się stroić. Starałam się nie przesadzać, bo to nie pokaz mody, a wypad na drinka i taniec do białego rana. Elena jak zwykle postawiła na błysk i założyła cekinową sukienkę. Nawet w Sylwestra mniej błyszczę niż ona prawie, że na codzień.

Ruszyłyśmy do klubu.
Ludzi w nim było wręcz ogrom. Każdy chciał się bawić i korzystać z lata. Może takich jak ja było więcej...
Zajęłyśmy lożę i w ruch poszły papierosy. Dym mieszał się z zapachem alkoholu i tłumu. Muzyka jakby specjalnie grała w rytm wydychanego powietrza. Elena posłała mi uśmiech, a ja na to odpowiedziałam łobuzerskim spojrzeniem.
Poszłam po procenty. Zamówiłam wino, to tak na dobry początek.

— Tego mi potrzeba — skomentowała Elena. Od razu zajęła się rozlewaniem alkoholu.

— Ostatnio to nasz napój powszedni.

— Po prostu służy lepszej zabawie — zaśmiała się.

Wypiłam prawie, że jednym duszkiem. Elena starał się dotrzymać mi kroku.

Sweet Love Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz