25. pain of life

1.8K 159 142
                                    

Song: (G)-idle - change

FELIX POV.

Było źle. Już sam nie wiedziałem w jakim sensie. Wydawało mi się, że jestem silny, że sobie poradzę, że jak będę chujem to moja pozycja wzrośnie i poczuje się lepiej. Z czasem było to dla mnie odreagowanie od sytuacji w domu. Matka pozwalała sobie na więcej, a na znosiłem to bez słowa. W takich chwilach czułem się obrzydliwe sam ze sobą.

Moim ukojeniem był Hyunjin i to mnie przerażało. Byłem i czułem się przoy nim bezpieczny. Wszystko co czulem przy nim było takie nowe takie dziwne. Nie wiedziałem czy to miłość, czy to po prostu go lubię i podoba mi się wizualnie, ale znaczył dla mnie dużo. Chłopak sprawiał, że moje serce biło zdecydowanie za mocno.

W najgorszych momentach to właśnie o nim myślałem. Kiedy już się przełamywałem i chciałem z nim pogadać na temat naszej relacji, coś stawało nam na drodze, to sprawiało, że szybko się zniechęcałem. W mojej głowie nigdy na niego nie zasługiwałem i nigdy bym nie mógł. On powinien mieć kogoś miłego kogoś stabilnego. Kogoś kto sprawiałby, że na jego buzi zawita ten cudowny uśmiech. Pragnąłem go i nie chciałem jednoczenie.

W końcu kiedy zebrałem się na odwagę, by wyznać mu, że lubię go o wiele za mocno niż powinienem, nakręcony zazdrością o Seungmina musiałem się spóźnić. On już nie był mną zainteresowany. Kiedy powiedział, że nie jest dla mnie wystarczający, poczułem się tak jakbym dostał cegłą. On nie rozumiał.

Zawsze był wystarczający, nawet bardziej niż wystarczający. Ale właśnie to było dla mnie straszne. Moje standardowe życie było wygodne, byłem przyzwyczajony. Hwang nie potrafił tego zrozumieć. Może gdyby tylko mi pomógł, byłbym najszczęśliwszy. Czułem, że on byłby zdolny mnie naprawić.

Naszedł okres w którym czułem się coraz gorzej. Ale przecież nikogo to nie obchodziło, bo byłem bogaty i wredny Lee Felix. Kiedy się uśmiechałem, to tylko udawanie. Nic nie było prawdziwe w moim życiu oprócz bólu, który tak dobrze ukrywałem, by inni myśleli, że jest w porządku.

Gdy jednak zamykałem się w swoich czterech ścianach ukazywałem prawdziwą twarz. Ta bezbronną, tą strachliwą. Coraz częściej nie chciało mi się wręcz żyć. Czułem się wykończony matką, samym sobą, uczuciami do Hyunjina. Byłem zmęczony.

Powoli zanikałem w tle, odchodziłem w cień. Byłem zwykłym szarym nieszczęśliwym człowiekiem. Potrzebowałem miłości, czułości, akceptacji w moim życiu. Tak choć przez chwilę mogłem poczuć się przy brunecie.

Tego dnia zajęcia skończyły się wcześniej, z tej racji mój fioletowłosy przyjaciel zaprosił mnie i kilku swoich znajomych abyśmy wpadli do jego mieszkania, które już oficjalnie dzielił, ze swoim chłopakiem. Nie mogłem odmówić, nawet jeśli jedyne czego chciałem to zamknąć się w pokoju i pobyć sam. W końcu byłem Lee Felix, imprezowicz, ktoś to zawsze ma dobry dzień, ktoś kto nie ma problemów, oprócz tych które sam sobie tworzy. Tak więc po wstąpieniu do domu, by pozostawić swoje rzeczy i przebrać się, udałem się do lokum Lee.

Na miejscu byli już praktycznie wszyscy. Hyunjin również siedział na kanapie w dość obszernym salonie chłopaków. Wyglądał świetnie, zresztą jak zawsze. Nie zorientował się nawet, że jestem, że przyszedłem. Byl obojętny. Zasiadłem na jednym z fotelów. Obserwowałem bruneta, który żywo rozmawiał z Jisungiem. Nie pasowaliśmy do siebie. Pod każdym względem. Począwszy od wyglądu, stylu, do zachowania. Nigdy nie byłbym nawet w jednym procencie na tyle dobry, by na niego zasługiwać. Byłem złym człowiekiem. Dopiero przy nim dostrzegłem jak wiele okrucieństwa czyniłem dookoła. Szczerze mógłbym wręcz rzec, że nasza znajomość miała też minusy. Zacząłem czuć się gorzej, odkąd odezwało się moje sumienie obudzone przez Hwanga. Czułem się najgorzej na świecie. Obrzydliwie we własnej skórze.

𝖓𝖊𝖋𝖆𝖗𝖎𝖔𝖚𝖘 || hyunlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz