2. faux pas

2.1K 161 305
                                    

Song: Mino - Fiancé

HYUNJIN POV.

Pierwszy dzień od rana był dla mnie katorgą. Wszystko leciało mi z rąk, byłem rozkojarzony i rozdrażniony. Rano niemal zaspałem budzik, a później nie mogłem się sprawnie zebrać. Koniec końców stałem przed uczelnią z kawą w ręku, zbierając się na przekroczenie jej progu. Czułem się zestresowany, szedłem w paszcze lwa.

Spuściłem głowę wgapiając sie przez chwilę w swoje buty. Potrząsnąłem kubkiem z mrożonym americano, słysząc dźwięk obijających się o siebie kostek lodu. Westchnąłem głośno, chcąc ogarnąć swoje nerwy. Kiedy w końcu stwierdziłem, że jestem gotowy, gwałtownie ruszyłem z miejsca. I wszytsko byłoby w porządku, gdyby nie przeszkoda na którą wpadłem. Po gwałtownym zderzeniu zatoczyłem się w bok, unosząc spojrzenie. Pierwsze co dostrzegłem, to ogromna brązowa plama na oversizowym białym podkoszulku i jeansowej postrzępionej katanie.

- Ja pierdole. - usłyszałem klnący, głęboki i cholernie niski głos, na którego dźwięk, przeszły mnie dziwne dreszcze. Podobała mi się ta barwa mimo ostrego brzmienia.

Następnie spojrzałem wyżej, natykając się na wkurzoną, ale za to jaką przystojną twarz chłopaka, na którego wpadłem. Był zły. Czy mogło być gorzej? Nie dość, że cały ten dzień był porażką do tego wpadłem na kolejnego bogaczyka. Przyjrzałem się mężczyźnie przede mną. Jego uroda naprawdę powalała na łopatki. Twarz miał o ostrych, ale jednoczenie delikatnych rysach, a piegi zdobiące jego skórę nadawały mu atrakcyjności i oryginalności. Był zadziorny, a przynajmniej takie wrażenie sprawiał, przez liczne zadrapania na buzi.

- Boże, tak bardzo przepraszam. - rzuciłem przejęty, szukając po kieszeniach jakiś chusteczek.

Nie było mi dane dokończyć czynności, gdyż zostałem mocno złapany za kołnierz mojej bluzy. Zaskoczony przeniosłem wzrok na farbowanego blondyna, który mierzył mnie z furią w oczach. Skanował wściekle moją twarz, zatrzymując się na kilu kluczowych częściach. Trzymał materiał mojego ubrania tak mocno, że aż pobielały mu knykcie.

- Tobie chyba kurwa życie niemiłe. - odezwał się. - Obił bym ci najchętniej mordę za to, ale szkoda takiej buźki. - fuknął, a ja przełknąłem ślinę zestresowany całą sytuacją.

Chciałem przeprosić lub się jakoś obronić, ale nie do końca wiedziałem co powinienem zrobić. Patrzyłem tylko w jego brunatne tęczówki, migoczące ze złości. Co to była za ironia losu, że jeszcze nie zdążyłem wejść na obszar uczelni, a już miałem przygody z nią związane.

- Umiesz mówić? - warknął ostro, lekko mnie szarpiąc, kiedy zobaczył mój brak reakcji.

- Nie chciałem na ciebie wpaść, wybacz. - powiedziałem starając się zachować spokój.

- Tylko tyle? - prychnął kpiąco, a mnie zaczęło to coraz bardziej denerwować.

Już chciałem coś odpowiedzieć, gdy usłyszałem głos jeszcze jednej osoby, która towarzyszyła nieznajomemu.

- Lix daj już spokój, zaraz zaczynają się zajęcia. - odezwał się fioletowowłosy chłopak, lekceważącym tonem.

Dopiero gdy coś powiedział zwróciłem na niego uwagę. Widząc, że na niego patrzę przewrócił oczami i ruszył pierwszy. Piegus nieco złagodniał na jego słowa. Puścił mój ciuch z dłoni, biorąc głęboki wdech.

- Nie myśl, że ci odpuszczam. Jeszcze się policzymy. - warknął, uderzając mnie barkiem na odchodne. Chciałem zrozumieć, dlaczego moje serce bije tak mocno, domyśliłem się, że ze strachu przed awanturą.

Rozejrzałem się nerwowo, wiele osób obserwowało i szeptało miedzy sobą. Rewelacja. Nie dość, że zrobiłem z siebie pośmiewisko, to jeszcze zyskałem wroga pierwszego dnia nauki w tym college'u.

Zrezygnowany przemierzałem budynek, szukając sali w której miałem mieć zajęcia. W końcu po długich poszukiwaniach stanąłem pod aulą numer trzydzieści dwa. Wiele osób czekało już przed wejściem. Nikogo nie znałem, ale po wcześniejszej sytuacji nie miałem ochoty na kolejne interakcje z ludźmi. Oparłem się o ścianę, przeglądając bzdety w telefonie. Minęła chwila, zanim ktoś do mnie podszedł.

- Super outfit. - doszedł do mnie pogodny, ale zarazem nieśmiały głos.

Podniosłem głowę, natykając się na niskiego chłopaka o wyglądzie wiewiórki. Zerkał na mnie niepewnie.

- Oh... Dzięki, miło mi. - odparłem pogodnie.

- Podoba mi się taki luźny styl. - skomentował z uznaniem. - Tak w ogóle Jisung jestem. - przedstawił się.

- Hyunjin. - złapałem za wystawioną w moją stronę dłoń.

- Przepraszam, jeżeli chciałeś pobyć sam. Jesteś nowy, a ja tak się składa, że pomimo roku studiowania tutaj, nie mam praktycznie żadnych znajomych, więc chciałem wykorzystać szansę. - wytłumaczył niemrawo.

- Jest w porządku, sam nikogo tu nie znam, więc wolałem się trzymać na uboczu. Dobrze, że kogoś już znam. - zaśmiałem się, chcąc sprawić, by nowy kolega poczuł się komfortowo.

- Niestety w tym miejscu zawsze jest lepiej mieć chociaż jedną osobę, która będzie po naszej stronie. - mruknął tajemniczo z nutą melancholii.

Po krótkiej rozmowie z jak się okazało młodszym ode mnie mężczyzną, przyszedł wykładowca wpuszczając nas do obszernej sali, od razu udałem się z Hanem do najwyższych rzędów. Zasiedliśmy wygodnie, wypakowując notesy do zajęć.

- Witam, wszystkich w tym nowe twarze. - odezwał się starszy profesor, obdarzając nas miłym uśmiechem. - Jak większość z Was wie prowadzę przedmiot "Podstawy technik kompozycji w projekcie", w tym roku kończymy ten kurs. Od razu powiem o warunkach zaliczenia. By zaliczyć musicie wykonać projekt z użyciem znanych wam kompozycji. Najważniejsza kwestia będziecie wykonywać go w dobranych przeze mnie parach, ale o tym powiemy sobie w kolejnym semestrze. - zakomunikował prowadzący.

Facet mówił o kolejnych nieinteresujących mnie rzeczach, a ja wyłączyłem się kompletnie z zajęć. Odpłynąłem w swój świat, z którego wyrwał mnie dźwięk trzaskania drzwiami. Zdezorientowany spojrzałem w kierunku masywnego wejścia. Zamarłem widząc blond czuprynę, a zaraz z nią tą fioletową. Myślałem, że gorzej nie mogło być, ale jednak mogło. Studenci od razu zwrócili na nich uwagę, a wykładowca nawet nie przejął się ich spóźnieniem prawdopodobnie będąc przyzwyczajonym. Dwójka mężczyzn zasiadła na samym tyle, obawiałem się, że mnie zauważą, jednak ku mojemu zadowoleniu zajęli się sobą. To nie zmieniło faktu, że czułem się niepewnie. Jeszcze ich towarzystwa na zajęciach mi brakowało... Zapowiadał się niezapomniany rok...

Pomaluteńku się rozkręcamy hehe
Pierwsze spotaknie za nami :p

Kocham Was misiaczki!
•Klaudia•
☆☆☆☆☆☆☆☆☆

𝖓𝖊𝖋𝖆𝖗𝖎𝖔𝖚𝖘 || hyunlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz